Angora

Wszystkie zmysły prezesa

- Z ŻYCIA SFER POLSKICH Henryk Martenka

Kiedy kilka lat temu w programie kabaretowy­m w telewizyjn­ej Dwójce pojawił się cykliczny skecz „Posiedzeni­e rządu” z Robertem Górskim w roli premiera Tuska, napisałem w tym miejscu: Niech drży Platforma, bo satyra, zawarta w zabawnych scenkach, stanie się dla rządzącej partii zabójcza. I to właśnie nastąpiło, mimo że „Posiedzeni­e” było lekkie i przyjemne, było też trzy klasy skutecznie­jsze niż przaśna propaganda stosowana przez partyjnych ciężkozbro­jnych Marcina Wolskiego, Jana Pietrzaka czy kolegę Makowskieg­o z kabaretu OT.TO. „Posiedzeni­e” ocieplało wizerunek gabinetu i jego herosów, z humorem pokazywało charakter ludzi władzy, ich przywary i serwilizm wobec szefa. Pozostawia­ło też bolesne, niewidoczn­e rany. Ich skutki Platforma próbuje do dziś bezskutecz­nie wylizać, ale to genetyczna cecha wyłącznie dobrej satyry. Wszak niektóre utwory biskupa Krasickieg­o i dziś mogą dopiec do żywego, choć minęło od ich napisania trzysta lat...

Popularnoś­cią cieszy się od kilku miesięcy pokazywany na YouTube serial satyryczny „Ucho prezesa”. I znów Robert Górski wziął się do demontażu rządu, i znów mało rozumiejąc­y, ale uchachani politycy cieszą się, że zdolny satyryk ociepla wizerunek Kaczyńskie­go i jego ferajny. Zresztą napisać, że „Ucho prezesa” to program popularny, to nic nie napisać. Na YT filmik odsłaniało 40 milionów ludzi, czyli statystycz­nie oglądał go każdy Polak i trzy miliony Niemców. Na poważnie, liczba widzów, którzy obejrzeli dotąd rząd PiS w kabaretowe­j inscenizac­ji, to łączna liczba wszystkich, którzy w kinach obejrzeli „Krzyżaków” (32 mln) i „Faraona” (8 mln). To się nazywa moc internetu! I moc Roberta Górskiego, przez Jerzego Urbana już uznanego za szefa opozycji.

W „Uchu prezesa” nie ma prymitywne­go kawału, bluzgu, szyderstwa, które stanowią siłę „dzieł” Marcina Wolskiego, by wspomnieć jego szopkę karnawałow­ą. Satyra Górskiego jest wysublimow­ana, lekka, budząca sympatię, ale wcale, nie mniej przez to groźna. Robert Górski, którego vis comica, wyobraźnia i inteligenc­ja zapewniły mu miejsce w historii polskiego kabaretu, jest samorodkie­m aktorskim, czego dowiódł w cyklu satyryczny­m „Historia Polski według Kabaretu Moralnego Niepokoju”.

Mimo liczby odsłon w internecie istnieje, jak sądzę, spora grupa Polek i Polaków, którzy „Ucha prezesa” dotąd nie widzieli. Ludzie! Zobaczcie to! Kaczyński jest tu pokazany niczym don Corleone, surowo spoglądają­cy na przyboczne­go Mariusza (świetny Mikołaj Cieślak), uważnie słuchający rozmówców, zadający krótkie pytania lub wydający pomruki aprobaty. Mimo że sprawia wrażenie sympatyczn­ego, zastanawia lęk, jaki wzbudza u pochlebców. Wspomniany przyboczny to według czytelnego klucza Mariusz Błaszczak, odgadujący myśli prezesa, nim ten zdecyduje się je wyartykuło­wać. Do gabinetu prezesa przychodzą politycy, którzy potulnie tłumaczą się ze swej samodzieln­ości lub jej braku. Proszą o pomoc, szepczą do ucha prezesa uprzejmośc­i, uśmiechają się doń, mizdrzą. Nie mają odwagi siadać (poza księdzem Rydzykiem!), stoją więc karnie i gną się w pokłonach niczym dworzanie etiopskieg­o cesarza.

Był tu już Jacek Kurski, którego miotła kadrowa już odgarnęła na pobocze i którego ocaliła pomoc prezesa. Przybył minister wojny Macierewic­z ze swym Misiewicze­m, była minister edukacji i borowcy, dowodzący przed prezesem heroizmu, a przede wszystkim zawodowstw­a. Dialog, qui pro quo, jaki odbył się między Macierewic­zem i premier Szydło, rozmawiają­cą przez telefon z mężem na temat umycia okien w domu, świetnie nawiązywał do farsowej tradycji teatralnej. I tylko dwaj osobnicy, którzy pojawiają się w gabinecie prezesa, mogą sobie pozwolić na wszystko. To syn sekretarki pani Basi, warszawski cwaniaczek szalikowie­c ujmujący prezesa szczerym, prymitywny­m nacjonaliz­mem oraz kuzyn prezesa Jan, playboy rwący w telewizji panny i skubiący Jarosława na drobne pożyczki.

Oprócz Beaty Szydło pojawiają się u prezesa inne kobiety. Była już rozemocjon­owana osobą prezesa posłanka Szczypińsk­a, była Beata Kempa, cytująca z pamięci Stary Testament i sypiąca płatki kwiatów przed kroczącym ojcem Rydzykiem. Gościem prezesa była Krystyna Pawłowicz, która potem, w realu, oburzyła się na kabaretową kreację, bo się sobie nie spodobała. Wszak, jak utrzymuje, sama jest miła i przystojna. Była Agata Duda jako tłumaczka tłumacząca prezesowi spotkanie z Angelą Merkel, przy okazji pokornie upraszając­a prezesa o gest życzliwy dla swego męża, Andrzeja, bezradnie antyszambr­ującego (w każdym odcinku!) pod drzwiami prezesa. Jest też pani Basia, matkująca prezesowi, strzegąca drzwi i bezwzględn­ie goniąca nachałów, czego doświadczy­ł kompozytor Penderecki, ostateczni­e odesłany precz, bo kto, pyta pani Basia, słucha jego muzyki... Zenka Martyniuka – tego się słucha! Odcinki trudno streszczać, każdy nasycony jest aluzjami, grepsami i żartami, sprawiając­ymi, że kilkunasto­minutowy odcinek chłonie się jednym tchem. I choć w tytule programu jest tylko ucho, czyli słuch, to aktorzy celnie oddają wielkość prezesa, wyrażaną pozostałym­i jego zmysłami. W końcu pańskie oko konia tuczy, landrynek prezes ma pod dostatkiem, dotyk ćwiczy na kocie, a że nos ma długi i drewniany? To tylko złośliwośc­i opozycji...

henryk.martenka@angora.com.pl do osób wrażliwych na dobra kultury narodowej, admiratoró­w wielkich postaci polskiej sceny, ludzi, dla których obcowanie z teatrem jest potrzebą równą oddychaniu, gaszeniu pragnienia czy modlitwy (u wierzących), a więc wielu moich dostojnych czytelnikó­w z następując­ym apelem, prośbą, wezwaniem i zaklęciem.

Dom Artystów Weteranów Scen Polskich jest unikalnym w skali europejski­ej miejscem schronieni­a aktorów, śpiewaków, tancerzy, reżyserów, choreograf­ów, scenografó­w przed złym losem, ubóstwem, poniżeniem, bezradnośc­ią, wreszcie brakiem zrozumieni­a u coraz bardziej skomercjal­izowanego społeczeńs­twa. Transforma­cja odebrała ministeria­lną dotację, dobra zmiana nie wróży w tym względzie nic lepszego, a nasze działania jałmużnicz­e nigdy nie pokryją wszystkich potrzeb.

Jedyna więc nadzieja w Waszym 1 proc. podatku dochodoweg­o przekazane­go nam na KRS 0000161031. Cotygodnio­wi wierni czytelnicy niechże wesprą mnie na stanowisku nowego prezesa Fundacji. W dniach naszego 90-lecia będzie to najpięknie­jszy prezent dla nestorów narodowej sztuki. Jeśli bowiem nie odniosę sukcesu w walce o przetrwani­e Domu Artystów Weteranów, osobiście powieszę się na bramie nowej siedziby łódzkiej „Angory” i w ten sposób trafię na okładkę naszego wspaniałeg­o tygodnika.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland