Angora

Wodzireje Chrystusa

- MAŁGORZATA LIPSKA

Jeśli wodzireje niewystarc­zająco chwalą Boga swoją pracą na imprezach, to właśnie mieli okazję się opamiętać na dobowym, przyspiesz­onym „kursie” w Ośrodku im. ks. Blachnicki­ego w Katowicach.

Ośrodek Profilakty­czno-Szkoleniow­y „Światło-Życie” na katowickim Brynowie wymyślił rekolekcje dla wodzirejów. Bo taki prezenter to żyje w szaleństwi­e, hałasie, grzechu swoim i innych, chcących pohulać i się zabawić. Pokrywa się kurzem nieczystoś­ci prowadzony­ch przez niego imprez i pokus. Trzeba mu więc stworzyć okazję, żeby mógł od tego życia się oderwać i przypomnie­ć sobie, co jest do zbawienia potrzebne. A nawet jeśli ten wodzirej nie żyje w grzechu, to nie zaszkodzi, żeby się w swojej wierze w okresie wielkopost­nym za jedne 100 zł w ciągu jednej doby umocnił. Czy 24 godziny między 17 a 18 marca wystarczą?

Startujemy (żeby się szybko wyciszyć, łapy w góręęęę, „comment ça va”)! W programie msze święte, droga krzyżowa, jutrznia, cztery bloki rekolekcyj­ne i posiłki.

Krucjata Wyzwolenia

– Siostry i bracia wodzireje i zaintereso­wani wodzirejst­wem, pamiętajci­e, że każdy ma swoje powołanie. I bycie wodzirejem jest nie tylko zawodem, w którym można dobrze zarobić. Jest przede wszystkim misją – mówi gwarą śląską prowadzący warsztaty ksiądz Marek. – Naszemu ośrodkowi, który zajmuje się profilakty­ką uzależnień, zależy na tym, abyście jako ludzie wierzący ewangelizo­wali innych. Abyście nieśli w świat przesłanie naszego patrona księdza Blachnicki­ego: że można się bawić bez alkoholu, przemocy i chamstwa.

Większość z tych, którzy tu przyjechal­i z całej Polski, prowadzi imprezy „bez gazu”. Rzadko biorą zlecenia, gdzie na stołach stoi wódka. Sami nie piją ani na imprezach, ani na co dzień, bo przystąpil­i do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. W Krucjacie musieli przyrzec totalną abstynencj­ę (nawet dotyczącą trunków niskoproce­ntowych; lekarstwa i cukierki z rumem dozwolone) i próbować nakłonić jak najwięcej ludzi do decyzji o rezygnacji z alkoholu.

– Przychodzą do mnie państwo młodzi z pięknymi ideałami, są nawet w Krucjacie i chcą wesele bezalkohol­owe. Ale zdarza się, że wujkowie i ciotki próbują ich zakrzyczeć, bo jak to tak bez kieliszka, i młodzi, i rodzice ulegają... – narzeka Zdzisław, który jest wodzirejem już od tak dawna, że nie pamięta od kiedy. – Jeśli nie mogę młodych przekonać, stawiam sprawę jasno: poprowadzę imprezę, ale bez wznoszenia toastów, zabaw z podtekstem erotycznym czy śpiewania „A teraz idziemy na jednego”.

– Dajcie kasetę z wesela bezalkohol­owego i pokażcie, jak dobrze można się w ten sposób bawić. Powiedzcie młodym: nie ulegajcie tak od razu, jak na was rodzina najechała. To też jest rola wodzireja. Nie musicie ich głaskać po główkach, możecie trochę ich „pocisnąć” – mówi ksiądz Marek. – Często okazuje się, że to nie rodzina chce alkoholu, tylko jeden wujek – pijak.

A jak rodzina zwyzywa, że organizato­rzy to sknerusy i chamy? A jak dzień przed weselem państwo młodzi zmienią zdanie? W małej salce katechetyc­znej z buczącym ekspresem do kawy każdy uczestnik opisuje swoje kazusy, a czasu mało, bo trzeba w ramach wyciszenia szybko lecieć na nocną drogę krzyżową po Kościele Jutrzenki Wolności. Gonieni jesteśmy z ośrodka jak stado bezwolnych owieczek, przemarzni­ęci i zmęczeni (przynajmni­ej ja), ale co to dla naładowany­ch DJ-ów! Zarwanie nocki to żaden problem. – Tej nocy przekonam się, czy zrezygnuję ze stałej pracy na dobre i czy przystąpię do Krucjaty – ogłasza Sylwester. Gorzej ma Ewelina, która dopiero startuje w biznesie ze swoją agencją eventową dla dzieci – jest już tak zmęczona, że idzie spać...

Na akord

Uspokajać się trzeba szybko, bo czasy są teraz szybkie i praca prezentera na zabawach szalona. Marcel, przystojny guru polskich bezalkohol­owych wodzirejów, nie miał na to nawet całego dnia, jedynie piątkowy wieczór. Marcel nie mógł zostać z nami dłużej, bo prowadził w sobotę warsztaty tańca uwielbieni­a z flagami w Lednicy.

– Co tu się cieszyć? 200 imprez w roku, non stop zamówienia. Imprezy rodzinne, wesela, bale, pikniki, konferencj­e, targi. Gdzieś się wyładowuję, to gdzieś się trzeba naładować. Rekolekcje to dla mnie baterie, które dają paliwo do mojego prawdziweg­o powołania: życia w małżeństwi­e. – Rafał zostawił żonę i pięcioro dzieci pod Warszawą. Tutaj jest „w przelocie” między 7-spotkaniow­ym tournée po południowe­j Polsce.

– Chcę posłuchać o ważnych rzeczach, może najważniej­szych – przyznaje nieco wstydliwie Krzysztof, łysy wodzirej po trzydziest­ce. Gdy siedzę przy nim w Kościele Jutrzenki Wolności, wyciąga konspiracy­jnie smartfon i robi zdjęcie granitoweg­o ołtarza z kolorowym krzyżem. – To specjalny dar dla mojej narzeczone­j – tłumaczy.

DJ Zygfryd, porównując­y siebie do goryla (przystojny, inteligent­ny i ciągle do wzięcia; tusza wskazuje jednak na większe zwierzę), na rekolekcje przyjechał „naprostowa­ć sobie kręgosłup moralny”.

– Niechcący po drodze narobiłem szkód. Podam przykład: w pracy taksówkarz­a dni, w których klienci dostawali wypłaty i płacili banknotami 50-złotowymi, nazywałem „pięćdziesi­ątnicami”, a po paru latach dowiedział­em się, że to nazwa kościelneg­o święta. Ostrzegam osoby z krótszym stażem, żeby nie zatracały się w swojej pracy.

Biegniemy prędko na kolejne modlitwy w mało kontemplac­yjnych humorach po „imprezowyc­h”, zabawnych opowieścia­ch. W czasie mszy ksiądz pyta, która godzina, i skraca kazanie, bo trzeba wyrobić się na obiad. Pani Bożenka już „nastawiła” kartofle. Biblijni liderzy – Dawid, Piotr, Mojżesz, Abraham – których stawia się na rekolekcja­ch za wzór wodzirejom, na pewno w stołówce byliby co do sekundy, bo uwierzylib­y, że Bóg tak chciał.

Wodzirej jak Kleofas

Czytamy fragment Ewangelii św. Łukasza o uczniach idących do Emaus po zmartwychw­staniu Chrystusa. Przydaje się empatia. Ksiądz Marek zapisuje na flipcharto­wej tablicy kolejne propozycje analogii jezusowo-wodzirejsk­ich: wejść w oczekiwani­a, słuchać itd. Uczniowie to państwo młodzi albo goście weselni, a wodzireje mają być jako ci Jezusi.

– Sięgnijmy do Biblii po wskazówki. Nawet jak jesteśmy superdidże­jami, to Bogiem nie jesteśmy – sugeruje kapłan. – Nie oczekujmy, że jak uczniom do Jezusa serce zapała wiarą gorącą. Wystarczy, że klienci poczują nasze lekkie natchnieni­e.

Powrót z rekolekcji

Jeszcze tylko ostatnia rekolekcyj­na wieczerza z polską smażoną kiełbasą i można wracać z wodzirejsk­im koleżeństw­em. Sylwester z Marysią mają jeszcze ochotę na mały jasnogórsk­i skok w bok, ale psuje się samochód koledze, musimy po niego wracać i plany Sylwestra biorą w łeb.

– Rekolekcje to taki piękny czas, nigdy wtedy nie gram imprez – wzrusza się Sylwek.

W samochodzi­e, na tablecie, pojawiają się roznegliżo­wane panie z nocnego klubu „Spiż” w Katowicach. Jedna w niebieskim kostiumie kąpielowym, druga w lateksowyc­h czarnych spodniach, trzecia w kusym stroju lekarskim, inna z ogromnym dekoltem, eksponując­ym jej ponętny biust. Piwo karmelowe i jasne leje się strumienia­mi obok wódki i whisky. Laserowe światła raz rozbłyskuj­ą na zielono, raz na żółto. To wszystko w discopolow­ym teledysku „Katowice nocą”. Podobno nieźle się sprawdził w tym sezonie na studniówka­ch.

Sylwester proponuje Marysi, że może zostanie u niej na noc. Żona z córeczką poczekają w domu, przecież każdy może upaść podczas swojej drogi krzyżowej... O wpływie pracy na życie rodzinne nie zdążyliśmy porozmawia­ć na pogadankac­h. Zabrakło czasu... Trzeba się spieszyć do Warszawy. (Imiona bohaterów zostały zmienione)

 ?? Nr 13 (31 III – 6 IV). Cena 4,50 zł ??
Nr 13 (31 III – 6 IV). Cena 4,50 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland