TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Mamy w Polsce sporo stacji telewizyjnych. Każda z nich emituje mnóstwo różnych, różnistych programów. Jest w czym wybierać i przebierać. Jest na czym oko zawiesić. Wielu pracujących w tych telewizorniach prezenterów, dziennikarzy, artystów zaskarbiło sobie sympatię widzów i cieszy się dużą popularnością, Wygrywają plebiscyty, są sławni, ale tylko niewielu z tych celebrytów zasługuje na miano TELEWIZYJNEJ OSOBOWOŚCI. Bo też nie wystarczy się tylko podobać, być osobą powszechnie znaną. Trzeba jeszcze mieć w sobie to COŚ, co sprawia, że to właśnie on, ona wyróżniają się z grona utalentowanych koleżanek i kolegów po fachu. Wyrastają zdecydowanie ponad nich. Błyskawicznie zjednują sobie telewizyjną widownię, która jest im wierna do końca. Za przykład niech posłuży nieżyjący już, uwielbiany i kochany dziennikarz, krytyk muzyczny, człowiek instytucja, legenda telewizji Bogusław Kaczyński. Pustki po nim nie zdołał nikt wypełnić, choć podobno nie ma ludzi niezastąpionych. Takie telewizyjne osobowości jak Bogusław Kaczyński obdarzone są charyzmą. Wyczuwa się u nich jakąś metafizyczną, hipnotyzującą, oczarowującą widzów siłę i energię. Tylko oni potrafią w tak zwyczajny, naturalny sposób skupić na sobie uwagę i zgromadzić przed ekranem olbrzymią widownię. Rozbudzić w niej emocje. W odróżnieniu od sztucznie wykreowanych sezonowych telewizyjnych gwiazdeczek, ludzie ci szanują widzów, nie obrażają ich inteligencji sprzedażą chłamu, wciskaniem kitu, robieniem tandetnych, kiczem podszytych programów pod publiczkę. Nie mają też w zwyczaju mizdrzyć się, schlebiać publiczności i na siłę jej się przypodobać. Nikogo nie udają, nie małpują, są autentyczni, jedyni w swoim rodzaju. Profesjonalni pod każdym względem. Z ogromną przyjemnością patrzy się na nich i ich robotę. Mało już takich wspaniałych postaci zostało. Brak mi tych prawdziwych telewizyjnych osobowości, autentycznych gwiazd, szczególnie teraz, gdy wszystkie stacje telewizyjne zalewa fala miernoty równającej w dół!
Z życia wzięte
Byłam na koncercie z koleżanką. Po koncercie przyjechał po nią jej ojciec. Zapytałam, czy mogę się z nimi zabrać, na co on stwierdził, że bardzo się spieszy do domu i, niestety, nie wchodzi to w grę. Mieszkamy w tej samej klatce... *** Gdy rozmawiałam z chłopakiem po zajęciach, podjechała po niego