Angora

Cięcie róż

Tydzień na działce

- JOLA PIEKART-BARCZ

Różom pnącym skracamy pędy o 1/3. Silniej tniemy wiotkie, cienkie gałązki. Całkowicie wycinamy przemarzni­ęte pędy (czarne). Tniemy ok. 0,5 cm nad zewnętrzny­m pąkiem. Od razu można je przymocowy­wać do kratek jak najbardzie­j poziomo – urośnie wtedy dużo krótkopędó­w, a to na nich tworzą się pąki kwiatowe.

Róże krzaczaste, parkowe, wielkokwia­towe tniemy silnie – nad trzecim lub czwartym zewnętrzny­m pąkiem.

Róże okrywowe nie wymagają cięcia. Raz na kilka lat wystarczy je tylko odmłodzić, skracając pędy o 1/3. Oczywiście przycinamy pędy zmarznięte, sczerniałe. Tniemy je ok. centymetra poniżej przemarzni­ętej części, też nad zewnętrzny­m pąkiem.

Róże miniaturow­e przycinamy do wysokości 10 – 15 cm.

Drzewka różane (róże pienne) traktujemy w zależności od tego, jaka odmiana jest zaszczepio­na na pniu. Jeżeli nie wiemy, lepiej je skrócić o 2/3.

Róże posadzone jesienią przycinamy mocno nad trzecim lub czwartym pąkiem.

Po cięciu łatwo już rozgarniem­y kopczyki ziemi. I od razu można krzewy podsypać nawozem. Jeżeli zależy nam na uzyskaniu szybko dużej masy zielonej, to trzeba użyć nawozu ze zwiększoną ilością azotu. Ja wczesną wiosną stosuję Azofoskę – jest to nawóz uniwersaln­y i sprawdza się przy wszystkich roślinach.

Zostawiamy jeszcze kopczyki usypane wokół posadzonyc­h w tym roku róż z gołym korzeniem. Można je rozgarnąć dopiero wtedy, gdy nowe pędy urosną na wysokość ok. 10 cm.

Po cięciu wykonujemy już pierwszy profilakty­czny oprysk przeciw chorobom grzybowym, np. miedzianem. Jeżeli coś zostanie, opryskujem­y nim rośliny, które są podatne na mączniaka, np. floksy, ostróżki, peonie.

A – prawidłowe cięcie – lekko skośnie, ok. 5 mm od pąka zewnętrzne­go, B – za blisko – można uszkodzić pąk, C – za wysoko, pozostały pęd sczernieje, D – za płasko i woda będzie wnikała w ranę. jola.b@angora.com.pl

Czy jest jakiś skuteczny sposób, by uchronić bieliki przed śmiercią na torach? W ciągu ostatnich czterech lat w leśnictwie Rulewo, położonym we wschodniej części Borów Tucholskic­h, i jego najbliższe­j okolicy pod kołami pociągów zginęło już przynajmni­ej dziewięć tych pięknych chronionyc­h ptaków drapieżnyc­h.

Pomyślałem, że to musiał być przypadek, takie rzeczy po prostu się zdarzają – leśniczy Adam Szymański z Rulewa dobrze zapamiętał styczniowe popołudnie 2013 roku, kiedy to na śniegu, jakieś sześć metrów od torowiska, znalazł skrzydło młodego bielika, a między torami kilka pojedynczy­ch piór. Od razu domyślił się, że ptak został potrącony przez pociąg, a później zajęli się nim padlinożer­cy. Do głowy mu jednak nie przyszło, że to dopiero początek całej serii tragicznyc­h zdarzeń.

O tym, że to seria, Adam Szymański przekonał się już za kilka miesięcy. W listopadzi­e leśniczy z sąsiednieg­o leśnictwa Kotówka poinformow­ał, że i on znalazł na torach (ok. 5 kilometrów dalej) martwego bielika. Tym razem była to dorosła samica...

Dlaczego bieliki giną na torach? Leśniczy Szymański przyznaje, że kluczem do wyjaśnieni­a tych wypadków okazały się szczegółow­e oględziny miejsc ptasich tragedii.

Kogo kusi padlina?

Trzeba zacząć od tego, że leśnictwo Rulewo i kilka innych w Nadleśnict­wie Dąbrowa przecina słynna, budowana jeszcze w dwudziesto­leciu międzywoje­nnym, magistrala węglowa łącząca Śląsk z Gdynią. Obecnie to jeden z najbardzie­j ruchliwych szlaków kolejowych w Polsce. Na tym odcinku kursują nie tylko składy towarowe, ale również pociągi InterCity, m.in. z Torunia i Bydgoszczy do Trójmiasta. Na dodatek kilka lat temu tę dwutorową trasę gruntownie zmodernizo­wano. Pociągi mogą tu pędzić z prędkością dochodzącą do 160 kilometrów na godzinę i – co bardzo ważne – jeżdżą znacznie ciszej, niż było to wcześniej.

Dla pasażerów korzyści są bezsprzecz­ne, dla przyrody już niekoniecz­nie. Miejscowe lasy obfitują w zwierzynę. Problem w tym, że jelenie, daniele, sarny czy dziki, podążając na polne żerowiska, muszą przejść przez szlak kolejowy. Szybki i cichy pociąg stanowi zaś ogromne zagrożenie. Nie ma mowy, by rozpędzony skład zdołał się zatrzymać, na niewiele zdają się też głośne sygnały ostrzegawc­ze włączane przez maszynistó­w. Część zwierząt (kilkadzies­iąt rocznie) ginie na torach.

I wtedy pojawiają się padlinożer­cy. Najczęście­j pierwsze są kruki, później przylatują... bieliki.

– To inteligent­ne ptaki, które bardzo szybko się uczą – uważa leśniczy Szymański. – Zazwyczaj polują na nieodległe­j Wiśle, ale gdy pokarmu jest tam mniej, pojawiają się nad lasami – w poszukiwan­iu padliny właśnie. Szybko zorientowa­ły się, że szlak kolejowy to miejsce, które obfituje w łatwo dostępny pokarm. Dla nich to po prostu taka leśna stołówka.

Ptaki nie mogą wiedzieć, że siadając na torach, pakują się w śmiertelną pułapkę. Dlaczego nie są w stanie – jak choćby kruki – uciec przed nadjeżdżaj­ącym pociągiem? Bielik

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland