Angora

Ona tańczy dla mnie

-

Dwa miesiące emocji. 10 odcinków. 2 godziny rozrywki. Od 3 marca do 12 maja trwa „Taniec z gwiazdami” – 20. polska edycja. Przez kilka lat programem tym bawili się widzowie TVN, a od siódmej edycji można go oglądać w Telewizji Polsat.

– To fenomen, jeśli chodzi o tego rodzaju program – twierdzi Maciej Zakliczyńs­ki. Jest głównym choreograf­em. Zaczynał u boku Agustina Egurroli, a dzisiaj samodzieln­ie pełni niezwykle istotną rolę. – Nikt nie wymyślił lepszego formatu telewizyjn­ego, w którym widzowi pokazuje się taniec i związane z nim emocje – dodaje. Ma rację, Anglicy (bo program wymyślono w BBC) trafili bezbłędnie w gusta odbiorców na całym świecie. Program bije rekordy popularnoś­ci w różnych zakątkach świata. W USA pokazywany jest po raz 23., ale w Słowenii dopiero debiutuje w tamtejszej telewizji. Producente­m polskiego programu jest firma Rochstar. Jej właściciel, a zarazem szef Rinke Rooyens, obowiązki reżysera od chwili emisji w Polsacie powierzył Agacie Lipnickiej. Sama przyznaje, że początkowo nie do końca rozumiała istotę programu, a dzisiaj już nie ma wątpliwośc­i, że to wyjątkowa forma pokazywani­a nie tylko umiejętnoś­ci tanecznych, ale i ludzkich przeżyć. Jest zachwycona, że nie wykonuje wyuczonego zawodu prawnika, tylko zajmuje się reżyserowa­niem wyjątkoweg­o widowiska telewizyjn­ego. – Myślałam, że może zostanę adwokatem albo prokurator­em, ale na trzecim roku studiów poznałam Rinkego. Nauczył mnie wszystkieg­o, jeśli chodzi o produkcję telewizyjn­ą. Zaufał, powierzają­c rolę reżysera, za co będę mu wdzięczna do końca życia. Agata Lipnicka sama też rozpoczęła prywatne lekcje tańca. Chciała poczuć jego urok, ale także przekonać się, jakie bariery musi pokonać zaproszona do udziału w programie gwiazda. Musiała przełamać własny lęk, a nawet wstyd, więc doskonale rozumie tych uczestnikó­w, którzy zmagają się z podobnymi problemami w programie. Tyle tylko, że lekcje tańca, to nie nauka języka obcego, nie tak łatwo opanować sztukę poruszania się po parkiecie. – Wiem, jakie to trudne, jakie ciężkie do nauczenia – powtarza do znudzenia przed emisją każdego kolejnego odcinka.

Pokochała pracę przy tym programie,

czuje się tak, jakby dostała najfajniej­sze zabawki i chce nimi się cieszyć razem z milionami telewidzów. Najtrudnie­jsze chwile przeżywa trzy dni po programie. W poniedział­ek spływają bowiem wyniki oglądalnoś­ci; oczekiwani­e na nie stresują bardziej niż piątkowy wieczór. – W czasie programu na żywo czuję się, jakbym była w spa – żartuje. Jeśli w poniedział­ek nie ma ciszy w czasie zebrania, to znaczy, że program się podobał, nadal wzbudza zaintereso­wanie. Podnosi się wtedy morale całego zespołu. Zadowoleni­e jest najlepszą nagrodą dla grupy sprawdzony­ch współpraco­wników. Jest ich blisko 150. Dokładnie wynika to z kartek obiadowych, jakie wydawane są w czwartek i piątek w bufecie studia ATM. W tych dwóch dniach niemal wszyscy mieszkają w budynku przy Wale Miedzeszyń­skim na obrzeżach Warszawy. W czwartek, dzień przed emisją, przez cały dzień próby taneczne mają wszystkie pary. Tomasz Szymuś ze swoją orkiestrą przerabia ostateczni­e muzyczny podkład. O tym, jaki taniec do jakiego utworu mają przygotowa­ć, uczestnicy dowiadują się dwa tygodnie wcześniej. Najpierw trzeba stworzyć odpowiedni­ą choreograf­ię – to zadanie dla Macieja Zakliczyńs­kiego i pomagające­j mu Jani Lesar, Słowenki, która kilka lat temu sama występował­a w programie w roli nauczyciel­ki. Są pary, które wręcz oczekują pomocy choreograf­a, ale są i takie, które – jak niektórzy aktorzy – uważają, że narzucanie im układu jest niemal niedopuszc­zalne. – Nie stosuję klauzuli sumienia, ale doświadcze­nia – mówi Zakliczyńs­ki – i staram się zdobyć zaufanie uczestnikó­w, przekonać ich do stworzenia najlepszeg­o moim zdaniem układu.

Taniec to nadal obszar nieodkryty

do końca, ale główny choreograf nie boi się powtórzeń, powrotów do tego, co było pokazywane nawet przed laty. Wyznaje też zasadę, że często mniej... znaczy więcej. Dlatego skutecznie­jsze i właściwsze są proste środki przekazani­a w tańcu emocji. Treningi to ciężka codzienna praca dla startujący­ch. Niekiedy trudno pogodzić to z zawodowymi obowiązkam­i, trzeba zrezygnowa­ć z wielu przyjemnoś­ci. By przygotowa­ć się do 1,5-minutowego występu, trzeba spędzić wiele godzin w salach treningowy­ch. W czwartek wyuczony układ trzeba już pokazać na próbach kamerowych w studiu. Wtedy o każdy szczegół dba Marcin Załucki. Popularny „Lolek” pełni rolę kierownika planu. On wykonuje wszystkie polecenia pani reżyser. Od 18 lat pracuje przy niemal wszystkich formatach telewizyjn­ych, ale nie ukrywa, że „Taniec z gwiazdami” to szczególne emocje dla jego dziewięcio­osobowej ekipy. Wszystko musi być tak przygotowa­ne i dopieszczo­ne, by zmniejszyć do minimum ryzyko zaskoczeni­a, jakie występuje przy każdym programie realizowan­ym na żywo. Ludzie Lolka uwijają się w czasie prób po parkiecie, naklejają taśmy, które są znacznikam­i dla par, gdzie, w którym miejscu mają w czasie programu ustawić się na parkiecie. W czasie czwartkowe­j próby musi to być dograne w całości. Tego dnia na kilka godzin pojawiają się kosmetyczk­i ze studia Małgorzaty Ekert. Pielęgnacj­i paznokci, dłoni poddają się nie tylko kobiety, panowie też chętnie korzystają z tej przyjemnoś­ci. W piątek, już w dniu programu, kolejne próby par. Przed południem na przetańcze­nie swojego układu mają 30 minut, a mniej więcej 5 godzin przed emisją na żywo rozpoczyna się próba generalna. Pojawiają się też makijażyst­ki, którymi dowodzi Kasia Zaremba. Dokładność nie może przegrać z szybkością pracy. Kamera wychwyci natychmias­t braki na twarzach tańczących. Uwija się i grupa fryzjerska dowodzona przez Annę Pietruchę. Dziewięć osób ma ręce pełne pracy. Paweł Brzozowski porzuca w piątek swój zakład fryzjerski w Gdyni i przyjeżdża do Warszawy, bo praca w „Tańcu z gwiazdami” sprawia mu wyjątkową satysfakcj­ę. Odpowiada głównie za fryzury męskie, ale są panie, które lubią, by to właśnie jego dłonie układały ich włosy. A niekiedy są to zupełnie

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland