Przeczytane
METODA „NA SMOLEŃSK” Krewni osób, które zginęły wwypadkach komunikacyjnych lub budowlanych, żądają wyższych odszkodowań, powołując się na rekompensaty wypłacane po katastrofie smoleńskiej. Polacy pamiętają, że w 2011 roku każdy z członków rodzin polityków, ich żony, mężowie, wszystkie dzieci i rodzice otrzymali propozycję zadośćuczynienia w wysokości 250 tys. zł. Niektórzy się na te pieniądze zgodzili, inni wciąż walczą o więcej. – Ludzie oglądają telewizję, czytają tabloidy (...). I też tyle chcą. To naturalna reakcja. Tym bardziej że w wielu sprawach ubezpieczyciele i sądy niższych instancji oferują po prostu grosze. Wtedy ludzie są gotowi sięgnąć po każdy argument, nawet ten o Smoleńsku – opowiada prawnik mający do czynienia z takimi przypadkami. Już w około 90 wyrokach w Szczecinie, Warszawie, Katowicach i Krakowie pojawił się casus Smoleńsk. O 250 tys. złotych wnioskują bliscy żołnierza, który zachorował na sepsę, oraz rodzice , których jedynaczka zginęła w wypadku na drodze. Sędziowie orzekający w większości tych spraw uznają, że „smoleńskie zadośćuczynienie” się nie należy. Dlaczego? Mówiąc br utalnie: bo ich sprawy nie były tak medialne i nie są ciągle żywe w pamięci opinii publicznej. Inteligentnie wykorzystali to adwokaci ze Szczecina, stawiając przed tamtejszym sądem trudne zadanie. Musiał on ocenić, ile Skarb Państwa powinien wypłacić wdowie policjanta. Zginął na służbie, postrzelony przez drugiego funkcjonariusza. Policjant wyciągał z wozu podejrzanego, ten się szarpał, br oń wystrzeliła. I trafiła stojącego obok kolegę. Zmarł na miejscu. Historia zrobiła się głośna, trafiła do gazet i telewizji, co żona zmarłego wykorzystała w pozwie: Podobnie jak w sprawie smoleńskiej, tak i w niniejszej sprawie powódka musiała dokonać identyfikacji zwłok męża, gdzie jego głowa była r oztrzaskana przez kulę. Nadto sprawa śmier ci była sprawą medialną, było wiele wersji tego zdarzenia i do dnia dzisiejszego każdy, kto wpisze nazwisko w wyszukiwarce internetowej, może wyczytać różne informacje z okresu tego zdarzenia z komentarzami inter nautów. Policjant nie żyje, bo jego kolega był źle wyszkolony, argumentował adwokat, zawiniło więc państwo, tak samo jak w wypadku lotniczym w 2010 roku. Uzasadnienie okazało się przekonujące, wdowie i każdemu z dzieci podwyższono odszkodowanie do 200 tys.
Na podst.: Mateusz Ratajczak. Katastrofa smoleńska w sądach.
Money.pl Wybrała i oprac.: E.W.