1,19 zł za godzinę pracy w folwarku
Firma zabezpieczająca mienie zatrudniała ludzi za głodowe stawki
Spektakularna akcja
Szczere brawa i wyrazy uznania dla łódzkich strażników miejskich, którzy nie zbojkotowali doniesienia o wycieńczonym psie trzymanym od kilku dni bez pożywienia i wody, uwiązanym na krótkim łańcuchu, siedzącym przed jedną z posesji. Jak podało Radio Łódź, strażnicy zachowali się profesjonalnie. Nie zlekceważyli zawiadomienia i na miejscu faktycznie stwierdzili, że łańcuch jest skandalicznie krótki. Ponadto zwierzę nie ma miski z wodą. Psu, niedogodności jednak nie przeszkadzały, bo... okazał się figurą ogrodową.
Spacery zakazane
Lasy Państwowe zamknęły wstęp do Puszczy Białowieskiej niemal na całym obszarze Nadleśnictwa Białowieża – donosi „Gazeta Współczesna”. To obszary nie tylko turystyczne, ale i powszechnie uczęszczane przez mieszańców, którzy zastanawiają się, jak mają teraz poruszać się po okolicy. Udawać chrząszcze? Zwierzęta? Według ekologów, zakaz wstępu do puszczy ma drugie dno – chęć ukrycia intensywnej wycinki drzew. To złośliwcy! Minister Szyszko na pewno by do tego nie dopuścił!
Krowia droga do wolności
Rzeźnia w Linnym pod Dobrą zabija codziennie ogromne ilości zwierząt. Spod noża uciekła rzeźnikom jałówka, która – jak pisze „Panorama Leszczyńska” – nacieszyła się trochę wolnością. Krótko, bo krótko, ale zawsze to coś! Zwiała z transportu do Stefanowa, gdzie poturbowała 46-letnią mieszkankę, a później rowerzystę. Następnego dnia hasała radośnie po łąkach Wojciechowa w gminie Kawęczyn. Obrońcy praw zwierząt, nie przekonali weterynarza i myśliwego, by ocalić jej życie...
Nie pije, nie pomieszka
Kuriozum lokalowe w Łodzi. Samotna matka ma mniejsze szanse na lokal socjalny niż degeneraci, dłużnicy mieszkaniowi, alkoholicy i bezdomni – grzmi „Gazeta Wyborcza”. Kobieta utrzymuje się z prac dorywczych i wynajmuje prywatne mieszkanie, by w miarę normalnie żyć z dzieckiem. Urzędnikom przeszkadza właśnie tytuł prawny do najmowanego lokalu. Komunalny byłby o połowę tańszy, ale w myśl logiki urzędasów pani Kamila musiałaby albo zacząć ostro pić, albo trafić z dzieckiem na bruk. Wtedy magistrat musiałby jej pomóc.
Trudno uwierzyć, ale za godzinę pilnowania folwarku przy ulicy Partyzanckiej w Opolu jedna z firm ochroniarskich płaciła zaledwie 1,19 zł. Jedna z pracownic otrzymała wynagrodzenie 500 zł za 420 godzin pracy.
– To złamanie prawa, bo od 1 stycznia 2017 roku minimalna stawka godzinowa to 13 zł – przypomina Katarzyna Duda z Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle’a, która zdecydowała się nagłośnić całą sprawę.
Folwark to spory obiekt, który miasto przejęło kilka lat temu. Pierwotnie planowano całe miejsce ożywić i przebudować na cele kulturalne, ale na planach się skończyło. Przedwojenne budynki niszczeją, a władze miasta wciąż nie mają pomysłu, co z nimi zrobić. Na miejscu spotykamy starszego pana, który krawatu używa jako paska. Nie ma ubrania ochroniarza, ale w końcu wyciąga służbową legitymację.
– Pilnuję tego terenu, proszę opuścić obiekt – przyznaje. Na płotku wietrzą się stare kołdry, obok stoi wiele wiaderek wypełnionych wodą. Jest też garnek, ustawiony tak, aby łapał deszczówkę płynącą z rynien budynku, który jako tako nadaje się do zamieszkania. Z ubikacji nie można skorzystać. Początkowo ochroniarz zarzeka się jednak, że wodę bieżącą ma. Dopiero po chwili przyznaje, że łapie deszczówkę, bo inaczej wodę musiałby sam nosić, a to kosztuje sporo sił.
– Proszę napisać, że ja nie narzekam. Inni w Polsce mają jeszcze gorzej – mówi, ale nie precyzuje, kto i gdzie. Innego zdania był kontroler Państwowej Inspekcji Pracy, który był w folwarku już jesienią 2016 roku.
– Był oburzony tym, co zobaczył – mówi Tomasz Krzemienowski, zastępca okręgowego inspektora pracy w Opolu. – W tej sprawie trwa postępowanie. Dodatkowo wysłaliśmy pismo do prezydenta Opola. Odpowiedzi dotąd nie otrzymaliśmy. Ratusz: Pracownicy pisali, że są zadowoleni z warunków. Za ochronę folwarku miasto płaci ponad 70 tysięcy złotych rocznie. – To pieniądze, które pozwalają na godziwe wynagrodzenia – mówią urzędnicy. Umowę w imieniu miasta zawarł dyrektor Miejskiego Zarządu Lokali Komunalnych, któremu nakazano zabezpieczenie folwarku. Firma Neo Group zobowiązała się, że zorganizuje ochronę folwarku pomiędzy styczniem a grudniem tego roku. Wygrała konkurs ofert, bo złożyła najtańszą ofertę, wartą nieco ponad 70 tys. zł. Według miejskich urzędników to kwota, która pozwala na zapłacenie ludziom godziwego wynagrodzenia. – Nie my jesteśmy od tego, aby pilnować, czy dana firma płaci stawkę zgodną z obecnym prawem – mówi Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik prezydenta Opola. Urzędnicy przyznali, że otrzymali pismo z Państwowej Inspekcji Pracy o tym, że ochroniarze pracują w fatalnych warunkach. Następnie jednak wpłynęło oświadczenie... pracowników ochrony, którzy twierdzili, że wszystko jest w porządku (...).
Drugie życie deski do prasowania