Pokrył gminne drogi gumą
Sposób burmistrza na wieczne dziury i błoto
Mieszkańcy Kisielic narzekali na dziurawe drogi i narzekali. Burmistrz wpadł więc na pomysł, jak temu zaradzić, nie nadwyrężając budżetu. Postawił na coś, co do tej pory wykorzystywano w kopalniach. I właśnie kładzie to na drogę.
Przedstawiając drogę w Goryniu (gm. Kisielice), Grzegorz Pawłowski używa krótkiej frazy: „dziura na dziurze”. Wie, co mówi. Nie dość, że blisko tej drogi mieszka, to jeszcze ma dwa samochody. Jak się autem w te dziury wjedzie, to amortyzatory i zawieszenie błagają o litość. – Ma-ka-bra! – mówi pan Grzegorz. – Tylko przyjdzie deszcz, od razu dziury się robią.
Zwłaszcza wiosną droga wygląda, jak przyznaje sam burmistrz, tragicznie, a ludzie „toną w błocie”. Dlatego Rafał Ryszczuk postanowił poszukać rozwiązania. Koniecznie taniego, jako że gminy na szastanie pieniędzmi nie stać.
– W ruch poszły internet, kartka i długopis – opowiada gospodarz Kisielic. – Zacząłem czytać o sposobach napraw dróg. Na płyty betonowe nie mogłem sobie pozwolić, bo to aż 250 tysięcy złotych za kilometr. Asfalt też jest bardzo drogi.
Cierpliwość została nagrodzona. Burmistrz trafił na coś, co wyglądało jak rozwiązanie problemów. – Pomyślałem, żeby układać nawierzchnię z taśm przenośnikowych używanych w kopalniach czy hutach. Taśmy wykonane są z kauczukowej gumy o grubości 3,2 cm zbrojonej linką stalową i szerokości od 1,4 m – 2,2 m. Długości są różne i wahają się od 25 do 50 m. Cena metra kwadratowego z transportem takiej taśmy to 15 zł – wyliczył burmistrz.
Tylko czy kauczukowa nawierzchnia spełni pokładane w niej nadzieje? Burmistrz nie traci pogody ducha: – To eksperyment. Na razie tę drogę testujemy. Taśmy łączymy stalowymi blachami. Dziś na tej drodze hamowaliśmy i wyszło nieźle. ALEKSANDRA TCHÓRZEWSKA