Wilhelm-Alexander i jego małżonka Maxima
omal nie przywdziało żałoby. Jej syn nie wyglądał na godnego następcę tronu. W czasach studenckich zyskał przydomek „Piwny Książę” z powodu nadzwyczajnego upodobania do tego trunku i do nocnych imprez. Wilhelm lekkoduch wywołał też kilka skandali. W 1986 roku wziął udział w wyścigu narciarskim pod fałszywym nazwiskiem i w stroju nielicującym z powagą członka rodziny królewskiej. Przywdział bowiem spodnie z napisem „Playboy” i kurtkę z nadrukiem „Marlboro”. Dziesięć lat później podczas igrzysk w Atlancie, kiedy holenderskie hokeistki zdobyły brązowy medal, wpadł na boisko w krótkich spodenkach i odtańczył taniec zwycięstwa. Holendrom nie podobały się również jego partnerki. Jedna była modelką reklamującą bieliznę, o drugiej krążyły plotki, że pracowała w sekstelefonie. Wreszcie niesmak wzbudził jego ślub z córką argentyńskiego ministra rolnictwa z czasów dyktatury wojskowej. Po ożenku jednak Wilhelm się ustatkował, a odkąd po 123 latach kobiecego panowania został pierwszym mężczyzną na holenderskim tronie, nikt już nie może mu nic zarzucić, zaś jego małżonka Maxima jest ulubienicą Holendrów. Nic więc dziwnego, że tegoroczne 50. urodziny władcy zapowiadają się niezwykle okazale. Mennica Królewska zaprojektowała pamiątkowe monety – złotą i srebrną –o nominale 10 euro. Na jednej stronie widnieje portret monarchy, na drugiej jego motto: Reprezentować, łączyć, zachęcać oraz żeglarskie węzły symbolizujące zarówno owo łączenie, jak i zaangażowanie króla w problemy gospodarki wodnej Niderlandów. Jubileusz Wilhelma-Alexandra nie obejdzie się bez śpiewania. Kompozytor Edwin Schimscheimer i autor tekstów Coot van Doesburgh, tworzący dla znanych artystów estradowych, napisali „Piosenkę dla króla”, w której życzenia szczęścia i zdrowia przeplatają się z deklaracją o narodowej jedności bez względu na to, jak różni jesteśmy. Druga piosenka autorstwa kompozytora Ivo Kouwenhovena przeznaczona jest dla dzieci i nosi tytuł: „Hip, hip, hurra, to królewskie urodziny!” (EW)