Bydgoski radny PiS katował żonę?
Żona bydgoskiego eksradnego z PiS ujawniła miażdżące dowody koszmarnej agresji męża. Kobieta opublikowała w sieci wstrząsające nagranie!
– Kłamał w mediach, że to ja jestem winna rozpadu małżeństwa. Kłamał, że się nade mną nie znęcał. Dlatego zdecydowałam się przerwać milczenie i opublikować w internecie nagrania, które pokazują prawdziwe oblicze Rafała – mówi Karolina P.
Wystąpiła w TVP w „Pytaniu na śniadanie”. Towarzyszył jej znany warszawski adwokat Filip Dopierała. Mówiono o przemocy w rodzinie (...). Radny P., który uchodził za moralistę i wzorowego katolika, zgotował swojej żonie prawdziwe piekło na ziemi. Ostatnie nagranie pochodzi ze stycznia. Państwo P. wrócili właśnie z balu charytatywnego i mąż urządza żonie piekielną awanturę. Powód wydaje się błahy: Karolina zostawiła w lokalu kwiatek, podarowany przez męża. Rafał P. jest wściekły. Każe żonie wrócić na balową salę i przynieść kwiat do domu. – Przepraszam cię – mówi kobieta. Jej głos jest cichy, delikatny. – Za późno! – krzyczy P. i chyba coś niedobrego robi żonie, bo ta jęczy z bólu.
Udostępniam to drastyczne nagranie, by zainspirować ludzi do pomocy osobom, które znalazły się w zamkniętym kręgu przemocy domowej, z którego nie sposób się wyrwać bez pomocy otoczenia: – Dopiero cię zacznę bić – grozi P. – Wyp... po kwiatka. Ma tu być za chwilę – rozkazuje żonie. – Jutro taki kupię, to tylko 3 zł – obiecuje kobieta. – Nie 3, tylko 20 zł kosztował. To był kwiat, szmato, który ja kupiłem. Nawet mi nie powiedziałaś „dziękuję”, ty ch... jeb... – wrzeszczy P. Potem słychać długą serię wyzwisk i przekleństw. P. nazywa żonę cwelem jeb... i debilem skończonym. Każe jej sp... z jego domu i jego życia. – Będę ciebie gnoił – zapowiada żonie (...). Kobieta płacze. Słychać uderzenie i okrzyk bólu. Słychać, że mąż zasłania jej buzię. – Puść, nie mogę oddychać – błaga kobieta.
– Nie piszcz, k..., bo zabiję! Rozumiesz?! – rozkazuje mąż. – Pozwól mi... – jęczy kobieta. – Nie płacz, k..., bo cię zaje... Zabiję cię! – ostrzega mąż. Znów ją obraża. Nagle dostrzega pajęczynę na suficie i krzyczy, że w domu jest brudno. – Sprzątałam, ugotowałam obiad, zrobiłam dwa prania... – wylicza cicho kobieta. Mąż przerywa jej wrzaskiem: – Co ty, k..., posprzątałaś? To jest twój zaj... obowiązek. Ty sobie wytatuuj, że jak przychodzisz do domu, to masz zap... Czy ty tego, k..., nie rozumiesz. Myślisz, że jesteś Królewną Śnieżką i będziesz w domu leżeć?! (...). Oprócz tego nagrania, pani Karolina ma kilka wcześniejszych. To ma świadczyć o tym, że P. nie tylko krzywdził i poniżał żonę, ale i swoje córeczki (...).
Karolina P. mówiła w TVP, że mąż wywiózł ją nocą na odludzie. Bił, rzucał w krzaki, groził, że zrzuci ze skarpy. – To było w 2014 r. Uprzedziłam męża, że od 19 do 21 będę na szkoleniu i wrócę później. Byłam w domu o 21.30. Rafał zaczął krzyczeć, że dzieci jeszcze nie śpią i złamałam zasadę, że mają kłaść się do łóżek o 20. Kazał córeczkom iść spać, a mnie wsadził do auta i wywiózł do lasu za Łochowem (...). Opowiada, jak mąż rzucał ją w krzaki, a kiedy się podnosiła, robił to kolejny raz. „Teraz zrzucę cię ze skarpy”
„Rafał, ja dłużej nie wytrzymam, rozstańmy się” – błagałam męża. I wtedy on zapowiedział: „Nigdy nie pozwolę ci odejść. Będziesz moją służącą, bo gdybym pozwolił ci odejść, to byłaby dla ciebie nagroda. Jutro zrezygnujesz z pracy, będziesz siedziała w domu i zachowywała się, jak prawdziwa żona”. Przyrzekła, że tak będzie i wtedy odwiózł ją do domu. – Już w mieszkaniu Rafał zapowiedział, że jeśli kiedykolwiek spróbujemy uciec, to on nas znajdzie i pozabija. To słyszała nasza starsza córeczka. Była przerażona – mówi kobieta i dodaje: – Myślałam, że im bardziej będę mężowi posłuszna, będę spełniać jego oczekiwania, to przerwę tę przemoc, ale on jeszcze bardziej mnie upokarzał. Sprawiało mu to przyjemność. W końcu udało mi się uciec, ale Rafał nie daje za wygraną. Niedawno porwał córkę z przedszkola, a ja szalałam z niepokoju – mówi Karolina P. Zdecydowała się upublicznić nagrania w internecie: – Robię to w imieniu ofiar przemocy, którym trudno dowieść prawdy – wyjaśnia. – I aby ludzie poznali prawdziwe oblicze Rafała P., mojego oprawcy.
Pan Krzysztof całe życie mieszka w Otwocku. Teraz ma 46 lat i grozi mu eksmisja z biedadomku o drewnianej konstrukcji, w którym brak wszystkiego – toalety, centralnego ogrzewania. Duża część lokali komunalnych w tej okolicy to takie właśnie domki. Jest zarejestrowany jako bezrobotny. Wobec trudności w znalezieniu pracy jeździ do Niemiec, gdzie wynajmuje się do prac dorywczych, głównie budowlanych.
W domu nigdy się nie przelewało. Rodzice się rozwiedli, a matka całe życie zajmowała się siostrą, która ze względu na chorobę psychiczną została ubezwłasnowolniona. Mama, opiekując się ciotką pana Krzysztofa, miała kłopoty z płaceniem i tak niewygórowanego czynszu, więc podnajęła jeden pokój jakiejś kobiecie. Pan Krzysztof dowiedział się o tym, dopiero gdy przyszedł pozew o eksmisję. W myśl prawa należy mu się lokal socjalny jako bezrobotnemu, ale sądy często orzekają po swojemu. Dorywcze prace za granicą nie pozwalają panu Krzysztofowi na wynajem ani kupno mieszkania na wolnym rynku. Z chwilą gdy zostanie wyeksmitowany na bruk, nie będzie miał do czego wracać. A raczej gdzie wracać. W Berlinie mieszka na budowach, ale jeżeli uzyska tam jakąś umowę o pracę, może się zwrócić do samorządu i uzyskać jakieś mieszkanie, za które w części przynajmniej zapłaci miasto. Będzie to z pewnością lokal ze wszystkimi wygodami.
Decyzją sądu Rzeczpospolita może się więc okazać macochą, która pozbywa się swoich obywateli. Jeżeli jednak sąd przyzna pozwanemu prawo do lokalu socjalnego, będzie pewnie podobny do zajmowanej obecnie drewnianej, podszytej wiatrem rudery. Ten mężczyzna w średnim wieku, zmuszony jeździć na Zachód za chlebem, nie chce jednak emigrować. Chyba że ojczyzna, w której nie mógł zarobić na życie, odbierze mu jeszcze dach nad głową.
Poradziłem mu, żeby próbował przekonać sąd, by umożliwił mu pozostanie w ojczyźnie. To prawda, że jego mama, podnajmując za 100 zł miesięcznie pokój w drewnianym domku należącym do miasta Otwocka, złamała prawo. Ale pan Krzysztof nie miał o tym pojęcia. Może więc sąd zastosuje się do zasad współżycia społecznego i pozwoli mu na uzyskanie jakiegoś kąta i pozostanie w kraju.