Masturbacja zdrowa dla kobiet i mężczyzn
Rozmowa z prof. ZBIGNIEWEM IZDEBSKIM, seksuologiem
– Czy zachowania seksualne Polaków zależą od tego, jak mocna jest ich wiara katolicka?
– Wyniki badań pokazują, że religia ma wpływ na podejście do seksu przede wszystkim w przypadku osób głęboko wierzących oraz systematycznie praktykujących. Wpływ religii jest także bardziej widoczny u kobiet niż u mężczyzn. Osoby, które deklarują, że są wierzące, ale niezbyt systematycznie uczestniczą w praktykach religijnych, szczególnie nie różnią się w zachowaniach seksualnych od osób niewierzących. Jednak nawet wśród respondentów głęboko wierzących i systematycznie praktykujących coraz bardziej spada przywiązanie do tradycji religijnych w sferze seksualności.
– Czyli to raczej nieliczna grupa, bo w Polsce ludzi głęboko wierzących i zarazem systematycznie praktykujących chyba nie ma wielu?
– Na podstawie badań można szacować, że to średnio jakieś 8 proc. Polaków, najwięcej w województwach wschodnich. Ale silny związek z religią charakteryzuje nie tylko ludzi starszych, jak niekiedy się uważa. Wśród młodych też są osoby głęboko wierzące i systematycznie praktykujące, które podporządkowały życie seksualne nakazom Kościoła. Proszę spojrzeć na ugrupowania prawicowe, na różne organizacje zajmujące się „obroną życia”. Tam jest bardzo wielu młodych działaczy, w tym studentów. To gorliwi, głęboko zaangażowani obrońcy życia poczętego, przeciwnicy tabletki antykoncepcyjnej. Ci młodzi mężczyźni i młode kobiety reprezentują nadzwyczaj rygorystyczne poglądy dotyczące także sfery moralności seksualnej.
– W jaki sposób religia katolicka i to, co mówią księża, może wpływać na życie seksualne tej grupy Polek i Polaków?
– Powiedziałbym, że w każdy możliwy sposób. Dotyczy to właściwie wszystkich zachowań seksualnych i poglądów z tej sfery. Późniejszy jest wiek ich inicjacji, mniejsza liczba doświadczeń seksualnych, mniej zdrad, bardziej negatywny stosunek do masturbacji oraz doświadczeń z nią związanych, rzadsze kontakty oralne i analne, mniej tolerancji dla osób homoseksualnych, znacznie częstsze odrzucanie antykoncepcji.
– A czy własne życie seksualne oceniają oni jako udane?
– Często deklarują, że są zadowoleni ze swojego życia seksualnego – jednak analiza rozkładu odpowiedzi wskazuje, że głównie dlatego, że mają raczej niewielkie wymagania i oczekiwania wobec seksu, a przeżycia związane z orgazmem nie są dla nich zbyt istotne.
– Mądrość ludowa mówi: „Modli się pod figurą, a diabła ma za skórą”. Nie uważa pan, że ów deklarowany rygoryzm seksualny to zwykła hipokryzja – na co wskazywałaby duża liczba przypadków, gdy życie aktywistów i aktywistek prawicowo-katolickich zdecydowanie odbiega od reguł katolickiej moralności?
– Jacy są naprawdę, to często tylko oni wiedzą... Natomiast swój wizerunek społeczny i przekaz medialny konsekwentnie kształtują w duchu rygoryzmu czy wręcz bezwzględności moralnej, niedającej innym ludziom prawa dokonywania wyboru. Oczywiście częste są tu podwójne standardy moralne – żąda się od innych rygoryzmu, samemu żyjąc zupełnie inaczej. Część posłów i działaczy prawicowych jest po rozwodach, wchodzą w nowe układy osobiste, ujawniane są ich romanse i związki równoległe, mają oni jednocześnie dzieci i w małżeństwie, i poza nim. Tak się dzieje zarówno w dużych miastach, jak i w małych miejscowościach.
– 92 proc. mieszkańców Polski uznaje się za osoby wierzące, ale niewielu żyje zgodnie z naukami Kościoła. 77 proc. dopuszcza stosowanie środków antykoncepcyjnych, 74 proc. – współżycie przed ślubem, 63 proc. – rozwody, 27 proc. – przerywanie ciąży, 9 proc. – nie ma nic przeciwko temu, że osoba pozostająca w związku małżeńskim współżyje z kimś innym niż jej mąż czy żona. Co ciekawe, CBOS stwierdza: „Dane te w zasadzie nie różnią się, gdy badaną próbę ograniczymy wyłącznie do osób określających się mianem katolików”. Nie dziwi to pana?
– Rzeczywiście, nieraz można odnieść wrażenie, że gdy Polak wchodzi do łóżka (jeżeli to w ogóle łóżko), seks idzie w swoją stronę, a wiara w swoją. Coraz częściej zdarza się, że ludzie żyją ze sobą bez ślubu, mają dzieci, a jednocześnie uważają się za katolików, chodzą do kościoła, chrzczą te dzieci. Większe znaczenie dla naszych zachowań seksualnych mają różnice generacyjne niż względy religijne. Najnowszy raport „Seksualność Polaków 2017”, będący relacją z badań zrealizowanych przeze mnie i Polpharmę, pokazuje, że w grupie ludzi w wieku 30 – 49 lat 3 proc. rozpoczynało współżycie seksualne na pierwszej randce. Natomiast wśród młodych (18 – 29 lat) na pierwszym spotkaniu współżyło już 6 proc. W tej samej grupie wiekowej tylko 1 proc. odłożył współżycie do ślubu. W kraju powszechnie określanym jako katolicki.
– Czyli to wynik odwrotnie proporcjonalny do nasilenia działań wychowawczo-religijnych, a też administracyjnych, mających kształtować życie seksualne Polaków w myśl wskazań Kościoła.
–W tej sferze oddziaływanie Kościoła w naszym kraju trudno uznać za skuteczne. Bardzo wyraźnie widać rozluźnienie rygorów religijnych i obyczajowych. Ale jest to również fiasko szkolnej edukacji seksualnej. Polski system wychowania religijnego, który zachęca do wstrzemięźliwości seksualnej, okazuje się mało skuteczny. Nowa podstawa programowa wychowania do życia w rodzinie skonstruowana dla szkół podstawowych także kładzie zdecydowany nacisk na edukację do abstynencji w sferze seksu. Nie dostrzega się w niej też alternatywnych form życia społecznego w stosunku do małżeństwa i tradycyjnie pojmowanej rodziny. – Czy to źle? – Z całym szacunkiem dla wartości małżeństwa i rodziny mam wrażenie, że ci, którzy konstruowali ten program, nie dostrzegli, że jednak coś się zmienia w obyczajowości młodych Polaków. Rozumiem, że tu chodzi o myślenie życzeniowe typu: chcielibyśmy, żeby młodzi ludzie do ślubu nie współżyli, ale nasza rzeczywistość jest zupełnie inna, co pokazują i życie, i badania. Mam wrażenie, że od edukacji seksualnej powinniśmy dziś oczekiwać czegoś więcej niż tylko wychowania do wstrzemięźliwości. – Której jest pan przeciwnikiem... – Nie o to chodzi. Oczywiście, że nie jestem przeciwnikiem wstrzemięźliwości seksualnej przed ślubem, rzecz w tym, by pozostawić prawo do wyboru – jeżeli ktoś taką koncepcję, z różnych względów, chce w życiu realizować, niech to robi. Zalecane jest to zresztą nie tylko w katolicyzmie, lecz np. także wśród świadków Jehowy. Niech to jednak będzie świadoma decyzja: ktoś tego chce, bo wie, jakie są plusy i minusy, dokonał przemyślanego wyboru. Życie pokazuje – i widzę to w pracy z pacjentami – że ci, którzy decydują się na współżycie seksualne przed ślubem, mają szansę lepiej się poznać. – A to takie ważne? – Oczywiście. Nieraz ludzie długo ze sobą chodzą i idealizują swój związek, jednocześnie będąc w okresie dużego napięcia seksualnego. Gdy potem, w małżeństwie, podejmują współżycie, czasem okazuje się ono nie tak wspaniałe, jak oczekiwali. Pacjenci mówią, że pojawiają się trudności, nieudane stosunki, problemy z brakiem wzwodu czy