Antoni i jego „Wacek”
„Dziękuję ci, Wacku, w imieniu służby”, powiedział jak zwykle lepiący się od patosu Antoni Macierewicz... Rozmowa z prof. RAFAŁEM CHWEDORUKIEM, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego
To z daleka pachnie lipą. Ale Macierewicz to mistrz zasypywania wzniosłymi słowami przaśnej rzeczywistości.
Owa manipulacja jest możliwa, pod warunkiem że słuchacze są wyłącznie idiotami. Pan Antoni takie przekonanie wyraźnie żywi. On – czy to podczas mów patriotycznych, czy to na kolanach w modlitewnej pozie, której sam papież by się nie powstydził, czy też w ogniu sejmowych polemik – wręcz emanuje niezachwianym przekonaniem, że ma do czynienia wyłącznie ze słuchaczami Radia Maryja, z Rydzykową zbieraniną dziadów i bab, z tą chmarą półanalfabetów wygłaszających sądy w najważniejszych sprawach z niepodlegającą dyskusji pewnością siebie. Oni nie zadają pytań. Oni wiedzą! Bomba termobaryczna? – jasne! Na bank ruska robota. Jakim cudem? do niczego dobrego. Gdyby pani Streżyńska powiedziała to, co powiedziała, w bardziej spokojnym okresie, pewnie niewiele osób by to zauważyło, ale dziś żyjemy w czasach dokańczania PiS-owskiej rewolucji. Tworzone są nowe symbole, nowi bohaterowie, dokonuje się czystek w wojsku, policji, administracji, a ostatnio także w MSZ, gdzie planuje się wymienić niemal całą służbę dyplomatyczną. Oficjalnie chodzi o dyplomatów, którzy zaczynali karierę jeszcze w PRL-u, ale nieoficjalnie mówi się, że celem tej czystki są osoby przyjęte do MSZ w czasach Bronisława Geremka, gdyż politycy PiS-u darzą ich podobno jakąś atawistyczną nienawiścią.
– Minister Anna Streżyńska w wywiadzie dla Radia Zet nie powiedziała nawet połowy tego, co w swoim czasie publicznie – mają swoje ruskie sposoby. I polskich tusko-komucho-zdrajców... Człowiek słucha i się szczypie, czy przypadkiem to mu się nie śni... Nie śni! Ręce opadają... Ale nie im! Ich łapy swędzą! Nie mogą się doczekać, żeby piąchą na wrażym ryju wypisać, czyja jest racja. Nikt im nie będzie mówił, kto jest kto. Sami wiedzą – kto Żyd, kto Polak; kto Szwab, a kto swój; kto komuch, a kto szczery katolik prosto spod krzyża... Nie zawracają sobie głowy pierdołami, nie rozpraszają uwagi, nie rozmieniają przekonań...
O co chodzi?
A przecież warto zastanowić się – choć przez chwilę – co to w zasadzie znaczy: „Dziękuję ci, Wacku, w imieniu służby”. Co pan Macierewicz miał na myśli, wyrażając publicznie to dziękczynienie, i to w obliczu największego skandalu, jaki można sobie wyobrazić. I czy w ogóle coś miał na myśli? Bo przecież mógł, jak wygłaszał wicepremier Gowin. I choć jest pewnie najlepszym ministrem tego rządu, to grozi się jej dymisją.
– Siłą Prawa i Sprawiedliwości zawsze była zwartość szeregów. Jednak teraz przeżywa ono pierwszy kryzys od przejęcia władzy. Pamiętajmy, że Anna Streżyńska została ministrem nie z rekomendacji partii Jarosława Kaczyńskiego, tylko Jarosława Gowina. Oba ugrupowania różnią się od siebie pod względem programowym. Największe różnice dotyczą poglądów na sprawy socjalne, które do tej pory zapewniały PiS-owi najwyższe notowania. Po kryzysie związanym z ponownym wyborem Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej stało się jasne, że w obozie władzy dojdzie do zmian i teraz koalicjanci oraz różne wewnątrzpartyjne frakcje sygnalizują chęć partycypowania w tym nowym rozdaniu. Widać to zarówno na przykładzie „dyplomacji” między Kancelarią Prezydenta a MON-em, jak i postawie ministra Ziobry, który w ostatnim czasie stał się bardziej asertywny.
– Kto chce wyrwać największy kawałek tortu?
– Prezydent chce być traktowany przez Jarosława Kaczyńskiego bardziej podmiotowo, choć nie ma tak wielkich to on, bredzić bez sensu, byle „dumnie, chmurnie i patriotycznie”. Mało to razy dawał takie popisy? Ostatnio na przykład, gdy kazał żołnierzom strzec popiersia Lecha Kaczyńskiego, tak jak strzegą Grobu Nieznanego Żołnierza, który symbolizuje bohaterstwo śmierci za ojczyznę. – On też poległ za Polskę, pieprzył Antoni jak potłuczony. A oni słuchali... żaden nie puknął się w czoło. Zwłaszcza żaden generał, a chmara ich Antoniego otaczała.
„Dziękuję ci, Wacku, w imieniu służby”... O jaką służbę chodzi? „Służbę” komu? Czemu? Czy to „służba ojczyźnie”, czy może zaledwie „służba” w znaczeniu formacji mundurowej? Lub „bez mundurowej”, bo i taka może być „służba”? A może chodziło panu Antoniemu o „służbę” idei? Etosowi? Lub o symboliczną kontynuację „służby pokoleń”?... Słowem – jasne nie jest, którą z tych służb pan Antoni miał na myśli i której poświęcał się jego „Wacek”. ambicji jak Bronisław Komorowski, nie mówiąc już o Aleksandrze Kwaśniewskim. Także Gowin i Ziobro wiedzą, że paradoksalnie im większe problemy ma PiS, tym bardziej ich pozycja rośnie i będą starali się za swoje poparcie wystawić prezesowi wyższy rachunek.
– Co pana zdaniem zrobi prezes z Waszczykowskim, Szyszką czy Macierewiczem, którzy w ostatnich miesiącach stali się „ulubieńcami” mainstreamowych mediów?
– Do lutego opozycja wydawała się całkowicie niegroźna, co spowodowało, że wielu ministrów rozpoczęło szeroko pojętą działalność „publicystyczną”, zwłaszcza w kwestiach niezwiązanych z ich działalnością merytoryczną, jak to miało miejsce w przypadku Witolda Waszczykowskiego, który o „czarnym proteście” kobiet mówił: niech się bawią. Teraz prezes chce z tym skończyć.
– Przywoła ich do porządku czy wyrzuci?
– Prezes ma duże pole manewru, gdyż odchodząc z PiS-u, politycy właściwie nie mają dokąd pójść. Stworzenie własnych prawicowych formacji wydaje się iluzją, a potęga Tadeusza Rydzyka jest mocno przesadzona. Dlatego Jarosław Kaczyński praktycznie każdemu może pokazać drzwi. Kogo wyrzuci? To będzie rozpoznanie bojem. Dziś wydaje się, że na straconej pozycji stoi tylko minister Waszczykowski. Zapewne do niewielkiej rekonstrukcji
W ludziach bardziej doświadczonych, którzy już trochę wadzili się z życiem, niejedno widzieli i z tego choćby powodu więcej kojarzą niż normalna klientela polityczna pana Antoniego, ten pozornie nic nieznaczący brak pewności w kwestii „służby” może wywoływać różne skojarzenia, i niczym stare fotografie z pożółkłego albumu wydobywać z pamięci skojarzenia zaskakujące.
Służyło wielu
Chrust, Walewski, Pawłowski, chłopaki po Kiejkutach, dyplomaci, handlowcy, stypendyści. Wszyscy „służyli”... Skupmy się na najsłynniejszym – na Kuklińskim.
Nie znali się z „Wackiem”, choć należeli do tej samej organizacji, do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Obaj byli aktywistami. Obaj też potem mówili, że wstąpili do „partii komunistycznej”, by skuteczniej działać dla Polski wolnej. Kukliński rozpruwał tajemnice wojskowe armii, której przysięgał, i przekazywał je przeciwnikom, żeby mogli dokładniej wycelować w nas swoje rakiety. Kukliński zapisał się do PZPR, żeby rozkładać „komunę” od wewnątrz. Podobnie „Wacek” – należał, „żeby rozkładać ustrój od wewnątrz” – tak mówił.
Obaj jako młodzi mężczyźni lubili podróżować. Kukliński na ogół na żaglówce. Żaglówka była jego, choć dojdzie jeszcze przed wakacjami. Ale nawet gdyby rząd Beaty Szydło miał bardzo wysokie notowania, to na pewno w obecnym kształcie nie przetrwa do końca kadencji.
– I Kaczyński zostanie premierem?
– Byłoby to przyznanie opinii publicznej, że rząd Beaty Szydło się nie sprawdził. Jarosław Kaczyński chociaż jest poza rządem ma instrumenty pozwalające mu kontrolować i koordynować prace gabinetu, więc stanowisko premiera nie jest mu potrzebne.
– A co będzie, gdy notowania Prawa i Sprawiedliwości nadal będą spadały?
– Choć Platforma Obywatelska, której głównym celem jest dziś ostateczne „zakopanie” Nowoczesnej Ryszarda Petru, bardzo wzmocniła swoją pozycję, to myślę, że PiS w sondażach wróci na pierwszą pozycję, ale jego przewaga nie będzie już tak duża jak w ubiegłym roku.
*** „Bez zdolnych ludzi można się obejść, potrzebni są tylko posłuszni” – zapewniał „doktor” Mielecki, grany brawurowo przez Jerzego Przybylskiego w filmie „Prawo i pięść”. Minister Streżyńska z pewnością widziała ten pierwszy „polski western”, ale, niestety, nie zapamiętała mądrej i do dziś aktualnej maksymy.