Mikrofon ANGORY
Konkordat do zmiany
19 lat temu wszedł w życie konkordat, czyli międzynarodowa umowa zawarta między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską. Tę rocznicę zauważyli politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. „Konkordat został podpisany przez rząd Hanny Suchockiej, kiedy już właściwie miał tylko uprawnienia do administrowania krajem, bo nie otrzymał wotum zaufania. Głosowania w sprawie ratyfikacji konkordatu odbyły się niezgodnie z prawem, ponieważ ustawę ratyfikacyjną przyjęto zwykłą większością głosów, podczas gdy wymagana była kwalifikowana większość dwóch trzecich głosów przy obecności połowy posłów” – powiedziała Joanna Senyszyn. Wiceprzewodnicząca SLD dodała, że ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski, który zresztą już wtedy nie był w SLD, nie powinien podpisywać konkordatu, jednak go podpisał. „ I to jest właśnie charakterystyczne dla całej III Rzeczypospolitej, że wszystkie ustawy, umowy międzynarodowe, wszystkie działania, które dotyczą Kościoła, są podejmowane w sposób bezprawny i wprowadzane kuchennymi drzwiami, tak jak religia do szkół i tak jak konkordat, który nie miał dostatecznej liczby głosów poselskich, aby go w ogóle ratyfikowano” – powiedziała Senyszyn. Podczas konferencji prasowej politycy lewicy zapowiedzieli, że rząd SLD próbowałby renegocjować konkordat, a papież Franciszek mógłby wpłynąć na Konferencję Episkopatu Polski, żeby zmienić obecne warunki.
„Dzisiaj nie będę już apelował, dzisiaj wzywam premier i prezydenta do przeprowadzenia i wyrażenia zgody na referendum. Oczywiście głosuje parlament, ale niech pokażą, że dotrzymują obietnic składanych w kampanii wyborczej” – powiedział w Sejmie prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego. Władysław Kosiniak-Kamysz zauważył, że z wypowiedzi polityków PiS wynika, że nigdy nie ma dobrego momentu na przeprowadzenie referendum. „Pytamy więc, kiedy jest dobry czas na przeprowadzenie referendum? Może nigdy, bo teraz jakiekolwiek referendum jest niewygodne dla PiS. Miała być dobra zmiana, obiecywali, że będą słuchać suwerena. Premier Szydło powoływała się na swój honor, mówiła, że zawsze będzie słuchać Polaków” – grzmiał lider ludowców. To wyglądało jak tupnięcie nogą, co oznacza, że ludowcy tracą cierpliwość. Ale strachu w oczach szefowej rządu na razie nie widać.
Dyskryminacja kobiet
W obronie praw kobiet stanęły liderki Partii Razem. Podczas konferencji prasowej podkreśliły, że nierówność płac kobiet i mężczyzn, mobbing, nadużywanie umów śmieciowych oraz samozatrudnienia to tylko niektóre przejawy dyskryminacji kobiet na rynku pracy. Marcelina Zawisza z zarządu krajowego Partii Razem podkreśliła, że jednym ze sposobów ograniczenia nierówności płac mężczyzn i kobiet jest wprowadzenie jawności wynagrodzenia w przedsiębiorstwach. „Nikt nam praw nie da w prezencie. Żebyśmy mogły o nie skutecznie zawalczyć, najpierw musimy wiedzieć, że są łamane. Dlatego ujawnienie dyskryminacji jest tak istotne. Dla rządzących problemy milionów Polek pracujących na umowach śmieciowych albo samozatrudnieniu są właściwie niewidzialne. Sprzeciwiamy się wypychaniu pracownic na samozatrudnienie, na umowy śmieciowe, czy skazywaniu ich na agencje pracy tymczasowej. Zatrudnienie śmieciowe powoduje, że nie mają dostępu do podstawowych świadczeń społecznych” – powiedziała Marcelina Zawisza. O problemach kobiet mówi się już nie tylko z okazji 8 Marca i na pewno jest to zasługa „dobrej zmiany”. Dziwne jest tylko to, że mężczyźni kompletnie nie słuchają, co kobiety mają do powiedzenia w swojej sprawie. Są kraje, gdzie mężczyźni wiedzą lepiej, czego potrzeba kobietom i jak chcą one żyć, ale czy musimy brać z nich przykład?
Trzymający kciuki
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna powiedział, że trzyma kciuki za zakończenie, jak to określił, wewnętrznych turbulencji w Nowoczesnej. Lider tej partii Ryszard Petru zrezygnował ze stanowiska szefa klubu parlamentarnego. „Jestem optymistą w sprawie Nowoczesnej i chciałbym, żeby wewnętrzne turbulencje szybko się zakończyły. Wtedy łatwiej nam będzie rozmawiać o wspólnej liście i o zwycięstwie w wyborach, zarówno samorządowych, jak i późniejszych – parlamentarnych. Jestem zwolennikiem współpracy między partiami opozycyjnymi. Ważne jest, żeby zbudować taką wspólnotę i mimo różnic programowych oraz personalnych zdać sobie sprawę, że opozycja nie może ze sobą rywalizować i konkurować, tylko szukać współpracy” – powiedział Schetyna. Czy mi się tylko wydaje, czy w tle tej wypowiedzi słychać jednak trochę szyderczy śmiech?