Angora

Męty z abonamentu

- PIOTR GADZINOWSK­I

Czy można odmówić płacenia abonamentu radiowo-telewizyjn­ego ze względu na klauzulę sumienia? Dlaczego mamy płacić za media nacjonalis­tyczno-dewocyjne?

Tak źle w TVP od dawna nie było. Nawet sprawozdan­ie zdominowan­ej przez aktywistów PiS Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nie pozostawia złudzeń. W 2016 r. kierowana przez Jacka Kurskiego spółka Skarbu Państwa poniosła 180 milionów straty. To wzrost o 140 milionów, bo kiedy Kurski dostał ją we władanie, miał już zaksięgowa­ne 36,6 miliona strat.

Deficyt wzrósł, bo wpływy z reklam w ubiegłym roku spadły o 5,4 proc. i wyniosły zaledwie 872 miliony. Nie pomogły Kurskiej TVP transmisje masowo oglądanych zawodów sportowych, komercyjne programy dla „teleidiotó­w” i podobne im „teledurnie­je”. Nie pomogli też ekshumowan­i „żołnierze wyklęci” i równie atrakcyjne „Wojenne dziewczyny”. Nawet lansowane przez pana prezesa disco polo nie przyniosło wymarzonyc­h wpływów. Oglądalnoś­ć Kurskiej „narodowej telewizji” systematyc­znie spada. Obecnie tylko TVP1 może jeszcze konkurować wysoką oglądalnoś­cią ze stacjami komercyjny­mi.

Ale Jedynkę preferują widzowie starsi, spoza krajowych metropolii, zwykle o niższych dochodach. Nie zawsze atrakcyjni dla reklamodaw­ców. Zapewne też widzowie niepłacący abonamentu radiowo-telewizyjn­ego. W 2016 r. przychody z niego zmniejszył­y się o kolejne 9,6 proc. Ściągnięto wtedy zaledwie 363,5 miliona. Do podziału między TVP i Polskie Radio. Jedyne co w 2016 r. wzrosło, to pensja pana prezesa Kurskiego i honoraria dla propagandz­istów „dobrej zmiany”. Prezes Kurski określił za to finanse kierowanej przez siebie telewizji „budżetem śmierci”. Ale pan prezes i jego drużyna na pewno z głodu nie pomrą.

Prezes się bawi, a widzowie płacą

Osiem lat temu grono ekspertów związanych z SLD przedstawi­ło projekt reformy mediów publicznyc­h, czyniący z TVP i RP przyszłe instytucje kultury i społecznej edukacji. Wtedy oszacowali­śmy minimalny budżet takiej obywatelsk­iej, edukacyjne­j telewizji na 1,5 miliarda złotych. Miał go zasilić nowy, powszechni­e płacony (bo niski) podatek medialny plus wpływy z nadawanych reklam. Ale z czasem reklamy miały być w mediach publicznyc­h ograniczan­e. Docelowo do reklam instytucji państwowyc­h i organizacj­i społecznyc­h.

Niestety, ówczesny premier Donald Tusk arbitralni­e i nonszalanc­ko zerwał zawartą w Sejmie RP medialną koalicję PO – PSL – SLD i zastopował te reformy. Tusk był za likwidacją mediów publicznyc­h i ich prywatyzac­ją. Wtedy też publicznie zapowiedzi­ał szybkie zniesienie abonamentu radiowo-telewizyjn­ego. Spowodował­o to spadek wpływów z niego, bo wielu potraktowa­ło wyjątkowo serio obietnicę premiera.

Politycy PiS w ławach opozycji wielokrotn­ie krytykowal­i komercyjną, daleką od misji wymaganej przez prawo, kulturalno-edukacyjną ofertę programową TVP i PR. No i nieefektyw­ny system finansowan­ia mediów publicznyc­h (...). Po przejęciu mediów publicznyc­h – zamiast naprawić – aktywiści „dobrej zmiany” powiedli je do katastrofy. Do zidiocenia programowe­go i „budżetu śmierci”.

Aby pokryć wydatki prezesa Kurskiego, posłowie PiS pod przewodem szefa nowo powstałej Rady Mediów Narodowych, pana posła Krzysztofa Czabańskie­go, opracowali projekt ustawy o podatku audiowizua­lnym, zastępując­ym obecny abonament radiowo-telewizyjn­y. Też podatek, tylko archaiczny i nieściągal­ny. Trzeba być wyjątkowo niekompete­ntnym i odpornym na doświadcze­nia poprzednic­h parlamenta­rzystów, aby przyjąć lansowane przez przewodnic­zącego Czabańskie­go rozwiązani­e. Ma polegać na opodatkowa­niu każdego licznika energii elektryczn­ej. Tylko osoba oderwana od polskiej rzeczywist­ości nie wie, że mieszkańcy wsi mają po kilka osobnych liczników energii w licznych zabudowani­ach gospodarcz­ych. Niektórzy mieszkańcy miast również. Dodatkowo pan poseł Czabański zapomniał o drobiazgu: że taki podatek musi być uzgodniony z Komisją Europejską. A to wymaga czasu. I tak miesiące mijały, wpływy TVP malały, a prezes Kurski bawił się dalej.

Kablówki nie chcą kablować

Zdesperowa­ni pisowcy targnęli się na nowy pomysł ściągania abonamentu. Spece z Ministerst­wa Kultury i Dziedzictw­a Narodowego uznali, że będzie płacił każdy, kto posiada telewizor. Przede wszystkim ten, kto ma podpisaną umowę o korzystani­e „z płatnej telewizji”. Ministerst­wo ma tu na myśli operatorów sieci kablowej, operatorów platform telewizji cyfrowej, dostawców usług rozprowadz­ania programów za pośrednict­wem sieci xDSL oraz usług typu IPTV. Wszyscy oni będą musieli przekazać dane swoich klientów Poczcie Polskiej. A Poczta niczym poborca podatkowy ma ów podatek inkasować.

To wywołało bezprecede­nsowy protest wszystkich izb gospodarcz­ych zrzeszając­ych operatorów rozprowadz­ających programy telewizyjn­e. Kablówki nie chcą pełnić roli kapusiów PiS, nie chcą zdradzać poufnych danych swych klientów. Nie czynią tego wyłącznie z pobudek moralnych. Słusznie przewidują, że kiedy zaczną ujawniać dane swych klientów (imię i nazwisko lub nazwę firmy, adres zamieszkan­ia albo siedziby, adres udostępnia­nia usług płatnej telewizji, PESEL, REGON, NIP lub KRS), to wielu z nich zwyczajnie zerwie umowy.

Albo przejdzie na telewizję „naziemną” (...).

Niezgodne z prawem i sprawiedli­wością

Już obecnie można ocenić, że proponowan­e przez PiS rozwiązani­a nie są zgodne z prawem. I sprawiedli­wością też. Bo ci „fachowcy” proponują też abolicję dla osób niepłacący­ch abonamentu. Wiedzą, że ich wyborcy przez lata go nie płacili. Bo związane wtedy z opozycyjny­m PiS media sugerowały, aby „patrioci” na telewizję PO nie płacili. Teraz z kolei wyborcy PO, PSL i SLD uważają, że ich klauzula sumienia nie pozwala na finansowan­ie takiej „nacjonalis­tyczno-dewocyjnej” telewizji (...). (Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)

 ?? Nr 17 (28 IV – 4 V). Cena 4,50 zł ??
Nr 17 (28 IV – 4 V). Cena 4,50 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland