Nieracjonalne sposoby działania
Wiesław R. trzykrotnie rozkręcał tory. Pierwszy raz zrobił to na początku stycznia 1982 roku i spowodował wykolejenie pociągu towarowego jadącego z Łodzi do Łowicza. Dwa tygodnie później rozkręcił z kuzynami tory w innym miejscu i wykoleił pociąg trakcyjny, doprowadzając do wielogodzinnej przerwy w ruchu na tejże linii kolejowej. Dwa miesiące później kolejny raz chciał zademonstrować swoją niechęć do reżymu generała Jaruzelskiego i znów zdemontował szyny. Tym razem omal nie doszło do tragedii, bo zamiast pociągu towarowego przejechał pasażerski. Na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych, choć kilka osób zostało rannych, a ruch na tej trasie wstrzymano prawie na dobę.
Tuż przed 1 maja Wiesław R. postanowił wysadzić wiadukt kolejowy pod Zgierzem. Wcześniej ukradł ze spółdzielni rolniczej dwie butle spawalnicze: z tlenem i acetylenem. Do fajerwerków jednak nie doszło, bo Wiesław R. „spartaczył swoją robotę” i wiadukt nie został naruszony.
Nie udał się też napad na pewną łódzką spółdzielnię pracy. Wiesław R. ze wspólnikami próbował sforsować tam kasę pancerną za pomocą wiertarki, a później chciał ją rozpruć palnikiem. W efekcie sprawców spłoszyli zawiadomieni przez portiera pracownicy firmy.
W 1986 roku Sąd Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy skazał Wiesława R. na 12 lat więzienia. Odsiedział w więzieniu 6 lat, bo wyszedł po ogłoszeniu – już w wolnej Polsce – amnestii. Pod koniec 2015 roku mężczyzna wystąpił do sądu z wnioskiem o anulowanie tamtego wyroku, tłumacząc, że wszystko robił z pobudek patriotycznych i niepodległościowych.
Zdaniem mecenasa Bartosza Rodaka, pełnomocnika Wiesława R., jego klient powinien zostać zrehabilitowany, bo działał z pobudek politycznych – chodziło bowiem o sabotaż mający osłabić socjalistyczną gospodarkę PRL. Zgoła innego zdania był prokurator Marek Słoma. Zdaniem oskarżyciela nie ma żadnych podstaw do uchylenia wyroku sprzed lat, bo czyny Wiesława R. miały charakter kryminalny, a jego działalność narażała przypadkowych ludzi na utratę zdrowia i życia.
Podczas procesu wyszło na jaw, że Wiesław R. ma też na sumieniu włamanie do... magazynu bieliźniarskiego, z którego skradziono tkaniny sukienkowe, gumę oraz nici szwalnicze. Wcześniej, jeszcze przed ogłoszeniem stanu wojennego, włamał się natomiast wraz z bratem do zakładu jubilerskiego, skąd ukradli srebrną i złotą biżuterię. Skazany był też za paserstwo.
W ubiegłym tygodniu sąd odrzucił wniosek Wiesława R. w sprawie uchylenia wyroku wojskowego sądu. Zdaniem sądu niszczenie torów i wykolejanie pociągów było nieracjonalnym i ślepym wręcz zamachem na dobro publiczne, a przy okazji narażaniem na krzywdę niewinnych pasażerów.
– Nieracjonalne sposoby działania wnioskodawcy dostarczały raczej reżimowi komunistycznemu materiałów do działalności propagandowej – uzasadniał postanowienie sędzia Paweł Urbaniak.
Sąd na podstawie zeznań świadków uznał również, że próba kradzieży pieniędzy z kasy pancernej miała na celu wyłącznie zdobycie środków na prywatne cele, a nie na działalność opozycyjną.