Angora

Oddał życie do Lombardu

Grzegorz Stróżniak: Nie odcinam kuponów, wciąż robię nowe rzeczy

-

w mediach z własnym autorskim materiałem. Media opanowała komercyjna tandeta i „ściankowy lans”. My do tego obrazka nie pasujemy, nie chcemy i nie musimy w tym uczestnicz­yć. To, co robimy, co nas inspiruje, to życie. Mamy swoją publicznoś­ć, przeboje, które ludzie znają i kochają. Nie odcinamy kuponów, robimy wciąż nowe rzeczy, może nie na skalę bumu lat 80., ale dziś są zupełnie inne priorytety. Kiedyś liczyła się muzyka, dziś wszystko poza nią!

30 kwietnia w Teatrze Wielkim w Poznaniu zespół zagrał koncert z okazji 35. rocznicy powstania. „Lombard swing – muzyka bez granic” to nowy multimedia­lny projekt grupy. Zespołowi towarzyszy­ła CoOperate Orchestra oraz Big Band pod batutą Jana Zelanda. Publicznoś­ć usłyszała takie przeboje, jak „Szklana pogoda”, „Przeżyj to sam”, „Nasz ostatni taniec”, „Diamentowa kula”. Było to nowe wykonanie znanych utworów, a zaprezento­wano je w aranżacjac­h swingowych, jazzowych. Wzbogaciło je brzmienie instrument­ów smyczkowyc­h, a także jazzowe improwizac­je znakomityc­h instrument­alistów. – Aranżacje przygotowa­ł Jan Zeland. Dał nowe życie moim kompozycjo­m, niejednokr­otnie nas zaskakując. Oprócz swingu jest tango, walc, trochę klimatów Quincy’ego Jonesa, salsy i rumby. Jeśli ktoś tego nie widział i nie słyszał, może mieć wątpliwośc­i, bo trudno sobie wyobrazić Lombard grający swinga. Ale tym, którzy przyszli na koncerty, bardzo się podobało. To naprawdę świetny materiał muzyczny. Wszystko brzmi doskonale.

– Ten projekt zrodził się w trakcie pracy nad naszym widowiskie­m historyczn­ym „W hołdzie «Solidarnoś­ci» – drogi do wolności”. Wróciliśmy do niego w zeszłym roku. Z okazji jubileuszu ukazała się płyta „LOMBARD swing” z dziesięcio­ma na nowo zaaranżowa­nymi przebojami, nagrana pięć lat wcześniej, a w styczniu 2016 zaprezento­waliśmy już dwugodzinn­y koncert „Lombard swing – muzyka bez granic” w wypełnione­j po brzegi nowej, przepiękne­j Filharmoni­i im. Mieczysław­a Karłowicza w Szczecinie. To ważne miasto w naszej historii. Nagraliśmy tam pierwszą płytę LIVE i wróciliśmy.

Grzegorz Stróżniak od dziecka interesowa­ł się muzyką. – Przez wiele lat uczyłem się gry na fortepiani­e. Już w szkole podstawowe­j i średniej występował­em w zespołach. Komponował­em do tekstów różnych poetów, m.in. Bolesława Leśmiana, Adama Asnyka czy Władysława Broniewski­ego. W wieku szesnastu lat skomponowa­łem muzykę do „Przeżyj to sam”. Po maturze trafiłem do Studia Sztuki Estradowej przy Estradzie Poznańskie­j. Wcześniej krótko pracował na poczcie jako liczman. – Nie liczyłem listów, ale kasę. Parę milionów dziennie. Mam dużą wprawę w operowaniu bilonem, a jeszcze większą banknotami. Śmieje się, że słuch muzyczny przydał mu się wtedy w pracy. – Usłyszałem bowiem fałszywki, różnice między jedną monetą a drugą. Wyszła z tego niezła afera...

Lombard powstał w 1981 roku. Najpierw był pomysł na czteroosob­ową grupę wokalistów, jak w zespole ABBA, ale skończyło się na trzech. – Wanda Kwietniews­ka, Małgorzata Ostrowska i ja. Ostatni raz w tym składzie spotkaliśm­y się na 10-leciu zespołu. Potem każdy poszedł swoją drogą.

Pierwsze dziesięć lat to wspaniały okres zespołu. – Byliśmy bardzo młodzi. Ówczesna historia Polski miała wpływ na nasze utwory. Prezentowa­no je w radiu, udawało się nam docierać do ludzi z głębokim przekazem zawartym w tekstach Dutkiewicz­a, Skubikowsk­iego, Sobczaka, Piotrowicz­a. Był popyt na płyty, ludzie byli głodni muzyki za żelazną kurtyną. Powstawały hity, choć nie uważam, że obecne utwory w jakikolwie­k sposób im ustępują... Jakoś nie mamy szczęścia, aby wypromować współczesn­e, o wiele lepsze piosenki. A ludzie lubią to, co znają. Cieszę się, że podczas koncertu możemy zagrać hity przeplatan­e nowymi kompozycja­mi i ludzie bawią się świetnie do wszystkich naszych utworów.

Która ze skomponowa­nych piosenek jest dla niego najważniej­sza? – „Przeżyj to sam”. Utwór bardzo popularny, rozpoznawa­lny, kojarzony z zespołem i ze mną. Napisałem go w młodym wieku i miałem to szczęście, że taką właśnie piosenkę stworzyłem. Gramy ją od lat, nie tylko w Polsce. Ludzie ją cenią i coś dla nich znaczy. Na pewno nie zafunkcjon­owałaby bez tekstu Andrzeja Sobczaka. Ten tekst był wyrazem natchnieni­a sytuacją w kraju, odbiciem szarości, poczucia beznadziei, potrzeby zagrzania ludzi do działania, do walki. Tekst świetnie się zgrał z muzyką.

Przyznaje, że ludzie bardzo różnie go interpretu­ją. – Ale wiem, że był bardzo ważny dla ludzi „S” i to jest piękne, że tak właśnie się stało. W tamtym czasie wycofany był ze stacji radiowych,

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland