Artyści bojkotują festiwal Kurskiego w Opolu
Pięćdziesięciolecie kariery artystycznej Maryli Rodowicz miało być największą atrakcją tegorocznego festiwalu w Opolu. – Nie ma Opola bez Maryli – twierdzi prezes telewizji publicznej Jacek Kurski, organizator imprezy. Tymczasem królowa polskiej piosenki rezygnuje z występu. – Nie tak wyobrażałam sobie swój Złoty Jubileusz.
Program benefisu przewidywał koncert z udziałem znajomych i przyjaciół gwiazdy śpiewających jej przeboje. Mieli wystąpić: Urszula Dudziak, Helena Vondráčková, Grzegorz Skawiński czy Marcin Wyrostek. Rodowicz wybrała artystów wedle własnego uznania i – jak się okazało – popełniła wielki błąd. Zaprosiła Kayah. – Panie się szanują, bardzo lubią. Kayah przyjęła zaproszenie – opowiadał menedżer piosenkarki Tomasz Grewiński. Niestety, wieść o obsadzie widowiska szybko zawędrowała do TVP, głównego organizatora festiwalu. Wywołała tam, delikatnie mówiąc, konsternację. Ponoć sam prezes publicznego medium dał zdecydowany odpór. – Dotarły do mnie nieoficjalne informacje z telewizji – mówił Grewiński – że Kurski powiedział „po moim trupie”. Na takie dictum menedżer Maryli Rodowicz Bogdan Zep rozłożył ręce: – Jest nam bardzo przykro, że Kayah nie wystąpi, ale nie mamy nic do powiedzenia, to festiwal TVP, nie będę tego komentować. Publiczna telewizja uznała Kayah za artystkę „gorszego sortu”. Powód jest oczywisty. Mało, że uczestniczy w marszach KOD-u, to jeszcze włazi na podium i stoi obok Mateusza Kijowskiego. Z okazji strajku pielęgniarek zamieszcza na Facebooku skandaliczne uwagi pod adresem władzy: To, co się dzieje teraz, woła o pomstę do nieba! Mam dość tej potwornej hipokryzji! Mam dość tych przyklejonych uśmieszków i oczywistego mordowania tego kraju w białych rękawiczkach!
Buntuje Polki, wykrzykując, że mają prawo do legalnej aborcji. Piosenkę „Testosteron” dedykuje mężczyznom, którzy nienawidzą kobiet, szczególnie tym w naszym rządzie. Jednym słowem Kayah robi wszystko, by zasłużyć w państwie PiS na status obywatelki niewygodnej i niepożądanej, więc nie powinno nikogo dziwić, że tak też została potraktowana przez obecnego szefa TVP Jacka Kurskiego.
Antypolska gwiazda
Dziennikarze zaczęli wydzwaniać na Woronicza z prośbą o komentarz. TVP milczało.
Odezwał się za to prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski. Zareagował ostro. – Sprawę znam tylko z przekazów medialnych, ale jeśli taka sytuacja faktycznie miała miejsce, to jest to niedopuszczalne. Z naszej strony nie ma na to zgody (...). Cierpi na tym Opole, ponieważ impreza jest jednoznacznie kojarzona z miastem. Jednocześnie jest to nadszarpnięcie marki i rangi samego festiwalu, który z racji swoich ogromnych tradycji jest dobrem narodowym – oznajmił i wystosował pismo do Jacka Kurskiego z propozycją, by władze miasta wraz z władzami TVP zakończyły awanturę, oficjalnie zapraszając Kayah do Opola.
Odpowiedzią TVP było odwołanie zaplanowanej na 18 maja konferencji dotyczącej programu festiwalu. Za sprawą prasy wrzód sensacji pęczniał. Jacek Kurski pokazał, że nie szanuje Polaków. Nie szanuje także opolskiej publiczności. Nie szanuje widzów Telewizji Polskiej. Nie szanuje Kayah i jej fanów. I nie szanuje Maryli Rodowicz oraz jej wielbicieli, skoro dyktuje artystce, kogo może zaprosić na swój jubileuszowy koncert, a kogo nie. Władza, która chce o wszystkim decydować – od tego, jak rodzić, po to, czego słuchać na muzycznym festiwalu – może się na tym szybko przejechać – pisała „Wyborcza”. Rzecz jasna, zgoła odmienne stanowisko zaprezentowały media propisowskie. Jeżeli przypomnimy sobie, jak piosenkarka jeszcze niedawno brała udział w manifestacji antyrządowego KOD i wykrzykiwała hasła wychwalające czarne protesty czy potępiające rzekome „dzielenie Polaków”, to decyzja TVP nie musi zaskakiwać. Telewizja ma przecież prawo wybierać do koncertów przez siebie organizowanych takich artystów, którzy dalecy są od tego typu politycznych deklaracji – tłumaczył portal Wpolityce. Prawicowych dziennikarzy poparli ich czytelnicy: Nawet jeśli ta Kayah śpiewa ładnie, to i tak nie chcę oglądać antypolskich „gwiazd”! Może jeszcze Jandę i Młynarską miałby Kurski zapraszać?
Narzeczona prezesa
Dlaczego obecny szef Telewizji Polskiej wszedł w konflikt ze środowiskiem artystycznym, choć prowokowanie nowych zatargów zapewne nie jest mile widziane nawet przez członków jego własnej partii? „Newsweek” twierdzi, że Kurski nie działa samodzielnie.
Za wyrokiem na Kayah stoi bowiem... jego narzeczona Joanna Klimek sterująca stacją z tylnego siedzenia. To ciekawa postać, o dużej sile sprawczej. W publicznej telewizji pracowała w 2016 roku. Szefowała biuru koordynacji programowej oraz działowi marketingu. Wówczas poznała Kurskiego. Gdy oficjalnie zostali parą, odeszła na dyrektorski stołek w PGNiG, które specjalnie dla niej powołało nowy dział – public relations. Z kontaktów z TVP jednak nie zrezygnowała. Klimek cały czas pokazuje się na Woronicza. Wciąż ma wpływ na wszystko, co dzieje się w stacji. – Potrafiła zadzwonić do pracownika telewizji z pretensjami. Pytała o zmiany w ramówce, o gości w programach – opowiada tygodnikowi dziennikarz TVP. Zaś jeden z producentów twierdzi, że najbardziej interesuje ją redakcja rozrywki. – Na przykład Opole. Jego zdaniem to właśnie Klimek była przeciwna zaproszeniu Kayah. „Newsweek” zwrócił się do wiceprezesa programu pierwszego Jarosława Burdki z prośbą o wyjaśnienie roli partnerki Kurskiego w organizacji opolskiego festiwalu, ale odpowiedź nie nadeszła. Być może Jacek Kurski, eliminując niewygodnych artystów, daje wyraz swojej frustracji, która narodziła się w ubiegłym roku. Po pierwsze – został wówczas w Opolu bezlitośnie wygwizdany podczas wręczania nagrody Grand Prix Publiczności. Po drugie – doświadczył arogancji niepokornego artysty Kuby Sienkiewicza, który zaśpiewał nową wersję piosenki „Killer”, umieszczając w niej w ironicznym kontekście pisowskie frazy: „Polska w ruinie”, „dobra zmiana”, „lepszy sort” i „powstawanie z kolan”. – Wyobraża sobie pani, że tym razem mogłoby do czegoś takiego dojść?! – pyta w rozmowie z „Wyborczą” jeden z dyrektorów TVP. – Kurski dopilnuje, by nie. Po jego trupie.
Po prostu, po ludzku
Kiedy akcja zaczęła zmierzać w stronę kolejnej wojny polsko-polskiej, na scenę bitwy wkroczyła sama jubilatka. 16 maja Maryla Rodowicz udała się z wizytą do prezesa Kurskiego. W rozmowie z dziennikarzami wyznała, że przepychanki wokół Opola zniechęciły do udziału w koncercie inną wokalistkę. – Kasia Nosowska napisała do mnie SMS-a w niedzielę (14 maja), że ona w ogóle wycofuje się z festiwalu. Chyba chodziło o Natalię Przybysz, z którą miała wystąpić. Przypomnijmy, Natalia Przybysz to następna artystka wyklęta, znienawidzona przez prawicę, po tym jak ujawniła, że dokonała aborcji. Ona również doświadczyła cenzury. TVP
wyciął jej występ z transmisji koncertu poświęconego Agnieszce Osieckiej.
Tak więc emocje wokół Opola niebezpiecznie rosły i wyglądało na to, że benefis Rodowicz się sypie. Tymczasem ze spotkania z Kurskim piosenkarka wyszła wprawdzie bez uśmiechu, ale za to z naręczem kwiatów od prezesa. Wspólnie nagrali krótki filmik, w którym Kurski mówi: – Nie ma Opola bez Maryli. Nie ma święta polskiej piosenki bez królowej polskiej piosenki, a Maryla tłumaczy: – Ja przyszłam tutaj, żeby zapytać u źródła, czy to prawda, że jest jakaś czarna lista, że telewizja cenzuruje nazwiska artystów, że są jakieś podziały na lepszych i gorszych, więc okazało się, że to wszystko nieprawda, że wszyscy zaproszeni artyści wystąpią w moim koncercie. Jednak artyści już nie chcieli wystąpić. Następnego dnia, w środę, Kayah napisała na Facebooku: Po raz pierwszy zabieram głos w tej sprawie, bo na razie cały czas było o mnie, beze mnie... ale, drodzy Państwo, nie dam sobie wmówić, że czarne jest białe, a białe jest czarne. Na Festiwalu w Opolu w tym roku nie wystąpię. I jest to moja decyzja. Na znak jedności z tymi, którzy na cenzurowanym byli i nadal pozostali. Kilka minut później dołączyła do niej Katarzyna Nosowska: Panie i Panowie. W tej cichej i samotnej sekundzie przed snem stajemy sami przed sobą, nadzy i prawdziwi, a wszelkie konteksty, w jakich występujemy w relacji ze światem, przestają mieć znaczenie. To wtedy dociera do nas, że bycie człowiekiem jest darem i zobowiązuje (...). Nie wystąpię w Opolu, bo wykluczenie, w jakiejkolwiek odsłonie, uznaję za zawstydzające. Gdyby mój syn otrzymał zaproszenie na urodziny kolegi, którego mama nie uwzględniłaby na liście dzieci (i tu dowolnie): z domów niezamożnych, innego wyznania itp. – to zostałby w domu. Po prostu. Po ludzku.
Bądź sumieniem kraju
Po oświadczeniach obu piosenkarek Maryla Rodowicz w rozmowie z portalem Noizz powiedziała, że rozważa wycofanie się z festiwalu. W czwartek jednak podjęła inną decyzję, którą wyjaśniła na Facebooku: Politycy odchodzą, muzyka zostaje (...). Opole to miejsce bliskie mojemu sercu. Tam debiutowałam i tam będę świętować swoje 50-lecie (...). Nie dajmy się podzielić, niech żyje muzyka. Po opublikowaniu tego tekstu 71-letnia królowa polskiej piosenki trafiła pod nóż krytyki za zbyt bliskie kontakty z tymi co na górze.
Portal internetowy NaTemat wypomniał jej PRL-owską przeszłość spędzoną na festiwalach Piosenki Radzieckiej, Piosenki Żołnierskiej i Piosenki Politycznej. Wytknął jej miłość do munduru, która nie pozwoliła wzgardzić zaproszeniem Wojciecha Jaruzelskiego na manewry wojskowe. A po manewrach zaśpiewała Jaruzelskiemu przebój, z którym wystąpiła na Festiwalu w Kołobrzegu (parę miesięcy po tym, jak wojsko i milicja zabiły kilkadziesiąt osób, tłumiąc w grudniu 1970 r. protesty robotników w Trójmieście, Szczecinie i Elblągu). Dziennikarze wspomnieli też wizytę na komunistycznej Kubie i koktajl z Fidelem Castro. Udziałem w takich imprezach budowała swoją pozycję w czasach PRL. A dziś? Też wie, że z władzą lepiej żyć dobrze. Natomiast „Magazyn Świąteczny Gazety Wyborczej” przytacza słowa Krzysztofa Mroziewicza, przyjaciela artystki: – Co do PRL-u: lubiła dużą widownię i ktokolwiek ją zapewniał, był OK. W Polsce „dobrej zmiany” dużą publiczność zapewnia Jacek Kurski. Zatem jasne, że i on jest OK. Sprawiedliwość Maryli Rodowicz próbuje oddać Jurek Owsiak. Według niego jest ona ofiarą obecnej władzy, która rujnuje jej jubileusz. A jeśli chodzi o okres PRL-u, to chciałem wszystkim przypomnieć, że Maryla
w czasie stanu wojennego zapraszała do swojego zespołu artystów, którzy nie mieli szansy gdziekolwiek indziej zagrać.
Droga do katastrofy
Niestety, żadne usprawiedliwienia już nie trafiały do ludzi. Rodowicz znalazła się pod presją mediów i swoich fanów, którzy dziwili się i oburzali, że ich idolka nie bojkotuje Opola. Niech żyje wolność, nie muzyka, mamy jedną twarz i jedno życie, warto być przyzwoitym – pisali na fanpage’u artystki. I prosili, by odwołała występ: Kurski ukradł Opole. Czy Pani chce się pod tym podpisać? Czy naprawdę będzie dobrze Pani wspominała jubileusz, który odbywa się w takiej atmosferze? Jest pani pewna, że tym razem Opole ugości Panią tak jak zawsze? Powinna być Pani sumieniem nie tylko innych muzyków, ale też tego kraju.
Aż nadszedł piątek 19 maja i wydarzenia posypały się jak z rogu obfitości. Z udziału w benefisie zrezygnowali następni zaproszeni goście. Zespół Audiofeels oznajmił: Zwlekaliśmy z decyzją dość długo, licząc, że Pani Maryla stanie solidarnie w obronie artystów i wolności artystycznej i odwoła swój jubileusz w Opolu, zorganizuje go w innym miejscu i czasie. Niestety, tak się nie stało (...). Jedyne wyjście i jedyna decyzja, jaką możemy obecnie podjąć, to rezygnacja z naszego występu i odcięcie się od całego zamieszania. Kilka godzin wcześniej pojawiła się informacja o śmierci matki Maryli Rodowicz, a o godzinie 20.14 piosenkarka napisała na Facebooku: Atmosfera politycznego skandalu oraz dramat rodzinny spowodowały, że zdecydowałam się zrezygnować z koncertu 50-lecia, który miał się odbyć na festiwalu w Opolu. Nie tak wyobrażałam sobie swój Złoty Jubileusz. Przepraszam wszystkich Kolegów Artystów, którzy mieli uświetnić mój recital, przepraszam Publiczność, ale to jedyne właściwe wyjście w tej sytuacji. Do zobaczenia na szlaku. Maryla. Festiwal bez gwiazd zmierza do katastrofy wizerunkowej i finansowej. W szale czystek organizatorzy wycinają następnego artystę. Zespół Dr Misio założony przez kabareciarza Arkadiusza Jakubika nie wystąpi w konkursie Premier z piosenką „Pismo”, zaczynającą się od słów: Nikt już dziś nie wypędza kupców ze świątyni. TVP twierdzi, że teledysk do niej, przedstawiający muzyków przebranych w sutanny i śpiewających w improwizowanym kościele, gdzie chłopiec w stroju ministranta zbiera pieniądze na tacę, ma nieemisyjny charakter. Następny cios konkursowi Premier zadała Kasia Popowska. Jej nikt nie wyrzucił, zrezygnowała sama, ogłaszając, że sprawy wokół 54. KFPP w Opolu przybrały fatalny obrót.
W sobotę 20 maja ze świętowania swojego 25-lecia na deskach Amfiteatru w Opolu zrezygnował też Andrzej „Piasek” Piaseczny. Na swoim Facebooku napisał: Ci z Was, którzy towarzyszą mojej artystycznej drodze od wielu lat, wiedzą, jak ogromnie cieszyłem się na świętowanie z Wami Jubileuszu 25-lecia. Na dzielenie się radością z muzyki w miejscu do tego idealnym – tam, gdzie rodziły się największe talenty i gdzie składano hołd pamięci artystów, którzy przemijają, pozostawiając w nas najpiękniejsze dźwięki. W Opolu, prawdziwej stolicy piosenki. W Opolu, gdzie artyści zawsze stali ponad podziałami. Do ostatniej chwili miałem nadzieję na to, że tak właśnie się stanie, że i tym razem muzyką uda nam się przezwyciężyć tak głęboki podział w naszej Ojczyźnie. Pozwólcie proszę, że dalej będę nosił w sobie tę naiwność, która jest – jak mi się wydaję – częścią każdej wrażliwej natury. Nie mogę jednak pozostać głuchy na to, co dzieje się wokół tegorocznej edycji festiwalu, i wiem, że wielu moich Przyjaciół oczekuje ode mnie gestu solidarności, gestu przyzwoitego człowieka, którym zawsze byłem i będę.
Podjąłem zatem decyzję o wycofaniu swojego udziału z 54. KFPP w Opolu. Proszę wszystkich, którzy cieszyli się wraz ze mną na mój pierwszy opolski recital, o zrozumienie i wsparcie. Do zobaczenia na koncertach. Wszystkiego dobrego, Przyjaciele!
Fani od razu zareagowali na decyzję artysty: – Brawo Andrzej. Pieniądze to nie wszystko, liczy się honor i solidarność z innymi artystami. Bardzo tym gestem zyskałeś w moich oczach. Nie można pozwolić dzielić Polaków na gorszych i lepszych. Dziękuję. – Jednak nie wszyscy artyści to prostytutki. Zostanie tylko Pietrzak, Kurski i Martyniuk. Wstyd się pokazać w takim towarzystwie.
Podobnie zdecydował się postąpić Michał Szpak. – Kochani. Nie zobaczymy się w tym roku na Festiwalu w Opolu. Do zobaczenia (być może...) za rok – informuje wokalista na Facebooku.
Po nim o swojej rezygnacji poinformowała Kasia Cerekwicka. – Ponieważ muzyka była i będzie dla mnie zawsze ponad podziałami, informuję o swojej rezygnacji z udziału w opolskich Premierach. Do Cerekwickiej dołączył Grzegorz Hyży.
Wycofanie się artystów z koncertów dla „Gazety Wyborczej” skomentował ponownie prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski: – Nie ukrywam, że chciałbym w najbliższym czasie zorganizować w Opolu koncert artystów, którzy właśnie zrezygnowali z udziału w Festiwalu. Oczywiście nie wiem, czy będzie to możliwe, chociażby ze względu na ich napięte kalendarze. Ale wizja takiego koncertu bardzo mi się podoba, a dla tych artystów scena opolskiego amfiteatru jest zawsze otwarta.
Aktor Maciej Stuhr całą sytuację skomentował we właściwy dla siebie sposób: – Nigdy w życiu tak nie żałowałem, że nie zostałem zaproszony do Opola! Mógłbym teraz tak pięknie zrezygnować.
Tuż przed aferą z festiwalem, dziennik „Fakt” spekulował, że dni szefa telewizji publicznej są policzone. Rzeczniczka PiS, Beata Mazurek natychmiast zdementowała tę wiadomość: – Atak niepolskich mediów na Jacka Kurskiego udowadnia, że TVP w końcu mówi głosem Polaków.