Renata Saba przed swoją pracownią
W pewnym momencie zdecydowała, że wraca do Lublina. Podejmowała różne prace, często niemające nic wspólnego ze sztuką. Kiedy trzeba utrzymać siebie i dziecko, nie ma mowy o zaspokajaniu własnych ambicji. Przypadkiem trafiła do pracy jako plastyk w hipermarkecie. Spędziła tam kolejne kilkanaście lat. Wypisywała ręcznie plakaty promocyjne markerami z końcówką szeroką na 10 – 15 cm. Dbała o ekspozycje produktów, nocami wykonywała dekoracje świąteczne. Po pracy goniła do zleceń (aranżacja mieszkań, malowanie, florystyka, projektowanie grafiki i logotypów). Poznała także męża. Opowiada o tamtych czasach: – Od siódmej do dziewiątej musiałam wypisać ok. dwustu plakatów, co samo w sobie było niezłym szkoleniem. Któregoś dnia wypisywałam plakat „9,99 – kiełbasa zwyczajna”. Do dekoratorni wszedł mój mąż i zaczął mnie nagrywać, a gdy się zorientowałam, że robi to dla żartu, postanowiłam dopisać „nawet bardzo zwyczajna”. Później nagranie trafiło na Facebook i wiele osób było zaskoczonych, jak szybko można pisać tak szerokim markerem. Zaczęły napływać oferty od znajomych, a koleżanka zamówiła u mnie krótki filmik promujący restaurację. wowały z pewnym niepokojem moje „wyczyny” – śmieje się. Radzi innym: – Często nie da się realizować na etacie, bo pracuje się schematycznie, nie ma miejsca na kreatywność. Nie była to jednak pochopna decyzja, nie rzuciłam pracy z dnia na dzień, odeszłam, gdy miałam odpowiednie zabezpieczenie finansowe, stałych klientów oraz pewność, że działalność na własną rękę zapewni mi lepsze dochody i da dużo swobody. Trzeba mieć plan, bo sama złość na szefa to kiepska motywacja. Odejdziesz i zostaniesz ze złością i bez perspektyw. Może moje „zbieranie” się do odejścia zajęło mi za dużo czasu, ale najważniejsze, że w końcu się udało. Ważne było wsparcie rodziny.
Renata prowadzi coraz więcej szkoleń z myślenia wizualnego i liternictwa, również za granicą, a zamówienia na filmy rysunkowe ma na kilka najbliższych miesięcy. Ostatnio dostała też propozycję wykonania ilustracji dla pewnego wydawnictwa. – Moje motto to: „Bój się i rób”. Jeżeli będziesz się tylko zastanawiać „co by było, gdyby...”, to nigdy się nie dowiesz, czy warto było zaryzykować, by coś zmienić. Strach istnieje tylko w głowie.