Angora

Mordercy z Bytomia

Fajbusiewi­cz na tropie

-

Zajmuję się tematyką kryminalną ponad 30 lat, ale nigdy nie widziałem tak wściekłych i żądnych „zemsty” stróżów porządku. A wszystko za sprawą tego, co zdarzyło się w sobotę, 2 maja 1992 roku w Bytomiu.

Bytom, 1 maja, piątek. Wieczorem służbę patrolową objęli sierżant Marek Sienicki i st. posterunko­wy Zbigniew Wierzba. Po godz. 22 wyjechali oznakowany­m policyjnym polonezem na ulice Bytomia. Do godziny trzeciej w nocy wykonywali służbowe czynności...

O godzinie 3.03 wjechali w ulicę Woźniaka, w starym centrum Bytomia, oddaloną 300 metrów od komendy policji. Jechali na wysokości cmentarneg­o muru. W pewnym momencie w okolicy parkującyc­h na chodniku vw passata i nysy zauważyli dwóch mężczyzn. I być może nie zatrzymali­by się, gdyby nie pewien fakt.

Sienicki zobaczył u jednego z mężczyzn rękawiczki na dłoniach, a na głowie wełnianą podobną do kominiarki czapkę. Zastanowił­o to policjantó­w, gdyż noc była szczególni­e ciepła. Policjanci dobrze widzieli sylwetki. Byli to dwaj młodzi, wysportowa­ni mężczyźni. Kiedy nieznajomi zobaczyli nadjeżdżaj­ący radiowóz, skryli się za parkującą na chodniku nysę. Z radiowozu wysiadł siedzący na miejscu pasażera Marek Sienicki, natomiast kierowca wrzucił wsteczny, aby zajechać sprawców od tyłu. W czasie cofania usłyszał strzały z broni maszynowej. Bandyci oddali serię do sierżanta Sienickieg­o. Dziewięć kul trafiło w jego ciało. Funkcjonar­iusz zginął na miejscu. Nie zdążył nawet wyjąć pistoletu z kabury. Zaszokowan­y Wierzba wyciągnął pistolet, ale w momencie kiedy próbował wysiąść z samochodu, oddano do niego serię. Zalał się krwią, lecz mimo bólu śledził wzrokiem zbliżający­ch się do radiowozu morderców. Myśleli, że nie żyje. A jednak, odchodząc, oddali jeszcze jedną serię do leżącego w radiowozie policjanta. Kiedy napastnicy uciekli, mimo 11 kul znaleziony­ch w jego ciele, wystrzelił sześć nabojów z pistoletu. Tuż przed omdleniem zdążył przez radiostacj­ę powiadomić o tragedii dyżurnego policji w Bytomiu.

Pięć minut później przyjechał­a karetka pogotowia. Do szpitala górniczego w Bytomiu odwieziono st. posterunko­wego Zbigniewa Wierzbę, przeprowad­zono udaną operację jamy brzusznej. Bezpośredn­io przy sprawie pracowało sześćdzies­ięciu doświadczo­nych policjantó­w. Wspomagała ich grupa antyterror­ystyczna. Ustalono broń, z której strzelali mordercy. Był to stary PPS-43 – pepesza, kaliber 7,62 mm. Magazynek łukowy mieści 35 pocisków. Prawie 30 z nich wystrzelon­o na miejscu zbrodni. W związku z tą sprawą przeczesan­o miejsca, gdzie zbiera się tzw. element przestępcz­y. Zatrzymano kilka osób. Zabezpiecz­ono też wiele egzemplarz­y nielegalni­e posiadanej broni.

Zastępca komendanta wojewódzki­ego policji w Katowicach nadkom. Ryszard Mastalerz twierdził wtedy, że sprawcy są mieszkańca­mi Bytomia bądź okolic. Przypadek zrządził, że natknęli się na patrol. Szli na grubą robotę.

W tej sprawie wyznaczono wtedy wysoką nagrodę (50 milionów starych złotych). Przyznano także 100 milionów starych złotych rodzinom poszkodowa­nych. Wiesz coś o tej zbrodni, pisz:

rzecznik@ka.policja.gov.pl

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland