Budzik w metalowej obudowie
O śmierci siedemdziesięcioletniego Marka Nowaka policję telefonicznie powiadomiła Renata Dąbrowska. Lekarz medycyny sądowej już po pobieżnym badaniu stwierdził, że Marka Nowaka uduszono.
– Szefie, zamordowany był człowiekiem samotnym – poinformował inspektora Neraka sierżant Wrzosek. – Jedyny jego syn na stałe przeniósł się do Sydney. To on dwa miesiące temu zatrudnił do opieki nad ojcem gosposię Renatę Dąbrowską. W związku z tym, że nieżyjący mieszkał w willi, Dąbrowska wprowadziła się do niego i dzięki temu miał on całodobową opiekę. Wczoraj wieczorem w odwiedziny do Nowaka przyszedł jego znajomy Adam Szymański. Prosto z komendy pojechałem do jego mieszkania i przywiozłem go. Teraz siedzi z gosposią w pokoju stołowym.
Inspektor podziękował sierżantowi i wszedł do sypialni, w której znaleziono nieżywego Marka Nowaka. Był to niewielki pokój. Wersalka, szafa, nocny stolik i krzesełko. Uwagę policjanta zwróciło uchylone okno. Tuż obok łóżka na nocnym stoliku stał nakręcany budzik w metalowej obudowie z malutkimi mosiężnymi dzwoneczkami oraz radio. Policjant włączył je i słuchając skocznej melodii, dokładnie obejrzał budzik i sypialnię. Następnie wyłączył radioodbiornik i przeszedł do pokoju stołowego.
Adam Szymański był lekko szpakowatym mężczyzną. Nerak przedstawił się mu i poprosił, aby opowiedział o wczorajszej wizycie.
– Przyszedłem o godzinie osiemnastej. Otworzyła mi pani Renata i z nieukrywaną niechęcią powiedziała, że pan Marek jest zmęczony i odpoczywa w swojej sypialni. Odwiedziłem pana Nowaka na jego zaproszenie. Otóż pożyczyłem od niego sporo pieniędzy i podczas tej wizyty mieliśmy porozmawiać o korzystnych dla mnie warunkach spłaty tego długu. Dogadaliśmy się i zadowolony wyszedłem o godzinie dziewiętnastej. Kiedy wychodziłem, pan Nowak jeszcze żył.
– Wczoraj piekłam ciasta i robiłam sałatki, bo na dzisiejszy wieczór pan Marek zaprosił kilku swoich kolegów. Słyszałam, jak pan Szymański wychodził, ale nie wyszłam z kuchni, żeby go pożegnać, bo nie darzymy się sympatią. Około północy skończyłam robotę, wzięłam prysznic i poszłam do sypialni, która znajduje się na parterze pod sypialnią pana Marka. On zawsze przed zaśnięciem słucha radia. Wczoraj było cicho, więc byłam przekonana, że już śpi. Rano o godzinie ósmej obudził mnie dzwonek budzika dobiegający z sypialni pana Marka. Nie zdziwiło mnie to, mimo że pan Marek zawsze nastawiał budzik na siódmą, ponieważ wczoraj przy obiedzie powiedział, że dziś musi wstać o ósmej. Zaskoczyło mnie natomiast to, że budzik dzwonił bardzo długo. Pan Marek bowiem na dźwięk alarmu natychmiast się budził, wyłączał go i włączał radio. Tym razem nie zrobił tego. Zaniepokojona weszłam do jego sypialni i zobaczyłam, że nie żyje. To Szymański go zamordował. Udusił go, a potem otworzył okno, aby upozorować włamanie.
Inspektor chwilę pomyślał i oświadczył: – Jestem pewny, że nie było żadnego włamania. Po zbadaniu budzika i wysłuchaniu pani zeznania jestem pewny, że to pani zamordowała Marka Nowaka. Proszę teraz powiedzieć, z jakiego powodu pani to zrobiła?
Na jakiej podstawie inspektor Nerak zorientował się, że Nowaka zamordowała gosposia?
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 1 czerwca. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Zgubiła ich rutyna”: Jeden z włamywaczy, Piotr, pijąc whisky, pozostawił na szklance odbicie warg. A ślad odcisków ust – tzw. czerwień wargowa, której badaniem zajmuje się cheiloskopia – podobnie jak ślad linii papilarnych jest indywidualny dla każdego człowieka.
Wpłynęło 16 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 68 e-mailem. Książkę Jamesa Ellroya „Czarna Dalia” wylosował pan Roman Wosiński z Kamienia Pomorskiego.
Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.