Skok w błoto
Wyjątkową, niespotykaną dyscypliną sportu może poszczycić się miasteczko Wschodni Dublin w Stanach Zjednoczonych. To skok „na dechę” do kałuży z błotem. „Na dechę”, czyli w pozycji wyprostowanej, z rękami wzdłuż ciała i prosto na twarz, tak by wywołać jak najwięk- szy rozprysk. Przy ocenianiu sędziowie biorą pod uwagę efektowność, technikę i styl, a także właśnie to, na jaką wysokość zawodnik podniesie błocko, wpadając w nie. Śmiałek musi przy tym spełnić tylko jeden warunek – skoczyć w stroju, w którym przyszedł. W efekcie zmagania skoczków wywołują salwy gromkiego śmiechu szczerze rozbawionej publiczności.
Dyscyplina ta ma ponaddwudziestoletnią tradycję. Pierwsze skoki do kałuży z błotem odbyły się w 1996 roku w celach charytatywnych. Zabawa w mig zyskała ogromną popularność. W jej wyniku do zawodów co roku stają tłumy ludzi w każdym wieku, chętnych, by bezkarnie unurzać się w bagienku.
Skoki w błoto zyskują coraz szersze grono zwolenników na całym świecie, a ostatnio dotarły nawet na kontynent azjatycki.
Kamuflaż wz. 68, czyli „moro”, to nadruk w kolorach ochronnych na tkaninach bawełnianych, używanych w latach 1969–1989 do szycia mundurów m.in. żołnierzy, funkcjonariuszy milicji i strażaków. Istniało sześć rodzajów tego nadruku, różniących się kolorami zależnie od służby, dla której były przeznaczone. W Wojsku Polskim mundury polowe szyte były z dwóch wariantów materiału o plamkach zielonych (wojska lądowe) i czarnych (lotnictwo, marynarka). Obecnie jest to wzór stosowany przez wielu projektantów na wszelkich rodzajach odzieży, bardzo modny w tym sezonie.