Adrian, zostań Andrzejem
Pierwsza w XXI wieku manifestacja wczasowiczów
Blisko tysiąc osób zebrało się w piątek wieczorem przed letnią rezydencją Prezydenta RP w Juracie. Wśród przeciwników zmian w sądownictwie dominowali ludzie młodzi, którzy przyjechali na Półwysep Helski na wakacje. Protestujący apelowali do Andrzeja Dudy, by zawetował uchwalone przez Sejm ustawy.
Piątkowy wieczór. Początek weekendu. W kierunku Władysławowa mknie sznur samochodów. Rejestracje z głębi Polski, ale także z Trójmiasta. Za Redą korek. Auta poruszają się bardzo wolno przez kilka kilometrów. Potem jest już luźniej.
Po wjeździe na Półwysep Helski ruch jest już mniejszy. Ale i turystów jakby mniej. Pełnia sezonu, a wcale nie widać tłumów. Widocznie pogoda zrobiła swoje.
Przy molo w Juracie gromadzi się coraz więcej osób. Są transparenty: „Chcemy weta” i „Adrian, zostań Andrzejem”. Są też świece. Po kilkunastu minutach liczna już grupa ok. 200 osób wyrusza w stronę Helu. Dołącza do niej coraz więcej ludzi. Całe rodziny z dziećmi, z wózkami. Nie brakuje osób z rowerami, nawet na hulajnogach. Większość ubrana – jak to na wakacjach – w dresy, a na nogach sportowe buty i klapki. Wszyscy idą wąskim chodnikiem. Kilkaset metrów dalej ustawiają się wzdłuż ulicy prowadzącej na Hel. Tworzą łańcuch światła. Przybywa nowych. Jest coraz głośniej.
Po drugiej stronie drogi letnia siedziba Prezydenta RP. Ośrodek ogrodzony wysokim płotem; dostępu pilnują ochroniarze w budkach strażniczych, są też kamery. Z pewnością jest to obiekt reprezentacyjny. Gościło tu wielu prezydentów, np. Václav Havel, Wiktor Juszczenko, George W. Bush, Valdas Adamkus, kanclerz Angela Merkel, a nawet król Hiszpanii Juan Carlos.
Nikt ze zgromadzonych tak naprawdę nie wie, czy Andrzej Duda jest tu na urlopie. Dla protestujących nie ma to jednak większego znaczenia. Najważniejsze, aby wyrazić swój głos sprzeciwu i zamanifestować negatywny stosunek do ostatnich zmian w sądownictwie.
– Naszym zdaniem prezydent Duda jest tu na urlopie – mówi starsza kobieta. – Niech zatem usłyszy, co myślimy o tym wszystkim, co dzieje się w Polsce. Gdybym była w domu, w Warszawie, z pewnością poszłabym pod Senat.
Ludzie skandują: „Andrzej, oddaj dyplom”, a także: „Chcemy weta”; „Wolność, równość, demokracja”. Po kilku minutach pojawia się coraz więcej policjantów. Ludzie witają ich okrzykami. Są grzeczni, legitymują niektóre osoby, proszą o zachowanie bezpieczeństwa. Zebrani wciąż skandują: „Andrzej Duda, gdzie twa duma” „Wolne sądy”, „Konstytucja”, „Precz z Kaczorem, dyktatorem”. Z czasem moc skandujących rośnie.
– Nie zgadzamy się na to, co dzieje się w kraju – mówi para 40-latków z Warszawy. – I w jaki sposób dokonuje się „reform” w sądownictwie. Byliśmy właśnie na lodach, gdy usłyszeliśmy o tym proteście, więc ruszyliśmy ze wszystkimi do prezydenta. Niech słyszy, co o tym wszystkim myślimy.
– Nie ma demokracji bez wolnych sądów – wtrąca siedemnastoletnia Klara, która spędza w Juracie wakacje i przyszła tu z mamą. – Sam pan widzi, ilu tu jest „byłych SB-ków, partyjniaków”. Większość to młodzi ludzie, którzy nie pamiętają komuny, a jeśli już, to byli wtedy dziećmi. Przeważają trzydziestolatkowie. Młode rodziny, z dziećmi.
Klara tłumaczy, że już wcześniej interesowała się tym, co dzieje się w kraju. – A teraz poczułam, że mogę osobiście coś zrobić. Im więcej nas, tym lepiej. – Większość to turyści, którzy przyjechali tutaj na urlop – dodaje mama nastolatki. – Miejscowych chyba nie ma, bo Kaszubi to elektorat PiS.
– Nieprawda! – krzyczy z boku młoda kobieta. – Nie wszyscy Kaszubi to PiS-owcy. Są także tacy, którym to wszystko się nie podoba. My przyjechaliśmy z Kuźnicy.
Ulicą przejeżdża sporo aut. Trąbią, solidaryzując się z protestującymi w geście poparcia; niektórzy wystawiają przez okna biało-czerwone flagi. Są też i tacy, którzy wskazują środkowy palec.
– Dołączyliśmy się już w drodze – mówią dziewczęta i chłopcy przejeżdżający na rowerach. – Interesujemy się tym, co dzieje się w Polsce. Chcemy, żeby prezydent widział młodych, że nam się to nie podoba, aby nie podpisywał tych ustaw, żeby je zawetował, bo to złe ustawy. Zabierają sądom niezawisłość, upolityczniają je.
Protest przed bramą letniej rezydencji Andrzeja Dudy kończy się o 22. Ludzie wracają na molo. Towarzyszy im kilku policjantów. Przy wejściu na molo manifestujący ustawiają świece w napis: „Veto”. Wciąż jest tłumnie.
– Sam pan widział, to wszystko było takie spontaniczne, prawdziwe – mówią dwie starsze kobiety ze Śląska. – I tylu młodych! To najbardziej cieszy. To jest wydarzenie bez precedensu, mieliśmy bowiem do czynienia z pierwszą na świecie w XXI wieku manifestacją turystów.
Zebrani krzyczą: „Tu jest Polska, tu jest Polska!”.
Klara ogłasza, że pod willą prezydenta naliczyła 856 osób. – Potem doszło jeszcze trochę, więc na pewno było ich ponad 900. Ale jutro będzie jeszcze więcej, bo znowu się spotykamy.
– Pewnie i tak w telewizji publicznej powiedzą, że byliśmy na spacerze! – wykrzykuje przechodząca kobieta. – I że świeczki były po to, żeby odstraszać komary.
– Jak się skrzyknęliście, jak umówiliście, aby znaleźć się w tym miejscu o określonej porze? – pytam zgromadzonych. – Wczoraj już było trochę ludzi pod rezydencją prezydenta. Na pewno kilkadziesiąt. I oni mówili znajomym. Poza tym była informacja na Facebooku, a większość korzysta z komputerów, tabletów, więc mogła to przeczytać. Byli też tacy, którzy w telewizji, oczywiście nie tej prorządowej, widzieli, co się dzieje i postanowili dołączyć. – Ludzie są świadomi tego, co robią – przekonuje Łukasz, 32-latek z Malborka. – Widzą, że sądy nie działają najlepiej, ale to, co robi PiS, jest nie do przyjęcia.
Zebrani powoli się rozchodzą. Klaszczą. Jest kilka minut po 23. – To niespotykane, aby tyle osób tak spontanicznie, na wakacjach, przyszło na demonstrację – mówi Małgorzata z Krakowa. – Najmłodsza uczestniczka miała dwa lata i wołała: „Duda! nu, nu, weto!”. A najstarszy był pan z Lublina – ma 87 lat, przyjechał na rowerze. „Ja już to przerabiałem” – mówił. – „Nie sądziłem, że w wolnym kraju znów będę walczył o wolność”.
– To, co robi PiS, to koniec wolności – dodaje wyraźnie zasmucona Magda, aplikantka adwokacka z Warszawy. – Na pewno sądownictwo wymaga zmian. Na Zachodzie jest taki system, i owszem, ale tam kształtowano go wiele lat. Przy udziale i konsultacjach społecznych i z opozycją. Tego nie można robić na szybko. Niestety, u nas wiadomo, jaki jest cel. PiS obiecywał, że będzie słuchał obywateli, i właśnie widać, jak to robi.
Po godz. 23 jest już spokojnie. Część protestujących poszła do domów, niektórzy zasiedli jeszcze w pobliskich knajpkach. Jurata wróciła do wakacyjnego klimatu. Jutro znów spotkają się w tym miejscu i ruszą pod rezydencję Prezydenta RP. Mówią, że nie mogą być obojętni i że to jest ich obywatelski obowiązek.