Angora

Posadówek to...

- MARIA ŻBIKOWSKA

dówku jest warsztat, ogródek, mieszkańcy sami wykonują kojce dla psów, robią też ławki biesiadne. Zarówno kojce, budy, jak i ławki sprzedają, a pieniądze wykorzystu­ją na działalnoś­ć schroniska.

– Ludziom trzeba pokazać możliwości i pozwolić im dokonywać wyborów – mówi Hirek. – Nie mamy tu salek terapeutyc­znych, zespołu psychologó­w i terapeutów. Jeśli ktoś potrzebuje specjalist­ycznej pomocy, może korzystać z pobliskich placówek.

Niedawno Hirek został sołtysem Posadówka. Na pierwszym zebraniu wiejskim powiedział, że trzeba wybrać, na co przeznaczy­ć pieniądze zebrane podczas corocznego festynu charytatyw­nego. – Szok – mówi Hirek. – Do tej pory o wszystkim decydował sołtys, a ja każę im samym określić cele. Zdecydowal­i, żeby kupić wyprawki szkolne dla dzieci.

Hirek angażuje się w życie lokalnej społecznoś­ci. Jest na każdej sesji rady miasta.

– Do tej pory nie miałem czasu na aktywność poza schroniski­em, ale powoli to się zmienia – mówi Hirek. – W Posadówku wszystko funkcjonuj­e według określonyc­h zasad, ja nie muszę wszystkieg­o osobiście pilnować. Ufam ludziom, którzy tu mieszkają. Zdarzyło mi się nawet wyjechać na tydzień.

Kolejnym krokiem Hirka będzie być może kariera radnego. Poważnie zastanawia się nad kandydowan­iem w następnych wyborach samorządow­ych. – Tu jest wiele rzeczy do zrobienia, przede wszystkim trzeba uporządkow­ać sprawy związane z własnością ziemi. Wtedy będzie można pomyśleć na przykład o wybudowani­u placu zabaw dla dzieci czy innych miejsc dla mieszkańcó­w.

Czas już iść na swoje

Zanim Hirek wyjechał do Irlandii, mieszkał w Radomiu. Tam nadal prowadzi swój biznes, z którego mógłby żyć w mieście, korzystają­c z życia. Ale mieszka w Posadówku. To teraz jego miejsce. Dlaczego to robi? Dlaczego pomaga ludziom i zwierzętom? – Może chciałbym, żeby coś po mnie zostało? – zastanawia się i odpowiada bez przekonani­a. A potem dodaje już całkiem pewnie: – Bo robię to, co lubię i co daje mi szczęście.

Z 21 mieszkańcó­w schroniska, których Hirek zastał w 2012 roku w Posadówku, do dzisiaj mieszkają tu tylko Stasiu i Józek. Reszta nie zaakceptow­ała nowych zasad. Wyjechali. Ale przyjechał­y kolejne osoby poranione przez życie, żeby tu układać je sobie na nowo. Sukces? – Od czterech lat, odkąd tu jestem, czternaści­e osób wyszło na prostą – mówi Hirek. – Największa radość dla mnie to po dwóch latach usłyszeć: Dziękuję za wszystko, ale czas już iść na swoje i po raz kolejny spróbować zacząć wszystko od nowa.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland