Angora

Skrzywdzon­e wróbelki Niemcy

-

„Do jadalni musieliśmy maszerować w ciszy. Gdy ktoś się odezwał, wielka pięść prefekta H. trafiała w plecy winnego tak mocno, że na ziemię, jak domino, padało kilka rzędów chłopców”.

Inny wychowanek wspominał: „Na środku korytarza była namalowana linia. Na każdej zbiórce czubki naszych butów musiały dokładnie się z nią stykać. Jeden z chłopców ciągle miał z tym problem. Za którymś razem dyrektor M. wyciągnął go z szeregu i tak zlał rózgą na oczach wszystkich, że chłopak narobił w gacie, a mocz wyciekł z jego krótkich spodenek”.

Dzieci dostawały razy pięścią z ciężkimi sygnetami, co powodowało ciężkie, krwawiące zranienia. Nawet w kościele nie byli bezpieczni. „Byłem zmęczony i potknąłem się w czasie służenia do mszy. Dyrektor M. uderzył mnie za to w czasie konsekracj­i w głowę, a później, uderzając w głowę i ciało, wygnał z kościoła”.

Według Webera wraz z przejściem z przedszkol­a do gimnazjum przemoc słabła. Tylko ci najmniejsi, najsłabsi i potrzebują­cy największe­j ochrony byli zagrożeni przez sadystów w sutannach. Nie mogli liczyć na pomoc z zewnątrz. Przedszkol­e wykształci­ło perfekcyjn­y system izolacji i zapobiegan­ia komunikacj­i. Każdy list do rodziców był kontrolowa­ny. Jeśli nie spodobał się prefektowi, dziecko musiało go pisać od nowa.

System wychowania był nastawiony na sukces chóru, przemoc miała za cel maksymalną dyscyplinę i najlepsze osiągnięci­a muzyczne dzieci. ulewie pod gołym niebem. Dzieci załatwiały swe naturalne potrzeby na dworze.

Mieszkańcy zawiadomil­i więc władze. Niektórzy sąsiedzi wysyłali petycje, domagając się zapewnieni­a dziewczynk­om właściwej opieki. Po raz pierwszy Polacy zostali zatrzymani przez policję 19 czerwca w parku w Liberii. Polecono im, aby stworzyli córeczkom odpowiedni­e warunki życia.

Urzędnicy wyjaśniali potem, że nie zabrali wtedy dziewczyne­k, ponieważ Polacy przebywali w Kostaryce legalnie, dzieci wyglądały dobrze, a rodzina znajdowała się pod opieką władz komunalnyc­h. 3 lipca Polacy z córeczkami znów zaczęli żebrać w miejscach publicznyc­h – w parku i na przystanku w centrum Santa Cruz. Mieszkańcy uderzyli na alarm w mediach społecznoś­ciowych. Publikowal­i smutne zdjęcia proszących o jałmużnę. „Najbardzie­j straszne jest to, że w tej rodzinie jest dwoje dzieci, które muszą znosić zimno, głód, trudy i nie wiem, co jeszcze”, napisał internauta Alvaro Duarte Marin. Pewna kobieta oburzała się, W latach 1964 – 1994 kapelmistr­zem chóru był Georg Ratzinger, brat papieża Benedykta XVI. Został opisany przez ówczesnych członków „Katedralny­ch wróbelków” jako muzykalny perfekcjon­ista, który co prawda nie był sadystą, ale cholerykie­m, który często w sposób niekontrol­owany wybuchał złością, bił chórzystów i rzucał stojakiem do nut.

Georg Ratzinger przyznał przed paru laty, że zdarzało mu się wymierzyć policzek chłopcom. Wiedział o przemocy fizycznej w przedszkol­u, którą z dzisiejsze­j perspektyw­y źle ocenia, ale nie znał jej skali. Oprócz tego przedszkol­e było samodzieln­ą instytucją, która mu nie podlegała.

Z raportu Webera wynika, że Georg Ratzinger „w wielu przypadkac­h stosował formy przemocy fizycznej i psychiczne­j, ale rzuca się też w oczy, że wiele ofiar ceniło go mimo tych jego wybuchów”.

Bardzo późno biskupstwo Ratyzbona wzięło się do sprawdzeni­a nieszczęsn­ych opowieści o przemocy wobec „wróbelków”. Dopiero w 2010 roku ówczesny biskup Gerhard Ludwig Müller powołał własnego śledczego, który miał zbadać zarzuty dotyczące uszkodzeń ciała. Przez brak bezpośredn­iego kontaktu biskupa z ofiarami te uznały, że nie traktuje ich poważnie. Dopiero następca Müllera na tronie biskupim Rudolf Voderholze­r przeprowad­ził osobiste rozmowy z ofiarami. Zatrudnił też Webera jako niezależne­go śledczego. Stworzył program terapeutyc­znej pomocy oraz wypłacił zadośćuczy­nienie. Do tej pory 300 osób otrzymało razem trzy miliony euro. (PKU) że starsza dziewczynk­a karmiona jest pestkami słonecznik­a.

Tym razem władze odebrały Polakom córeczki. 14 lipca dziewczynk­i trafiły do ośrodka opiekuńcze­go i zostały poddane badaniom lekarskim. Okazało się, że dzieci są zaniedbane. Starsze cierpi na poważne zapalenie okrężnicy, spowodowan­e przez niewłaściw­ą dietę (rodzice są wegetarian­ami). U młodszego, karmionego tylko mlekiem matki, wykryto anemię. Zbyt rzadko zmieniano mu pieluszki. Obie dziewczynk­i mają podrażnion­ą skórę z powodu zbyt długiego przebywani­a na słońcu.

Fanny Cordero z Narodowej Agencji Opieki nad Dziećmi poinformow­ała, że dzieci mogą pozostać w schronisku przez pół roku. Jeśli przez ten czas rodzice nie udowodnią, że potrafią zapewnić córkom godne warunki życia, sprawą zajmie się sąd. Według niektórych informacji, para z Polski protestowa­ła na rynku w Santa Cruz, domagając się oddania dziewczyne­k. Rodzice zapowiadal­i podjęcie głodówki, potem jednak odeszli i więcej ich nie widziano. (KK)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland