TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Ale plamę, ale kompromitację zaliczył na swoim koncie ten wspaniały kaczystowski rząd. NIE USŁYSZAŁ, choć się bez przerwy wsłuchuje, GŁOSU LUDU z Pomorza, desperacko walczącego ze skutkami kataklizmu. W rezultacie nie zareagował od razu i nie ruszył natychmiast z pomocą poszkodowanym. Potrzebna była ostra medialna krytyka i powszechne oburzenie społeczeństwa, żeby premier Beata Damy Radę Szydło ocknęła się, podniosła łaskawie z fotela swój cudownie rozśpiewany w biodrach kuperek i udała się w towarzystwie równie niemrawych jak ona ministrów na miejsce dramatu. Będąc wśród pokrzywdzonych, widząc ogrom zniszczeń i tragedii ludzkich, pani Prezes Rady Ministrów uznała za stosowne w pierwszej kolejności pochwalić swój rząd za zaangażowanie i za, za, za wszystko, co do tej pory zrobił. Zaś liczne niedomagania, trudności i kłopoty związane z usuwaniem zniszczeń dokonanych przez nawałnicę zrzucić na totalną opozycję utrudniającą władzy opanowanie kryzysu i wykorzystującą kataklizm do lansowania swoich ugrupowań. Obarczyła też winą niemrawe i nieporadne samorządy będące we władaniu Platformy. Kaczystowskie media i zaprzyjaźnieni z nimi komentatorzy nie tylko podzielili, ale też podrasowali opinię premier Szydło. Mnie bardzo przypadła do gustu wypowiedź Kazika Kika – byłego komucha, lektora KC PZPR, członka Unii Pracy, SLD, zwolennika Platformy, a obecnie PiS-u, profesora znanego generalnie z czapkowania każdej władzy: „To nie była wina ani premier Szydło, ani ministra Błaszczaka. Przecież informacja od wojewody przyszła w poniedziałek. Nie było więc opóźnienia w reakcji rządu, bo zaczął on działać, gdy dostał stosowną informację”. Oczywiście, panie Kik. Co z tego, że media na okrągło trąbiły o kataklizmie, skoro rząd nie mógł bez informacji wojewody kiwnąć nawet palcem. Dobrze jednak, że ta wiadomość dotarła, bo nasza władza kochana byłaby gotowa czekać z podjęciem decyzji do usranej śmierci! Taki profesorski łeb godny jest odlania w czymkolwiek!
Z życia wzięte
Moja 3-letnia córka namalowała mi wielkie serce z okazji moich urodzin. Kamieniem. Na boku służbowego auta, które odebrałem tydzień temu.
Jestem weterynarzem, sąsiedzi często przychodzą do mnie do domu ze swoimi chorymi pupilami. Ostatnio przyszła zapłakana dziewczynka ze swoim chomikiem – maluszek przez cały dzień nic nie jadł, nie pił i nie wychodził z klatki, tylko