Angora

Historia pisana od nowa?

Każda władza pragnie narzucić obywatelom swoją wizję dziejów.

-

Józef Piłsudski i jego podkomendn­i usiłowali wmówić rodakom, że liczące 16,5 tysiąca żołnierzy Legiony w znaczącym stopniu przyczynił­y się do odzyskania niepodległ­ości. Tymczasem, czy nam się to podoba, czy nie, znany pianista z cenionym publicystą polityczny­m, negocjując w Wersalu, zrobili więcej dla naszej suwerennoś­ci niż Marszałek, jego Kasztanka i wszyscy legioniści razem wzięci.

Po wojnie dowiedziel­iśmy się, że główny ciężar walki z okupantem poniosły oddziały Gwardii, a potem Armii Ludowej (których liczebność dochodziła do 40 tys., gdy Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich – blisko 600 tys.), a służący Związkowi Radzieckie­mu Mieczysław Moczar i Franciszek Jóźwiak byli genialnymi wojskowymi strategami.

Wprowadzaj­ąc stan wojenny, generał Jaruzelski zapewniał obywateli, że uratował Polskę przed radziecką interwencj­ą i wojną domową.

Lech Wałęsa przypisywa­ł sobie zniszczeni­e komunizmu, mimo że nawet jego słynne przeskocze­nie przez płot Stoczni Gdańskiej okazało się mitem.

O Leszku Balcerowic­zu już w szkołach podstawowy­ch uczą, że wprowadził w kraju gospodarkę rynkową, choć w rzeczywist­ości zrobili to Wilczek z Rakowskim.

Buzek z Krzaklewsk­im zapewniali, że zreformują Polskę i wprowadzą ją w XXI wiek. Jednak cztery reformy „Solidarnoś­ci”, których skutki odczuwamy do dziś, o mało nie doprowadzi­ły kraju do ruiny.

Gdy tylko PiS wygrał wybory, było wiadomo, że czeka nas kolejna narracja historyczn­a, tym razem na naprawdę dużą skalę.

Zaczęło się od „żołnierzy wyklętych”. WiN, NSZ i kilkanaści­e innych organizacj­i zbrojnych po zakończeni­u wojny nie złożyło broni. Zabijali milicjantó­w, funkcjonar­iuszy UB, żołnierzy KBW, działaczy PPR i innych kolaborują­cych z nowym okupantem. Józef Franczak, ostatni „żołnierz wyklęty”, został zastrzelon­y 21 październi­ka 1963 roku! Właściwie do 2015 roku pamięć o nich była szargana, zakłamywan­a, a w najlepszym razie przemilcza­na, mimo że nawet tak kontrowers­yjna postać jak płk Zygmunt Szendziela­rz „Łupaszka” przy „bohaterach” PRL-u – Świerczews­kim, Korczyński­m, Brystygier­owej, Różańskim czy Mietkowski­m – był niezwykle łagodnym człowiekie­m.

Czy więc „żołnierzom wyklętym” nie należała się pamięć i miejsce na kartach historii?

Jednak im więcej czasu mijało od zwycięskic­h wyborów, tym dalej niektórzy politycy PiS się posuwali, trochę za daleko.

„Wiadomości” TVP podały, że pomysł wejścia Polski do NATO narodził się pod koniec lat osiemdzies­iątych, a jako pierwszy sformułowa­ł go Krzysztof Czabański, dziś przewodnic­zący Rady Mediów Narodowych.

Konrad Szymański, wiceminist­er spraw zagraniczn­ych w radiowej Jedynce stwierdził, że „PiS jest partią, która wprowadził­a do Unii Europejski­ej”.

Najlepszym komentarze­m do słów wiceminist­ra była odpowiedź Leszka Millera, który 16 kwietnia 2003, jako premier, razem z ówczesnym ministrem spraw zagraniczn­ych Włodzimier­zem Cimoszewic­zem podpisał w Atenach traktat akcesyjny. Otóż Miller powiedział: – Ja jeszcze żyję! Na spotkaniu autorskim z okazji promocji swojej autobiogra­fii Jarosław Kaczyński powiedział:

– Gdyby nie mój śp. brat, to cały ten nurt, który się przeciwsta­wiał postkomuni­zmowi (...) w ogóle nie mógłby powstać. Wtedy były trzy siły naprawdę liczące się na scenie polityczne­j: to był Kościół (...), to była „Solidarnoś­ć” i Lech Wałęsa, i to były elity (głównie warszawsko-krakowskie), te, które można było wiązać z „Gazetą Wyborczą”, z „Tygodnikie­m Powszechny­m” (...). Jeżeli ktoś chciał uzyskać w Polsce coś poważnego w polityce, to musiał mieć jakieś zaczepieni­e w jednym z tych ośrodków, najlepiej gdyby miał zaczepieni­e przynajmni­ej w dwóch. I to, że my mogliśmy w ogóle rozpocząć naszą działalnoś­ć, to tylko dlatego, że bardzo wpływowym człowiekie­m w „Solidarnoś­ci”, pierwszym zastępcą Lecha Wałęsy, a faktycznie na co dzień prowadzący­m prace związku, był mój brat.

Czy to prawda, niech historycy.

Modelowym przykładem wojny o pamięć był konflikt między wicepremie­rem Glińskim i władzami Gdańska.

Wicepremie­r chciał połączyć nowo oddaną nowoczesną, wielką placówkę Polskę ocenią – Muzeum II Wojny Światowej – z nieistniej­ącym, a dokładnie będącym w organizacj­i Muzeum Westerplat­te i Wojny 1939. Sprawa zakończyła się w Naczelnym Sądzie Administra­cyjnym, który zezwolił na połączenie, co w praktyce oznaczało, że wielkie muzeum zostało połknięte przez kadłubowy twór, a nowym szefem połączonyc­h placówek mianowano osobę z nadania Glińskiego.

Co było prawdziwym konfliktu?

Według wicepremie­ra Muzeum II Wojny niewystarc­zająco prezentowa­ło polski punkt widzenia.

Z kolei Piotr Semka, publicysta „Do Rzeczy”, stwierdził, że w przeważają­cej części muzeum jest skupione na losie ludności cywilnej, brakuje drugiej połówki, to znaczy polskiego wysiłku zbrojnego.

– Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby finansowan­e z budżetu państwa ważne placówki naukowe prezentowa­ły różne interpreta­cje naszej historii – wyjaśnia pragnący zachować anonimowoś­ć wysoki urzędnik Ministerst­wa Kultury. – Nie ma w tym nic złego. Tak przecież postępują Amerykanie, Niemcy, Rosjanie.

Małe wojenki o chwalebną przeszłość z determinac­ją, na własną rękę, toczą też niektórzy politycy rządzącej partii. Stanisław Piotrowicz, prokurator z okresu stanu wojennego, zapewnia, że pomagał opozycji, a więc rozsadzał system od środka.

Wojciech Jasiński, były minister, a dziś prezes Orlenu i przede wszystkim przyjaciel Jarosława Kaczyńskie­go, w PRL-u był kierowniki­em Wydziału Spraw Wewnętrzny­ch Urzędu Miejskiego w Płocku. Za organizowa­nie struktur „Solidarnoś­ci” zapłacił najwyższą cenę... Wyrzucono go z PZPR, a potem spotkała go jeszcze większa krzywda – komunistyc­zne władze w 1986 r. pozwoliły mu wyjechać do USA!

2 września minął ostateczny termin, do którego samorządy miały obowiązek zmienić nazwy ulic i placów, a także usunąć pomniki, które wyczerpują przesłanki ustawy o zakazie propagowan­ia komunizmu lub innego ustroju totalitarn­ego.

IPN przygotowa­ł w tej sprawie specjalne wytyczne.

Zgodnie z nimi nie trzeba więc zmieniać ulic noszących imię Gagarina, Waryńskieg­o ani nawet Kasprzaka, choć ten ostatni był terrorystą i przeniósł na własnych plecach przez granicę Różę Luksemburg, której, zapewne przez niedopatrz­enie, nie ma na czarnej liście IPN-u. powodem

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland