Radosław Łapczyński, Grzegorz Zwoliński i Damian Fijałkowski – założyciele, współwłaściciele i szefowie T-Bulla
Grzegorz Zwoliński, Damian Fijałkowski i Radosław Łapczyński (który dołączył do dwóch kolegów trochę później) nie mieli nic, tak samo jak trzech bohaterów „Ziemi obiecanej”. To w połączeniu z pasją, wiedzą, konsekwencją i odrobiną szczęścia wystarczyło, żeby stworzyć firmę, która jest dziś znaczącym producentem gier mobilnych nie tylko w Polsce, Europie, ale i na świecie.
– Wszystko zaczęło się w 2010 roku, gdy na polskim rynku pojawił się iPhone 3GS – wspomina Damian Fijałkowski. – Telefon przełomowy, gdyż był otwarty dla niezależnych deweloperów. Założyliśmy więc T-Bulla, firmę działającą na zasadzie wpisu do ewidencji gospodarczej. Zaczęliśmy od płatnych aplikacji, ale pod względem biznesowym okazało się to totalnym niewypałem. Po jakimś czasie jeden z kolejnych tytułów postanowiliśmy wystawić za darmo. I co się okazało? Zamiast kilku ściągnięć tygodniowo mieliśmy 40 tysięcy dziennie!
Jak zarobić na grach,
które klient ściąga za darmo? Można to zrobić na dwa sposoby.
Pierwszy to reklamy, które wyświetlają się w grze. Drugim sposobem są tzw. mikropłatności. W przypadku gry wyścigowej za realne pieniądze gracz może dokupić lepszy motocykl, samochód lub inny pojazd. W pierwszych latach istnienia spółki wpływy z reklam stanowiły 60 proc. przychodów. Jednak od 2015 roku, a dokładniej od premiery tytułu „Top Speed”, te proporcje zostały odwrócone.
Przez siedem lat działalności T-Bull wypuścił na rynek przeszło 180 gier, z których do dziś można ściągnąć ponad 150 (wycofano jedynie te w technologii 2D z pierwszych lat istnienia spółki).
Wszystkie zostały opracowane i wyprodukowane we wrocławskiej siedzibie spółki, gdzie dziś pracuje 60 osób, przede wszystkim: programiści, graficy, testerzy i specjaliści od marketingu (wszyscy na etacie).
– Cały czas badamy światowy rynek; wiemy, co jest modne, co najlepiej się sprzedaje, jakie są oczekiwania graczy – zapewnia pan Damian. – Gdy więc przystępujemy do wyprodukowania nowego tytułu, z dużym prawdopodobieństwem wiemy, że odniesie sukces. Od pomysłu do wprowadzenia go do sprzedaży mija zazwyczaj kilka miesięcy, ale czasem wydłuża się to nawet do roku.
Koszt opracowania nowej gry zależy od technologicznego zaawansowania, jakości grafiki i przede wszystkim czasu potrzebnego do jej wyprodukowania, przeliczanego na tzw. roboczogodziny. Zazwyczaj jest to kilkaset tysięcy złotych, ale jak zapewnia pan Damian, czasem budżet nowej gry może przekroczyć nawet milion złotych.
Gra o globalny rynek
Ostatnio spółka pochwaliła się publicznie, że od 2010 roku liczba pobrań jej tytułów przekroczyła ćwierć miliarda i nadal rośnie w szybkim tempie (tylko w kwietniu tego roku zanotowano 10,4 mln).
Żeby uzyskać taki wynik, trzeba działać globalnie. Najwięcej użytkowników skorzystało z gier wrocławskiej firmy w Indiach (26 milionów), Brazylii (25 milionów), Stanach