Koński biznes
Koń nazywa się All In. To na nim Peder Fredricson zdobył złoty medal w skokach przez przeszkody podczas Jeździeckich Mistrzostw Europy w Göteborgu. Teraz kapituła Jerringspriset, prestiżowej nagrody za sportowe osiągnięcie roku, analizuje statut, żeby sprawdzić, czy jej laureatem może zostać... koń.
Szwecja jest nie tylko eksporterem stali, ciężarówek Volvo i Scanii, broni i technologii komputerowej, ale też w ostatnich latach koni, głównie własnej rasy, szwedzkiego konia ciepłokrwistego. Poszukiwane są do zawodów jeździeckich i wyścigów kłusaków. All In jest wart 10 milionów euro, lecz jak wyliczył Royne Zetterman, pośrednik w tej branży, może to być też i 20 milionów.
Magazyn finansowy „Veckans Affärer” ocenił, że dzisiaj inwestycja w konie jest o niebo lepsza niż w akcje. – Hodowcy i pośrednicy żyją świetnie dzięki szybkiemu wzrostowi cen koni hodowanych i trenowanych do zawodów, w których nagrody osiągają astronomiczne sumy. Szwedzkie stadniny stały się bardzo atrakcyjne dla zagranicznych inwestorów.
Lisen, małżonka Fredricsona, również uprawia jeździectwo. Zajmuje się też hodowlą i trenowaniem koni. Razem z Pederem wychowali m.in. słynnego Casanovę, który zrobił tak wielką furorę na olimpiadzie w Sydney w 2000 roku, że został sprzedany do USA za tak wysoką sumę, że została ona utajniona ze względu na jej „nieprzyzwoitość”. Fredricsonowie nie są jednak właścicielami All In. Należy on do Charlotte Söderström, spadkobierczyni koncernu odzieżowego H&M, której stajnia jest pełna końskich celebrytów star-