W obronie ludzi
Władze warszawskiej dzielnicy Targówek podjęły decyzję, że jedna z lokatorek komunalnych, którym sąd przyznał prawo do lokalu socjalnego, pozostanie bezdomna. Nie uwzględnił jej w przydziale mieszkania, przyznając taki lokal trzem innym członkom rodziny. Rodzina wyprowadziła się do lokalu, który był na tyle mały, że ona nie mogła się tam z nimi wprowadzić, bo zgodnie z prawem byłoby tam mniej niż 5 metrów kwadratowych na osobę; pozostała więc w mieszkaniu, czekając na jakiś lokal. Kiedy w administracji pytała, co z nią będzie, zapewniano ją, że wszystko będzie dobrze i... żeby sobie spokojnie mieszkała. Kiedy jednak pewnego wrześniowego popołudnia wróciła z pracy, znalazła mieszkanie opieczętowane i dużą kłódkę blokującą wejście!
Poszliśmy do urzędu z awanturą, ale pani kierowniczka Wydziału Zasobów Lokalowych złamanie wyroku sądu przyznającego pani Martynie lokal socjalny i bezprawne pozbawienie jej zajmowanego lokalu uzasadniła przypuszczeniem, że dziewczyna ma gdzie mieszkać i że podobno zatrzymała się u narzeczonego. Teraz urzędnicy podobno zajmują się śledzeniem lokatorki, żeby ustalić ten domniemany adres. Sprawdziliśmy. Rzeczywiście – Martyna nie zawsze nocuje w domu. Opiekuje się starszą panią, u której od czasu do czasu nocuje, kiedy ta się gorzej czuje. Starsza pani bardzo ją chwaliła.
Jest dżdżysty ranek 7 września. Wchodzimy ze szlifierką kątową w grupie kilkunastu członków naszej organizacji do budynku przy ul. Syrokomli 2. Jest z nami ekipa telewizyjna. Przywracamy lokatorce bezprawnie odebrane posiadanie. Zgodnie z prawem: Art. 343. § 1. Posiadacz może zastosować obronę konieczną, ażeby odeprzeć samowolne naruszenie posiadania. § 2. Posiadacz nieruchomości może niezwłocznie po samowolnym naruszeniu posiadania przywrócić własnym działaniem stan poprzedni.
Wprowadzamy lokatorkę z powrotem do mieszkania. Wychodzimy, dziękujemy uczynnemu sąsiadowi za udostępnienie gniazdka, żeby można było podłączyć szlifierkę i spiłować kłódkę. Piłował Tadeusz, szczupły, spracowany, w czerwonej koszulce organizacyjnej. Teraz część działaczy uda się do urzędu, by protokolarnie zdać kłódkę i pieczęcie, a reszta idzie na proces naszego Tadka, który skarży policję o bezpodstawne zatrzymanie. Druga ekipa wsiada do samochodu. Jedziemy do Zabrza na spotkanie z górnikami ze spółki pracowniczej w KWK „Makoszowy”. Ratujemy ludziom dach nad głową i miejsca pracy. Walka z bezprawiem trwa.
Czy sensacyjne odkrycie polskich paleontologów zmieni naszą wiedzę o pochodzeniu człowieka? Badacze z Państwowego Instytutu Geologicznego, Państwowego Instytutu Badawczego oraz Uniwersytetu w Uppsali odkryli na skalistej plaży w Trachilos na zachodzie Krety prawdopodobne ślady naszych dalekich przodków. Wyniki badań opublikowanych na łamach czasopisma „Proceedings of the Geologists’ Association” wskazują, że ślady pochodzą sprzed 5,7 miliona lat. Do tej pory wydawało się, że w tym czasie praludzie nie wychylali się jeszcze z Afryki, a nowe odkrycie wskazuje, że mogli już wtedy żyć w Europie Wschodniej.
Dr Gerard Gierliński po raz pierwszy natrafił na ślady w 2002 roku. Ustalił wtedy wstępnie, że pozostawiły je ssaki, nie prowadził jednak bardziej szczegółowych badań. Wrócił w to miejsce w 2010 roku wraz z paleontologiem Grzegorzem Niedźwiedzkim z Uniwersytetu w Uppsali. Bardziej szczegółowe badania przyniosły sensacyjne wnioski. Ślady pozostawiły homininy, archaiczni przodkowie człowieka. Co więcej, odciski stóp pochodziły sprzed 5,7 miliona lat, kiedy – według dotychczasowej wiedzy – praludzie nie mieli jeszcze prawa się tam znaleźć.
Tradycyjnie za kolebkę ludzkości uznaje się Afrykę. Za bezpośredniego przodka późniejszych homininów uznawany był Ardipithecus ramidus z Etiopii sprzed 4,4 mln lat. Dotychczasowe najstarsze tropy praludzkie pochodziły – jak oceniano – sprzed 3,6 mln lat. Uważano też, że archaiczni ludzie starsi niż 1,8 mln lat wywodzą się bezpośrednio z Afryki. Dotychczasowe teorie dotyczące ewolucji i migracji przodków człowieka głosiły, że nawet kiedy pojawili się pierwsi
24 września o godzinie 17 w Teatrze Wielkim w Łodzi odbędzie się specjalny koncert, podczas którego będą rywalizować z sobą finaliści konkursu kompozytorskiego na operę „Człowiek z Manufaktury” – Katarzyna Brochocka i Rafał Janiak. Widzowie wysłuchają pierwszego aktu opery w wersji estradowej. W wykonaniu wezmą udział soliści, chór i orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi pod archaiczni ludzie, to ich zasięg bytowania ograniczał się przez pierwsze kilka milionów lat wyłącznie do Afryki. Dopiero późniejsze formy rozpoczęły migracje do Europy i Azji. Najnowsze odkrycie stawia te twierdzenia pod znakiem zapytania.
Zespół badawczy zidentyfikował dwie grupy śladów pozostawionych przez – jak się wydaje – osobniki poruszające się na dwóch nogach. Co charakterystyczne dla homininów, nie zaś zwierząt, osobniki te nie poruszały się na palcach, bowiem ślady pokazują odciśnięte podeszwy stóp. Widać przy tym wyraźnie odbicie pięciu palców, w tym silnie rozwiniętego dużego palca ułożonego równolegle do pozostałych. Nie ma też żadnych śladów pazurów. dyrekcją Wojciecha Rodka. W głównych partiach wystąpią: Małgorzata Walewska (Zofia), Stanisław Kierner (Poznański w kompozycji Rafała Janiaka), Aleksander Kunach (Poznański w kompozycji Katarzyny Brochockiej) i Wojciech Pszoniak (Przybysz). Libretto opery stworzyła Małgorzata Sikorska-Miszczuk, której dramaty są tłumaczone na kilkanaście języków.
Czasopismo „New Scientist” pisze na swej stronie internetowej, że publikacja zespołu pracującego pod kierownictwem Polaków pojawiła się zaledwie kilka miesięcy po ogłoszeniu wyników badań wskazujących, że osobnik z gatunku Graecopithecus, którego ślady sprzed 7,2 mln lat znaleziono na terenie Grecji i Bułgarii, także należał do homininów. To oznacza, że hipoteza o pochodzeniu człowieka z terenów obecnej Europy Wschodniej staje się jeszcze bardziej wiarygodna. Tamta praca, napisana pod kierownictwem Davida Beguna z University of Toronto, spotkała się z bardzo chłodnym przyjęciem i mimo uznanej renomy autorów miesiącami nie można było znaleźć czasopisma, które zdecydowałoby się ją opublikować. W rozmowie z „New Scientist” współautor „polskiej” pracy Per Ahlberg z Uniwersytetu w Uppsali przyznaje, że przy publikacji wyników badań śladów z Trachilos też nie obyło się bez problemów.
Autorami publikacji w „Proceedings of the Geologists’ Association” są również: Zofia Dubicka z Uniwersytetu Warszawskiego, Andrzej Boczarowski z Uniwersytetu Śląskiego oraz Parku Nauki i Ewolucji Człowieka w Krasiejowie, a także naukowcy z Grecji, USA i Wielkiej Brytanii.