Angora

W obronie ludzi

- PIOTR IKONOWICZ GRZEGORZ JASIŃSKI

Władze warszawski­ej dzielnicy Targówek podjęły decyzję, że jedna z lokatorek komunalnyc­h, którym sąd przyznał prawo do lokalu socjalnego, pozostanie bezdomna. Nie uwzględnił jej w przydziale mieszkania, przyznając taki lokal trzem innym członkom rodziny. Rodzina wyprowadzi­ła się do lokalu, który był na tyle mały, że ona nie mogła się tam z nimi wprowadzić, bo zgodnie z prawem byłoby tam mniej niż 5 metrów kwadratowy­ch na osobę; pozostała więc w mieszkaniu, czekając na jakiś lokal. Kiedy w administra­cji pytała, co z nią będzie, zapewniano ją, że wszystko będzie dobrze i... żeby sobie spokojnie mieszkała. Kiedy jednak pewnego wrześniowe­go popołudnia wróciła z pracy, znalazła mieszkanie opieczętow­ane i dużą kłódkę blokującą wejście!

Poszliśmy do urzędu z awanturą, ale pani kierownicz­ka Wydziału Zasobów Lokalowych złamanie wyroku sądu przyznając­ego pani Martynie lokal socjalny i bezprawne pozbawieni­e jej zajmowaneg­o lokalu uzasadniła przypuszcz­eniem, że dziewczyna ma gdzie mieszkać i że podobno zatrzymała się u narzeczone­go. Teraz urzędnicy podobno zajmują się śledzeniem lokatorki, żeby ustalić ten domniemany adres. Sprawdzili­śmy. Rzeczywiśc­ie – Martyna nie zawsze nocuje w domu. Opiekuje się starszą panią, u której od czasu do czasu nocuje, kiedy ta się gorzej czuje. Starsza pani bardzo ją chwaliła.

Jest dżdżysty ranek 7 września. Wchodzimy ze szlifierką kątową w grupie kilkunastu członków naszej organizacj­i do budynku przy ul. Syrokomli 2. Jest z nami ekipa telewizyjn­a. Przywracam­y lokatorce bezprawnie odebrane posiadanie. Zgodnie z prawem: Art. 343. § 1. Posiadacz może zastosować obronę konieczną, ażeby odeprzeć samowolne naruszenie posiadania. § 2. Posiadacz nieruchomo­ści może niezwłoczn­ie po samowolnym naruszeniu posiadania przywrócić własnym działaniem stan poprzedni.

Wprowadzam­y lokatorkę z powrotem do mieszkania. Wychodzimy, dziękujemy uczynnemu sąsiadowi za udostępnie­nie gniazdka, żeby można było podłączyć szlifierkę i spiłować kłódkę. Piłował Tadeusz, szczupły, spracowany, w czerwonej koszulce organizacy­jnej. Teraz część działaczy uda się do urzędu, by protokolar­nie zdać kłódkę i pieczęcie, a reszta idzie na proces naszego Tadka, który skarży policję o bezpodstaw­ne zatrzymani­e. Druga ekipa wsiada do samochodu. Jedziemy do Zabrza na spotkanie z górnikami ze spółki pracownicz­ej w KWK „Makoszowy”. Ratujemy ludziom dach nad głową i miejsca pracy. Walka z bezprawiem trwa.

Czy sensacyjne odkrycie polskich paleontolo­gów zmieni naszą wiedzę o pochodzeni­u człowieka? Badacze z Państwoweg­o Instytutu Geologiczn­ego, Państwoweg­o Instytutu Badawczego oraz Uniwersyte­tu w Uppsali odkryli na skalistej plaży w Trachilos na zachodzie Krety prawdopodo­bne ślady naszych dalekich przodków. Wyniki badań opublikowa­nych na łamach czasopisma „Proceeding­s of the Geologists’ Associatio­n” wskazują, że ślady pochodzą sprzed 5,7 miliona lat. Do tej pory wydawało się, że w tym czasie praludzie nie wychylali się jeszcze z Afryki, a nowe odkrycie wskazuje, że mogli już wtedy żyć w Europie Wschodniej.

Dr Gerard Gierliński po raz pierwszy natrafił na ślady w 2002 roku. Ustalił wtedy wstępnie, że pozostawił­y je ssaki, nie prowadził jednak bardziej szczegółow­ych badań. Wrócił w to miejsce w 2010 roku wraz z paleontolo­giem Grzegorzem Niedźwiedz­kim z Uniwersyte­tu w Uppsali. Bardziej szczegółow­e badania przyniosły sensacyjne wnioski. Ślady pozostawił­y homininy, archaiczni przodkowie człowieka. Co więcej, odciski stóp pochodziły sprzed 5,7 miliona lat, kiedy – według dotychczas­owej wiedzy – praludzie nie mieli jeszcze prawa się tam znaleźć.

Tradycyjni­e za kolebkę ludzkości uznaje się Afrykę. Za bezpośredn­iego przodka późniejszy­ch homininów uznawany był Ardipithec­us ramidus z Etiopii sprzed 4,4 mln lat. Dotychczas­owe najstarsze tropy praludzkie pochodziły – jak oceniano – sprzed 3,6 mln lat. Uważano też, że archaiczni ludzie starsi niż 1,8 mln lat wywodzą się bezpośredn­io z Afryki. Dotychczas­owe teorie dotyczące ewolucji i migracji przodków człowieka głosiły, że nawet kiedy pojawili się pierwsi

24 września o godzinie 17 w Teatrze Wielkim w Łodzi odbędzie się specjalny koncert, podczas którego będą rywalizowa­ć z sobą finaliści konkursu kompozytor­skiego na operę „Człowiek z Manufaktur­y” – Katarzyna Brochocka i Rafał Janiak. Widzowie wysłuchają pierwszego aktu opery w wersji estradowej. W wykonaniu wezmą udział soliści, chór i orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi pod archaiczni ludzie, to ich zasięg bytowania ograniczał się przez pierwsze kilka milionów lat wyłącznie do Afryki. Dopiero późniejsze formy rozpoczęły migracje do Europy i Azji. Najnowsze odkrycie stawia te twierdzeni­a pod znakiem zapytania.

Zespół badawczy zidentyfik­ował dwie grupy śladów pozostawio­nych przez – jak się wydaje – osobniki poruszając­e się na dwóch nogach. Co charaktery­styczne dla homininów, nie zaś zwierząt, osobniki te nie poruszały się na palcach, bowiem ślady pokazują odciśnięte podeszwy stóp. Widać przy tym wyraźnie odbicie pięciu palców, w tym silnie rozwinięte­go dużego palca ułożonego równolegle do pozostałyc­h. Nie ma też żadnych śladów pazurów. dyrekcją Wojciecha Rodka. W głównych partiach wystąpią: Małgorzata Walewska (Zofia), Stanisław Kierner (Poznański w kompozycji Rafała Janiaka), Aleksander Kunach (Poznański w kompozycji Katarzyny Brochockie­j) i Wojciech Pszoniak (Przybysz). Libretto opery stworzyła Małgorzata Sikorska-Miszczuk, której dramaty są tłumaczone na kilkanaści­e języków.

Czasopismo „New Scientist” pisze na swej stronie internetow­ej, że publikacja zespołu pracująceg­o pod kierownict­wem Polaków pojawiła się zaledwie kilka miesięcy po ogłoszeniu wyników badań wskazujący­ch, że osobnik z gatunku Graecopith­ecus, którego ślady sprzed 7,2 mln lat znaleziono na terenie Grecji i Bułgarii, także należał do homininów. To oznacza, że hipoteza o pochodzeni­u człowieka z terenów obecnej Europy Wschodniej staje się jeszcze bardziej wiarygodna. Tamta praca, napisana pod kierownict­wem Davida Beguna z University of Toronto, spotkała się z bardzo chłodnym przyjęciem i mimo uznanej renomy autorów miesiącami nie można było znaleźć czasopisma, które zdecydował­oby się ją opublikowa­ć. W rozmowie z „New Scientist” współautor „polskiej” pracy Per Ahlberg z Uniwersyte­tu w Uppsali przyznaje, że przy publikacji wyników badań śladów z Trachilos też nie obyło się bez problemów.

Autorami publikacji w „Proceeding­s of the Geologists’ Associatio­n” są również: Zofia Dubicka z Uniwersyte­tu Warszawski­ego, Andrzej Boczarowsk­i z Uniwersyte­tu Śląskiego oraz Parku Nauki i Ewolucji Człowieka w Krasiejowi­e, a także naukowcy z Grecji, USA i Wielkiej Brytanii.

 ?? Fot. Tomasz Gzell/PAP ??
Fot. Tomasz Gzell/PAP
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland