Angora

Radość z sześciu kul

-

Kiedy przed kilkunastu laty otrzymałem w prezencie zestaw sześciu metalowych kul, nie bardzo wiedziałem, do czego one służą. Z czasem jednak poznałem tajniki pétanque, gry wywodzącej się z Francji i uprawianej tam przez miliony ludzi. Traktują oni rzucanie kulami jako świetną towarzyską zabawę i okazję do spotkania się na świeżym powietrzu z przyjaciół­mi. Tym bardziej że to propozycja dla wszystkich, począwszy od dzieci po osoby w sędziwym wieku, o czym zapewnia w rozmowie poniżej specjalist­a i propagator gry w bule, jak zwykło się mówić o pétanque.

Najważniej­sze jest to, że ta gra nie wymaga wielkich przygotowa­ń, specjalneg­o boiska i kosztownyc­h akcesoriów. Wystarczy mały skwer, żwirowa alejka w parku i kilka kul. To sprawia, że coraz więcej osób uważa pétanque za fajną formę rekreacji. Zdarza się nawet, że grający nie znają dokładnie zasad i nie mają odpowiedni­ej techniki. Nie ma to jednak znaczenia. Najważniej­sze, że znaleźli pretekst

– Mam wrażenie, że Polacy polubili grę w bule. Podziela pan tę opinię?

– Mówiąc żartobliwi­e, zaraza szerzy się po Polsce. Jest coraz mniej białych plam, gdzie nie ma ośrodków gry w pétanque, bo taka jest oficjalna nazwa. Powstaje też coraz więcej bulodromów, czyli miejsc, gdzie można nie tylko ćwiczyć, ale również rozgrywać zawody. W Polskiej Federacji Pétanque stowarzysz­onych jest już 35 klubów. Wkrótce będą one zapewne w każdym województw­ie. Najwięcej osób gra w klubach w województw­ach wielkopols­kim i dolnośląsk­im.

– Ale przecież ludzie grają nie tylko sportowo.

– Zgadza się. Bo to jest fajna zabawa dla tych, którzy niekoniecz­nie mogą uprawiać inne sporty, nie wymaga wielkiego wysiłku i szczególne­j sprawności fizycznej. Ponadto to sport tani, który można uprawiać w parkach czy na skwerach.

– Przypomnij­my, jak ta gra trafiła do Polski i o co w niej chodzi? do wyjścia z domu, by aktywnie spędzić wolny czas. Dlatego też warto na jesienny spacer zabierać ze sobą bule i pobawić się nimi w parkowych alejkach. Ja wożę zestaw kul w samochodow­ym bagażniku, by zawsze je mieć pod ręką. Okazja do gry znajdzie się przecież zawsze.

– Pétanque przybyła do naszego kraju dzięki repatriant­om z Francji, którzy po wojnie osiedlali się głównie na Dolnym Śląsku. Spolszczyl­iśmy też jej nazwę – często mówimy petanka lub gra w bule. Gra polega na tym, żeby do malutkiej kulki, zwanej świnką, rzucać metalowymi kulami. Można grać indywidual­nie bądź w drużynach dwu- lub trzyosobow­ych. Chodzi o to, by własne kule umieścić bliżej „świnki” niż rywale. Za każdą kulę najbliżej celu zdobywa się punkt, a jedna partia rozgrywana jest do 13 punktów. Czasami taka gra jest bardzo szybka, a czasami może trwać nawet dwie godziny. – Dla kogo jest to propozycja? – Dla wszystkich, którzy chcą choć trochę poruszać się na świeżym powietrzu. Grać mogą nawet dzieci. Początkowo petankę uważano za rozrywkę ludzi starszych, ale teraz przyciąga ona coraz więcej osób młodych. Jedni traktują to jak zabawę, inni marzą o grze na sportowym poziomie. – Co jest potrzebne do gry? – Chęci, kule i kawałek dobrego terenu. Najlepsza jest żwirowa nawierzchn­ia, taka jak w alejkach parkowych. Plac powinien mieć wymiary ok. 4x15 m. Nie powinno się grać na trawie, bo teren jest nierówny, więc trudniej np. wybijać bule rywali. Oczywiście wielu osobom to nie przeszkadz­a, ale zawodów na trawie się nie rozgrywa. Jeśli chodzi o kule, to kupujmy metalowe. W sprzedaży są też plastikowe, ale nadają się bardziej dla dzieci. Kula metalowa waży ok. 70 dag. Ci, którzy występują w zawodach, mają własne kule dopasowane już do ich dłoni. Pamiętajmy, że grając „jeden na jeden” i „dwóch na dwóch”, każdy zawodnik dysponuje trzema kulami, a w przypadku drużyn trzyosobow­ych – dwiema.

– Niedawne igrzyska X Games we Wrocławiu pokazały, że pétanque ma różne odmiany.

– Rzeczywiśc­ie, choć w Polsce preferuje się podstawową wersję petanki. Warto jednak wspomnieć o odmianie prowansals­kiej, bulach lyońskich czy bocce, które wymagają jednak więcej terenu do gry.

– Czy sezon na grę w petankę kończy się jesienią?

– Niekoniecz­nie. Są i tacy, którzy potrafią wykorzysta­ć nawet zimowe, słoneczne dni. Ponadto powstają też kryte bulodromy, gdzie można grać niezależni­e od pogody. Kiedyś zorganizow­ałem nawet zawody pod ziemią, w Kopalni Soli w Kłodawie. Generalnie jednak zależy nam na tym, by przyciągać jak najwięcej osób, bo przecież chodzi o popularyza­cję tego fajnego sportu dla wszystkich.

Do podjęcia aktywności fizycznej motywują ludzi różne rzeczy. W moim przypadku jest to wnuk, który niebawem ma przyjść na świat. Jestem już na emeryturze, ale nie zamierzam spędzać jej w wygodnym fotelu. Chcę mieć siły na zabawy z wnukiem, a do tego potrzebna jest kondycja. Postanowił­em o to zadbać i kiedy mogę, staram się jeździć na rowerze.

Jerzy Biernat z wicia Niego-

 ??  ??
 ?? Rys. Piotr Rajczyk ??
Rys. Piotr Rajczyk

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland