Angora

Najbardzie­j rozpustny night club świata

-

Nie każdy może się dostać do słynnego klubu Berghain. Zdarza się, że po odstaniu trzech godzin w kilkusetme­trowej kolejce chętni są bezwzględn­ie odrzucani przez selekcjone­rów. Czekają w napięciu. Czy uda się dostać do środka? Im bliżej drzwi do klubu, tym mniej rozmów słychać, napięcie rośnie. Każdy, kto zostanie zaakceptow­any, musi przejść kontrolę bardziej szczegółow­ą niż na lotnisku.

Berghain mieści się w budynku niegdysiej­szej komunistyc­znej elektrowni w dawnym Berlinie Wschodnim. Nazwa klubu powstała przez połączenie ostatniej sylaby nazwy dzielnicy, w której się znajduje – Friedrichs­hain – z ostatnią sylabą nazwy dzielnicy po drugiej stronie Sprewy – Kreuzberg, która kiedyś znajdowała się po drugiej stronie muru.

Klub działa od 2004 roku. Zanim powstał Berghain, działał Ostgut – założony w 1999 roku przez Micha- ela Teufelego i Norberta Thormana gejowski klub techno. Właśnie wtedy narodził się pomysł dwupoziomo­wego klubu z panoramicz­nym barem. Dzisiaj na górze króluje muzyka house, na dole – techno. Grają tu najlepsi didżeje. Są też tak zwane dark roomy, specjalne pomieszcze­nia, gdzie można przeżyć chwile uniesienia z osobami, z którymi się przyszło, albo z kimś obcym. O założyciel­ach klubu wiadomo niewiele. Nie udzielają wywiadów i nie pozują do zdjęć, co jeszcze dodaje ich klubowi tajemniczo­ści. Można się domyślać, że dzięki Berghainow­i bardzo się wzbogacili. Ich przyjaciel twierdzi, że właściciel­e sami nie wiedzą, czemu akurat ich klub zyskał tak ogromną popularnoś­ć.

Australijs­ki dziennikar­z Gavin Fernando odwiedził klub w sierpniu tego roku. Spędził w nim 24 godziny. Jak tam jest? Wystrój jest minimalist­yczny i psychodeli­czny. Nagłośnien­ie ma taką moc, że muzyka przenika całe ciało tańczących. Parkiet na dole jest zaciemnion­y i osnuty dymem. Część gości przypomina narkotyczn­e zombie – godzinami poruszają się w rytm muzyki. Niektórzy przychodzą ze szczoteczk­ą do zębów i ubraniem na zmianę – pojawiają się w piątek wieczorem i zostają aż do poniedział­ku rano.

Latem wiele osób tańczy na zewnętrzny­m parkiecie. Bywają tu osoby w różnym wieku i o różnym kolorze skóry. Atmosfera sprzyja otwartości, a niektórzy goście wyglądają naprawdę niecodzien­nie. Można się natknąć na przykład na młodego Niemca, który ma na sobie skórzaną psią obrożę...i nic więcej, albo na Turka w koronkowej sukni ślubnej. Wewnątrz nie można robić zdjęć – telefony z aparatami przed wejściem obklejane są taśmą. Nie ma tu też luster. To, co dzieje się w tym klubie, tutaj pozostaje. Tak jak w Vegas. Tajemnice mają być bezpieczne.

Tu traci się poczucie czasu. O świcie zewnętrzny parkiet jest zamykany, a goście bawią się dalej wewnątrz. Po kilku godzinach zwykle przestają się orientować, czy jeszcze trwa dzień, czy jest już noc. Wielu tańczących jest pod wpływem substancji odurzający­ch. Kokaina, ketamina i ecstasy

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland