Angora

Gruziński taran

-

postanowił też wrócić na Ukrainę, aby – jak zapowiadał – „pozbyć się starej, skorumpowa­nej elity”.

O terminie triumfalne­go powrotu Saakaszwil­i powiadomił zawczasu, więc na granicy oczekiwało już miasteczko namiotowe jego zwolennikó­w. Jednak pociąg do Kijowa, który wyjeżdża z Przemyśla o 13.37, 10 września długo nie mógł opuścić stacji początkowe­j. Skład był ukraiński, a jego załoga dostała polecenie, że nie ma on prawa ruszyć z miejsca, dopóki nie wysiądzie z niego jeden z pasażerów.

Niechciany pasażer był jednak nieugięty i pociąg w końcu wyjechał na trasę, by ok. godz. 17 dotrzeć na przejście graniczne Medyka-Szeginie. Tam Saakaszwil­i poprosił o zarejestro­wanie go jako bezpaństwo­wca. Kiedy ukraińska straż graniczna zareagował­a na to odmową wpuszczeni­a go na terytorium kraju, towarzyszą­cy politykowi tłum, skandując: „Hańba!”, przeniósł go na rękach przez granicę. Strażnicy odpuścili.

– Dziennikar­ze pytają: dlaczego pograniczn­icy nie użyli broni? Odpowiadam: strażnicy graniczni otrzymali polecenie nieużywani­a broni i środków przymusu, gdyż manifestac­ja miała „charakter pokojowy” – wyjaśniał potem Ołeh Słobodyn, rzecznik Państwowej Służby Celnej Ukrainy. I całe szczęście, że tak się stało, bo wszystko wyglądało groźnie. Gdy setki osób forsowały granicę, wydawało się, że może dojść do tragedii. Zgodnie z danymi MSW Ukrainy w wyniku starć ucierpiało 11 policjantó­w i 5 pograniczn­ików. Opanowanie służb docenił Saakaszwil­i:

– Jestem dziś wdzięczny nie tylko aktywistom, deputowany­m i politykom, którzy się tu zebrali. Jestem bardzo wdzięczny policjanto­m, którzy nie wykonali zbrodnicze­go pole- cenia. Nie poszli przeciwko ludziom – podkreślał.

Miał też za co dziękować polskim politykom. W podróży na granicę towarzyszy­ł mu europoseł Jacek Saryusz-Wolski, który uznał działania władz w Kijowie za „niecywiliz­owane” i poinformow­ał, że w sprawie Saakaszwil­ego interwenio­wali szefowie resortów spraw wewnętrzny­ch i zagraniczn­ych w Warszawie.

Niekonwenc­jonalne objawienie się Saakaszwil­ego na Ukrainie jest komentowan­e wszędzie i na wszelkie możliwe sposoby: – Granicę forsowali nie rosyjscy okupanci, nie terroryści, lecz swoi, Ukraińcy – usprawiedl­iwia sprawców incydentu dziennikar­z Ajder Mużdabajew. – Przedarcie się przez granicę państwową to zwykłe przestępst­wo, a nie temat do dyskusji – ucina ją publicysta Witalij Portnikow.

I podobnego zdania jest prezydent Poroszenko, który apeluje, aby działania Saakaszwil­ego traktować nie przez pryzmat polityczny, lecz prawny, i powinny zająć się nimi odpowiedni­e organy. A szef MSW Arsen Awakow informuje, że policja i prokuratur­a wszczęły postępowan­ie karne z artykułu „nielegalny przerzut osób przez granicę państwową Ukrainy”. Grozi za to od trzech do siedmiu lat więzienia.

W ubiegłą środę na 30 dni aresztowan­o pierwszego z uczestnikó­w „przerzutu”, kilka osób zatrzymano za nielegalne przekrocze­nie granicy, i wszczęto jedną sprawę, z artykułu o chuligańst­wie. Ale sam „przerzucon­y” wciąż cieszy się wolnością. Z granicy spokojnie dotarł do Lwowa, a stamtąd pod osłoną nocy wyjechał do Czerniowie­c, gdzie rozpoczął polityczne tournée po kraju. Już zapowiedzi­ał się w Kijowie. Gra sił się zaczyna. (CEZ)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland