„Retoryka Warszawy szkodzi” Niemcy
Media niemieckie o opinii Biura Analiz Sejmowych
Ekspertyza Biura Analiz Sejmowych w sprawie niemieckich reparacji wojennych dla Polski zwróciła uwagę publicystów nad Menem, Renem i Sprewą. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opublikował komentarz „Ciężar historii”. „W obliczu potwornych zbrodni, które podczas drugiej wojny światowej Niemcy popełnili w Polsce, prowadzenie rzeczowej debaty o polskich żądaniach reparacyjnych jest trudne. Narodowosocjalistyczne Niemcy uczyniły z Polski najbardziej straszliwe miejsce zagłady Żydów, prowadziły też bezlitosną wojnę przeciw polskiej ludności cywilnej, która pod wieloma względami spełnia definicję ludobójstwa...
To, co się wydarzyło w Polsce w latach 1939 – 1945, zostało szczegółowo opisane przez historyków, a jednak przerasta naszą wyobraźnię. Każda odpowiedź, która chłodno i tylko za pomocą argumentów prawnych odpiera albo relatywizuje żądania wypłacenia odszkodowań za straty i cierpienia Polski podczas lat niemieckiej okupacji, wydaje się co najmniej niestosowna.
Ale rząd niemiecki musi prawnie bronić się przed żądaniami Warsza- wy. Jeśli tego nie uczyni, otworzy drogę podobnym roszczeniom innych krajów... W obliczu tego, co Rzesza Niemiecka wyrządziła prawie w całej Europie, wypłacenie odszkodowań za dawne cierpienia przekroczyłyby możliwości kraju, nawet tak potężnego gospodarczo jak RFN. Ponadto wspólna polityka europejska, wspólna europejska odpowiedź na wyzwania przyszłości staną się niemożliwe, jeśli bieg wydarzeń stanie się zależny od dyktatury przeszłości. Nie przyniosłoby to pożytku nikomu, także Polsce, która w ostatnim ćwierćwieczu odniosła tyle korzyści z jedności europejskiej... Chodzi o to, aby przezwyciężyć obciążenia z przeszłości i w ten sposób zabezpieczyć pokój w Europie. Retoryka obecnego polskiego rządu będzie miała skutek wręcz przeciwny” – podkreśla „FAZ”.
Analityczny artykuł opublikował czytany przez polityczne i intelektualne elity magazyn „Der Spiegel”. Tygodnik pisze, że mimo popełnionych przez Niemców w Polsce zbrodni niemieccy eksperci uważają roszczenia Warszawy za bezpodstawne. Już w 1953 roku Polska zrzekła się reparacji wojennych. Takie jest stanowisko rządu federalnego. „Der Spiegel” przytacza opinię historyka Gregora Schöllgena, który twierdzi, że ostatnią okazją do zgłoszenia przez Polskę swych roszczeń były rokowania „2 plus 4” w 1990 roku. Warszawa jednak nie postawiła wtedy żadnych żądań, aby nie zagrozić ostatecznemu uznaniu przez zjednoczone Niemcy granicy na Odrze i Nysie.
„Opinia ekspertów parlamentarnych z Warszawy w zbyt małym stopniu uwzględnia fakt, że Polska po drugiej wojnie uzyskała jako odszkodowanie niemieckie terytoria. Zwycięskie mocarstwa uzgodniły, że do Polski zostaną przyłączone część Prus Wschodnich, Śląska, Pomorza i wschodniej Brandenburgii. Z tych terytoriów wypędzono miliony Niemców, którzy zostawili tam własność prywatną, domy i fabryki. Oprócz tego polskie ofiary wojny otrzymały do 1991 roku w przeliczeniu 225 milionów euro reparacji wojennych, zaś miliard wypłacono byłym polskim robotnikom przymusowym. Więźniowie obozów koncentracyjnych i ofiary eksperymentów pseudomedycznych już w latach 70. dostały prawie pół miliarda”, wylicza „Der Spiegel”. Zdaniem magazynu, rząd PiS-u znakomicie wykorzystuje kwestię odszkodowań do celów propagandowych.
Społeczno-polityczny tygodnik „Focus” przytacza pogląd historyka Petera Loewa, wicedyrektora Niemieckiego Instytutu Kultury Polskiej w Darmstadt. Dr Loew niespodziewanie wyraził opinię, że z prawnego punktu widzenia Polska ma prawo domagać się odszkodowań, bo otrzymała od Niemiec o wiele mniej pieniędzy, niż jej się należy. Ale Warszawa ma nie- narodowo-konserwatywnej partii rządzącej PiS opowiadają się za odszkodowaniami za ogromne straty ich kraju w czasie drugiej wojny światowej. Chodzi co najmniej o 840 miliardów euro”. Katolicki dziennik z bawarskiego Würzburga „Die Tagespost”, który do tej pory chwalił rząd PiS, napisał 11 września: „Na początku sierpnia rzeczniczka niemieckiego rządu podkreśliła, że Polska w 1953 roku zrezygnowała z reparacji od Niemiec. Ta sprawa została wtedy ostatecznie uregulowana. Tymczasem 11 września Sejm wydał opinię, że Niemcy dalej są winne Polsce reparacje i że RP ma prawo żądać od Niemiec odszkodowań. Zgodnie z tą ekspertyzą rezygnacja z 1953 roku dotyczyła tylko roszczeń w stosunku do NRD, ponadto naruszała konstytucję”.
Reinhard Veser skomentował sytuację na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung”: „Słowa, których najczęściej używają politycy PiS, gdy mówią o Niemczech, czyli reparacje, zadośćuczynienie, rekompensata, nie pojawiły się w liście polskich biskupów. Ich apel zaczyna się za to słowem, którego PiS nigdy nie używa, i stwier- wielkie szanse na uzyskanie reparacji. Także Grecja, która przed kilkoma laty wysunęła roszczenia odszkodowawcze, nie osiągnęła niczego. Zdaniem historyka, takie manewry rządu RP są „wysoce nieroztropne”, ponieważ kwestionują długoletni proces pojednania z Niemcami i izolują Polskę w UE.
Peter Loew uważa, że Warszawa wysunęła kwestię reparacji z powodów politycznych. Premier Beata Szydło chce zjednoczyć wokół tej sprawy obóz rządowy, zagrożony rozpadem po tym, jak prezydent Andrzej Duda zawetował większość kontrowersyjnych reform wymiaru sprawiedliwości. Ponadto Warszawa chce wysłać sygnał Brukseli i Berlinowi w sytuacji, w której Unia Europejska wszczęła przeciw Polsce procedurę praworządności, podkreśla historyk. Polskim władzom zależy tylko na sukcesach w polityce wewnętrznej, zagraniczna dla nich się nie liczy. Warszawa doprowadziła do pogorszenia relacji prawie z wszystkimi sąsiadami z wyjątkiem Białorusi, wywodzi Peter Loew.
Ukazujący się w Dolnej Saksonii dziennik „Nordwestzeitung” zamieścił wypowiedź parlamentarzysty Volkera Becka. Polityk Partii Zielonych oskarżył rząd PiS-u o to, że postawił kwestię reparacji, aby odwrócić uwagę od „likwidowania demokracji” w Polsce. Ale według Becka, zrzeczenie się przez Warszawę reparacji w 1953 roku „nie jest końcem historii odszkodowań”. Niemcy wsparły finansowo tylko Miejsce Pamięci Auschwitz i powinny przejąć więcej odpowiedzialności „za inne centralne miejsca nazistowskiego aparatu zabijania”. (KK) dzeniem, które zaprzecza wszystkiemu, co słyszy się od polityków tej partii na temat polsko-niemieckich relacji: Pojednanie determinuje od ponad ćwierćwiecza nasze stosunki”. Veser nazwał list pięciu polskich biskupów czołowym atakiem na antyniemiecką kampanię PiS, która jeszcze do niedawna mogła być pewna poparcia przeważającej części Kościoła katolickiego w Polsce: „Zapoczątkował ją prezes Jarosław Kaczyński, który w wywiadzie udzielonym na początku sierpnia powiedział, że Niemcy odsuwają od siebie odpowiedzialność za drugą wojnę światową. Od tego czasu twierdzenie to powtarzane jest prawie codziennie przez polityków PiS każdej rangi”. Dziennikarz „FAZ” przypomniał, że Kaczyński już jako lider Porozumienia Centrum domagał się w 1991 roku od Helmuta Kohla deklaracji uznania granicy na Odrze i Nysie! Rok po tym, jak Niemcy formalnie uznały ją w traktacie i trzy miesiące po podpisaniu polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie. (PKU)