#MeToo (Fakty i Mity)
Zwierzenia molestowanych kobiet.
Miliony kobiet na świecie od dwóch tygodni wyznaje w sieci: #jateż, ja też doświadczyłam molestowania seksualnego. Próby obśmiania akcji przez hejterów palą na panewce, bo skala bólu, jaki wylewa się z kobiet, ma siłę tsunami.
Gdyby wszystkie kobiety, które były kiedyś molestowane seksualnie, napisały „ja też” w swoich statusach, być może udałoby się pokazać ludziom, jaką skalę ma to zjawisko – napisała w poście na Twitterze Alyssa Milano, amerykańska aktorka i piosenkarka, po aferze związanej z potentatem filmowym Harveyem Weinsteinem.
W ciągu doby hashtag udostępniło 12 milionów osób. Co więcej, kobiety pisząc #MeToo, zaczęły dzielić się swoimi historiami. Niektóre z nich mrożą krew w żyłach.
Wiele opowieści zaczyna się od słów: w pierwszej chwili sądziłam, że to mnie nie dotyczy, ale potem sobie przypomniałam... We wspomnieniach są wujkowie, znajomi, koledzy z pracy, ze szkoły, nauczyciele, wykładowcy, nieznajomi z ulicy, tramwaju, ci, którzy dotykali, obmacywali, poklepywali po tyłku, pogwizdywali na nie, rzucali niewybredne komentarze odnośnie do wyglądu, seksualności czy własnych seksualnych fantazji na ich temat. Kobiety piszą o strachu, wstydzie, bólu, pustce, upokorzeniu. Ich historie pokazują rozmiar kultury gwałtu, w jakiej przyszło im się wychowywać i żyć, a skala, z jaką wyznania kobiet eksplodowały, świadczy o długo i głęboko tłumionej złości. Tej, która przecież „grzecznym dziewczynkom” nie przystoi.
#JaTeż
Agata Osytek: Mężczyzna niespokrewniony, ale z rodziny, gospodarz domu, w którym nocowałam. Przyszedł przed snem mnie połaskotać. Byłam dziewczynką, która lubiła się przytulać. Zaczął łaskotać mnie między nogami. Masturbował się przy tym. Nie rozumiałam, co się dzieje. Nie pamiętam, ile czasu to trwało, zanim w progu drzwi pojawiła się jego żona: „Pora spać”. Ja byłam pod kołdrą, on siedział tyłem do drzwi. Przyłożył palec do ust. Miałam 6 lat.
Miałam 22 lata i chłopaka od pół roku. Uprawialiśmy seks. Jednego wieczoru on chciał. Ja nie chciałam. Dzień wcześniej miałam wypadek i byłam obolała. Nie pamiętam, ile razy powiedziałam: nie, nie chcę. Płakałam. Nie powstrzymało go to. Były jeszcze 3 inne sytuacje, 3 różnych mężczyzn, w tym 2 obcych. Raz udało mi się uciec. Już nie milczę. Już nie obwiniam siebie. Już nie boję się ludzi.
Agnieszka Martyniuk-Drobysz: Nie chcę o tym myśleć i pamiętać. Bo uwiera. Ale chyba nadszedł czas, żeby głośno powiedzieć, że jest problem. Nie chcę takiego świata dla swojej córki.
Anna Fryczkowska: Pan w kinie. Dosiadł się obok. Sala była prawie pusta, miałam ze 12 lat, na ekra- nie kreskówka. Na początku myślałam, że mi się zdaje. Pan w autobusie. Byłam pewnie odrobinę starsza. Tłok. Też myślałam, że to się nie dzieje naprawdę. Szef w teatrze. Byłam już po dwudziestce. Lubił sprawdzać, czy mamy staniki.
Franciszka Sady z Warszawy: Zaczynam sobie teraz przypominać te wszystkie rzeczy, które usłyszałam od nieznajomych mężczyzn na ulicy, od kolegów w szkole, na studiach i imprezach. O małych cyckach, o robieniu loda, o dawaniu dupy, o tym, że „patrz, jakie ma zielone włosy i co ona ma na sobie – ruchałbym, ale tylko z gumą”. To się działo tysiące razy. Ale, hola, to wszystko było całkiem okej, bo przecież nieporównywalne do sytuacji, kiedy molestował mnie w szkole ksiądz, ocierając się o mnie penisem schowanym pod sutanną (miałam wtedy 10 lat i czułam, że coś jest nie tak, ale jeszcze nie wiedziałam, że to, co zadziewa się między moją nogą a sutanną, to erekcja), kolega rodziców, który przyparł mnie do ściany w łazience i obmacywał, czy kilku moich partnerów, którzy uważali, że jak śpię, albo jeszcze nie do końca się przebudziłam, to mogą sobie porobić ze mną to, na co mają akurat ochotę. Był też taki, który kupił w sex shopie afrodyzjak i dolał mi potajemnie do herbaty, bo nie chciałam z nim sypiać, więc myślał, że może w ten sposób zmienię zdanie. I tak, kochane i kochani, mamy ich wśród wspólnych znajomych, przybijamy im piony i pijemy razem piwo, robimy sobie u nich tatuaże i słuchamy piosenek ich zespołów. A oni myślą, że nic się nie stało i że tak można. Popierdolone jest to, co się dzieje, i to, że nie potrafimy na to reagować, że to jest takie „normalne”, bo przecież to „ruchał- bym, ale tylko z gumą” to luzik, skoro musisz uważać, żeby twój chłopak nie zgwałcił cię przez sen, „bo mu za rzadko dajesz”. Aha, i jeszcze byłam przekonana, że to moja wina, bo najwidoczniej rzeczywiście „za rzadko daję”. Ja pierdolę!
Agata Siwiak: 17 lat: opiekun kółka recytatorskiego proponuje mi, abym miłosny wiersz mówiła, patrząc mu w oczy. Gdy widzi, że jestem zawstydzona, podchodzi i zaczyna mnie dotykać, „żebym lepiej się wczuła”.
Dyrektor teatru, w którym pracowałam, bardzo szacownej instytucji, w trakcie bankietu łapie mnie na korytarzu, przyciska do ściany i mówi „poocierajmy się dupami”.
Jestem w pociągu: do przedziału wchodzi mężczyzna w garniturze i pyta, czy możemy się poznać. Mówię, że nie jestem zainteresowana. Siada naprzeciwko i przekonuje. Przez kolejne dwie godziny coraz bardziej natarczywie ponawia próby.
Takich historii jest więcej. Łączy je wszystkie strach i upokorzenie.
Anka Adamczyk: ... od kilku godzin zastanawiam się, czy w ogóle o tym pisać, bo po pierwsze przecież nigdy nic się strasznego nie stało, nie lała się krew, może trochę łez i trochę bluzgów. Nic wielkiego, każdemu w życiu czasem bywa przykro, nie? Każdy się spotyka z chamstwem. Poza tym, kaman, nigdy nie byłam ładna, jeśli ktoś mnie zaczepiał, to chyba z litości. Po co o tym w ogóle gadać. Wstyd i żenada, lepiej udawać, że nic się nie wydarzyło, przynajmniej nikt sobie nie pomyśli, że fantazjuję, histeryzuję albo za wszelką cenę chcę zwrócić na siebie uwagę. Też tak macie? No właśnie.
Olka Kaźmierczak: Dorastanie to był dla mnie koszmar. Nie mam w sobie tyle odwagi, żeby napisać Wam ze szczegółami, jaką klęską jest posiadanie baby face + dużych cycków + szerokich bioder – czułam się jak chodzące zaproszenie do molestowania... ale w tej chwili jestem dumna ze wszystkich kobiet, które miały odwagę podzielić się swoją historią. To Wy zainspirowałyście całą rzeszę babek w Polsce i sprawiłyście, że po raz pierwszy nie czuję się dzisiaj samotna i po raz pierwszy tak bardzo jestem dumna z tego, że jestem kobietą.
Ewa Ciechanowska: Wiele myślę o akcji – ja też. Na początku czułam, że to umniejsza tragedie kobiet zgwałconych i molestowanych. I że mnie nie dotyczy. I jestem silna i stawiam granice. Obudziłam się dzisiaj i zaczęły wyświetlać się w mojej głowie wspomnienia. Kiedy miałam chyba jedenaście czy dwanaście lat i cudem, krzykiem i kopaniem wypchnęłam z windy młodego mężczyznę, a potem przez kilka miesięcy bałam się sama wychodzić z domu. I zupełnie inne, gdy mężczyzna, mój dobry znajomy, za każdym razem próbuje i przekracza granice, a ja odganiam go jak szczeniaka i obracam to w żart, w imię dobrych relacji naszych rodzin. I wiele innych – dotyczących lekarza, szefa, wuja, kolegi, przyjaciela – cielesnych i słownych. W części z tych sytuacji wydaje mi się, że mężczyźni nie mają świadomości, jak bardzo jest to przykre, raniące i przedmiotowe. Ale już wiecie.
Rzeczovnik: A wiecie jeszcze, co jest najgorsze? Że czasem nawet nie widzimy tego, że ktoś przekracza granicę. Ten „wujek Zdzisiek”, co łapie zbyt mocno podczas weselnej zabawy, ten koleś stojący tyłem do ciebie na dyskotece, który ociera się zbyt blisko, ci chłopcy w szkole, którzy tylko strzelają gumkami od stanika. Bo jesteśmy nauczone normalizacji takich zachowań. A to nie jest normalne. Normalnie
to jest na to reagować, chociaż przecież czasem paraliżuje nas strach.
Beata Chmiel: Przypomniała mi się historia sprzed kilku lat, której byłam świadkiem: polityk w miejscu pracy zwymyślał swoją asystentkę, sięgając oczywiście do słownictwa nacechowanego seksualnie i doprowadzając ją przy nas do łez. Nie pomogła interwencja, chyba nawet odwrotnie. Na szczęście zaraz potem ona rzuciła tę robotę, a polityk zerwał jakiekolwiek stosunki ze mną, jak na swoje zwyczajowe serdeczne pytanie: – I co tam, dupeczko? – usłyszał odpowiedź: – Nic, chujku. Powiem szczerze, byłam wtedy dumna ze swojego refleksu, ale teraz zastanawiam się, podobnie jak felietonistka „Guardiana”, jakie powinny być społeczne konsekwencje dla prześladowców. Lista hańby?
Anna Dziewit-Meller: Na ulicy, u lekarza, gdy grałam koncerty w zespole, gdy sobie po prostu szłam. Obleśne teksty, obleśne zagajenia i rady, żeby się cieszyć, że „wpadłam mu w oko”. Amerykański komik Peter White powiada: „Sądzę, że złotą zasadą dla mężczyzn powinno być: Jeśli jesteś mężczyzną, nie mów kobiecie na ulicy niczego, czego nie chciałbyś usłyszeć od faceta, siedząc w więzieniu”.
#Howlwillchange
Wyznania kobiet poruszyły świadomość. Nie tylko ofiar molestowania seksualnego, ale również sprawców. Część mężczyzn przyznaje, że nie zdawali sobie dotąd sprawy, jak toksycznie kultura gwałtu ukształtowała także ich myślenie, zachowania i postawy.
To dzieje się tutaj – pisze socjolog i bloger Jakub Abramczuk w artykule „I twoją córkę też”. W miejscu, gdzie – jako atrakcyjna kobieta – dostaniesz etykietę głupiej kurwy albo łatwej dupy. Zaś, jeżeli los pozbawił Cię interesujących rysów i kształtnej sylwetki, znikniesz i staniesz się tłem pomieszczeń, czasami też kanwą dowcipów o tym, co różni Cię od odkurzacza (odkurzacz przynajmniej zawsze połyka). Ale też nie bądź tego taka pewna – w końcu potwór, nie potwór, byle miał... (...). Skoro molestowanie jest tak masowe, to z łapami i jęzorem pcha się nie tylko mityczny wujek i obleśny wuefista, lecz umoczyć musiała większość facetów. Czasami bezmyślnie, traktując to jako „szkolny/ studencki/ imprezowy/ chujwiejaki żart”, czasami pod wpływem używek i życzeniowego myślenia. Gdyż – uwaga, to ważne! – w większości przypadków kobiety nie molestują się same, to Ty, on, ja doprowadziliśmy do sytuacji, że rozważają, w co mogą się ubrać, którędy iść po zmroku, na ile wyluzować się na imprezie i do którego momentu tolerować uwagi na temat ich wyglądu i seksualności. I jeżeli czyta ten tekst ktoś bez winy, to może rzucić kamieniem w monitor. Śmiało. Ja akurat nie rzucę, #jateż mam za sobą to i owo, czego się dzisiaj wstydzę. Save/load nie działa, życia się nie cofnie. Co zostaje, to przeprosić i działać. Nie łechtać się lajkowaniem statusów pokrzywdzonych, a stać się zmianą.
W odpowiedzi na akcję #MeToo, #jateż mężczyźni, czujący podobnie jak Abramczuk, stworzyli akcję #Howlwillchange. Chcą się zmieniać, nie chcą być dalej elementami opresyjnej kultury. Zastanawiają się, jak mogą to zrobić, dzielą się przemyśleniami.
Poznałem nieźle pewną panią, która regularnie, kilka razy w roku, dogląda grobu swojej babci – pisze znany dziennikarz i muzyk Filip Łobodziński. – W tym samym grobie pochowany jest „najukochańszy mąż i człowiek” drugi mąż owej babci. Facet, który regularnie moją znajomą obmacywał (być może posuwał się dalej), gdy dorastała. Opowiedziała mi to (osobie kompletnie postronnej) przy lampce, dodając, że publicznie nie powie tego nikomu, ponieważ w swoim czasie ani babcia, ani rodzice nie chcieli jej uwierzyć.
Winne są nie tylko samce, którym się wydaje, że to nic takiego, że przecież „na pewno sama chce”. Winne jest otoczenie, często społeczność (jak w obejrzanym wczoraj szwedzkim filmie „Stado”). „Molestowanie seksualne” albo jest dla nich bzdurnym kłamstwem, albo czymś, na co ofiara zasłużyła. Winni są ci, którzy są świadkami – niemymi, głuchymi i ślepymi. A zapatrywania tzw. polityczne nie mają tu żadnego znaczenia. Mówienie o tym głośno jest obowiązkiem socjalisty, liberała i konserwatysty, postępowca, tradycjonalisty i reakcjonisty.
Ja sam byłem zawsze chorobliwie nieśmiały, szczególnie wobec dziewcząt/kobiet. A także zażenowany ewentualną etykietką podrywacza, którą uznawałem za totalny obciach. Moja pamięć w związku z tym nie przechowuje żadnych sytuacji, kiedy mogłem stać się przyczyną czyjegoś #MeToo. Ale może skutecznie wyparłem w ramach regularnego czyszczenia sumienia. Jeżeli ktokolwiek może mi przypomnieć jednak, że sam nie jestem bez winy, proszę o wiadomość i o przyjęcie z głębi płynących przeprosin. Które i tak niczego nie naprawią, wiem.
Zmiana
W ubiegłym roku Akcja Demokracja wraz z koalicją organizacji (Hollaback! Polska, Fundacja Feminoteka, Antyprzemocowa Sieć Kobiet – ASK, „Tygodnik Powszechny”, miesięcznik „ZNAK”, Polska Sieć Policjantek) złożyły u ówczesnego pełnomocnika rządu ds. równego statusu apel o wprowadzenie do prawa ochrony przed molestowaniem seksualnym w szkole, na uczelni czy w miejscach publicznych, a także o to, by przepisy określały jasno, że molestowaniem jest każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności, zastraszanie, poniżanie i upokarzanie. Mimo spotkania w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów rząd do tej pory nie podjął działań w tej sprawie.
Dlatego trzeba działać oddolnie. By już więcej nie tracić czasu, by już dziś, a nie za tydzień, rok czy „chujwiekiedy” rozpocząć zmianę. Jak można to zrobić?
Przemysław Wiszniewski: Wystarczyłoby wychowywać chłopców w duchu poszanowania autonomii drugiej osoby, zwłaszcza gdy jest słabsza fizycznie (...). Tymczasem pozostaje nam protestować i domagać się surowego karania i piętnowania tego typu czynów. W geście solidarności z ofiarami.
Jakub Abramczuk: Możemy nauczyć nasze dzieci, by szanowały granice innych i potrafiły te granice innym stawiać – ten inny może być rodzicem, opiekunem, obcym. Może być każdą osobą, która seksualnie, werbalnie, psychicznie bądź fizycznie będzie chciała je złamać i zgwałcić. Możemy nauczyć dzieci walczyć, mówić NIE, a jeżeli NIE nie zadziała, to pokazać im, jak mogą – bez poczucia winy – łamać wyciągnięte ku nim łapy.
# Howlwillchange: Nie mów z pobłażliwością o protestach kobiet „ niech się pobawią”; nie twierdź: „ kobiety są „ emocjonalne”, rządzą nimi głównie hormony”; nie dostrzegaj w nich jedynie urody lub funkcji rozrodczej, redukując je tym samym do obiektu seksualnego; nie infantylizuj kobiet poprzez odbieranie im prawa do decydowania o sobie w sprawie rozrodczości czy innych; nie wspieraj kolesiów poniżających kobiety, opowiadających szowinistyczne żarciki; respektuj kobiece NIE; wykorzystuj swoją męskość i siłę do obrony słabszych, a nie przeciw nim; nie pogardzaj; słuchaj; uwierz, że czasem lepiej milczeć, niż powiedzieć za dużo; bądź świadomy; szanuj osobiste granice innych; zacznij zmianę od siebie...