Czeski Trump premierem
Andrzej Babisz, nowy premier Czech, porównywany jest do Trumpa nie tylko ze względu na swoje bogactwo, ale i arogancję. Poczęstowany kiedyś w studiu telewizyjnym kiełbasą wyprodukowaną w Polsce, odrzucił ją ze wstrętem: – Nie będę jadł tego polskiego gówna.
Nie smakuje mu nasze jedzenie? Ależ skąd! To populista czystej wody. Tym ostentacyjnym gestem przyłączył się do kampanii dyskredytującej polską żywność, której zalew przeraża czeskich producentów. Jego wyborcy pewnie nie są świadomi, że kupił fabrykę wafli w Skórzewie pod Poznaniem. W ubiegłorocznym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” oznajmił: – Osobiście nic nie mam do polskich produktów. Populista na czele rządu Czech nieco dziwi, bo państwo to postrzegane było dotąd jako prymus transformacji o silnych demokratycznych fundamentach. Okazuje się jednak, że Czesi są sfrustrowani starymi elitami, które przyniosły korupcję w kraju, kryzys migracyjny w Europie, duże dysproporcje w poziomie życia obywateli starej i nowej Unii.
Tylko czy Andrzej Babisz jest właściwą odpowiedzią na takie problemy? W kampanii wyborczej atakował Wspól- notę Europejską za ideę integracji, krzyczał, że NATO jest przestarzałe, obiecał, że osuszy rodzime polityczne bagno, będzie kierował krajem jak przedsiębiorstwem, z daleka od czeskich granic utrzyma muzułmańskich imigrantów. Miał być nową jakością. Tymczasem ten 63-letni miliarder ma komunistyczne korzenie. Urodził się w 1954 roku w Bratysławie w Czechosłowacji. Jego ojciec, dyplomata, zapewnił mu wykształcenie we Francji i w Szwajcarii. Gdy wrócił do kraju, ukończył studia ekonomiczne, zaczął pracę w państwowym przedsiębiorstwie chemicznym Petrimex i wstąpił do partii. Został przedstawicielem handlowym w Maroku. Jego kariera wydała się podejrzana Instytutowi Pamięci Narodowej Słowacji, który kilka lat temu oskarżył Babisza o współpracę z tajną policją StB. W 2013 Babisz pozwał Instytut, dwa lata później sąd oczyścił go z oskarżeń. Został dyrektorem firmy Agrofert, filii Petrimexu w Pradze, a ostatecznie jej jedynym właścicielem. Skąd wziął pieniądze na zakup przedsiębiorstwa? Według zachodniej prasy finansowanie pochodziło z nieznanych źródeł zagranicznych. Holding Agrofert składa się dziś z około 230 firm, zatrudnia 34 tys. osób w 18 krajach, działa w branży rolnej, spożywczej, che- micznej, budowlanej, a także medialnej. Do Babisza należą: dom medialny MAFRA, Radio Impuls Ocko TV, i gazety: „Lidove Noviny” oraz „Mlada Fronta Dnes”. W związku z tym ostatnim dziennikiem wiosną 2017 roku wybuchła afera taśmowa. W internecie pojawiło się nagranie, w którym Babisz wyznacza dziennikarzowi termin publikacji materiałów kompromitujących jego politycznych rywali.
Nie jest jasne, dlaczego człowiek, którego majątek szacowany jest na 4 mld dolarów, postanowił wejść do polityki. On sam mówi, że kierowała nim wściekłość. W 2011 roku stworzył Sojusz Niezadowolonych Obywateli, czeski skrót ANO (po polsku TAK). Rok później został ministrem finansów. W maju 2017 wyleciał ze stanowiska, w sierpniu utracił immunitet parlamentarny. Podejrzewano go o unikanie podatków i wykorzystywanie funkcji w rządzie do pozyskania funduszy unijnych na swoją wiejską rezydencję. Babisz zaprzeczał, twierdząc, że to spisek uknuty przez politycznych przeciwników. Jednak działalność miliardera nie wygląda przejrzyście. Jego firma jest największym odbiorcą funduszy państwowych i unijnych w Czechach. Otrzymuje z podatków około 1 mld funtów dotacji rocznie. To naprawdę niebezpieczne połączenie polityki i biznesu. Wyobraź sobie sytuację, w której Theresa May jest największym odbiorcą pieniędzy państwowych i unijnych w Wielkiej Brytanii – pisze „The Guardian”. Nad głową Babisza zawisło policyjne śledztwo i dochodzenie wszczęte przez Europejski Urząd ds. Przeciwdziałania Nadużyciom. Mimo to Czesi mu uwierzyli. W październikowych wyborach ANO zdobyło 29,6 proc. głosów. Babisz dostał za małe poparcie, by rządzić samodzielnie, a nikt nie spieszy się do utworzenia z nim koalicji. (EW)