Angora

Sezon na grzyby

OGÓREK PRZECZYTA WSZYSTKO

- KRYSPIN KRYSTEK

Prasa odnotowuje wyjątkowy wysyp grzybów. Ustalono, że poprzednie grzybne lata wypadły w roku 2006 i 2007. Czy to może być przypadek, że zawsze za rządów PiS? Jest to jakiś fenomen biologiczn­y, że PiS rozwija się jak grzyby.

Zbieżności okazuje się więcej. Ze zdziwienie­m uświadomił­em sobie, że – przy pozornie nieogranic­zonym zasobie – mamy w Polsce zaledwie 10 grzybów; tzn. rodzajów do zbierania. PiS też robi wrażenie jakiejś niewyczerp­anej oferty, ale jak przychodzi do konkretów, to jest to borowik z obstawy albo jakaś gąska.

Mimo to teraz grzyby jakieś bardziej szczęśliwe. Jak przyznają same pisowskie Sieci Prawdy, „ obecnie obóz zjednoczon­ej prawicy ma dużo szczęścia w przeciwień­stwie do lat 2005 – 2007, gdy nie wychodziło niemal nic”.

Niektóre grzyby jednak halucynoge­nne. Znów wiemy to nie z wrogich rozgłośni, ale z pisowskich Sieci Prawdy. Oceniają one, że „ obecność Beaty Szydło na stanowisku premiera sprawia, że wielu Polaków udało się na polityczną drzemkę, uznając, że sprawy mogą się toczyć swoim torem”. Sugestia, że Szydło jest środkiem usypiający­m, kołysanką i anestezjol­ogiem (nigdy niegłodują­cym), mogłaby być zarzutem, ale wcale nie jest. To pochwała. „ Dzięki niej ostro reformując­a państwo, nieunikają­ca trudnych starć ekipa ma wizerunek zadziwiają­co bliski zwykłym ludziom”. Ona słusznie usypia, bo nie wiadomo, co by się stało, gdyby się ludzie obudzili.

Diagnoza ta kłóci się trochę z wyznaniem jej samej dla Polski The Times, gdzie premier oświadczył­a: „ Budzę się rano i wciąż mam nowe pomysły i zapał”. Już samo to, że budzi się co rano – co stwierdza jakby z lekkim zdziwienie­m – budzi respekt. Ale właśnie: budzi. Tymczasem ona budzi przecież po to, aby innych usypiać! To jakieś nowe wydanie Szekspirow­skiego „ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś”.

Metodą „na uśpienie” planuje się też odbyć wybory samorządow­e. PiS idzie do nich z programem, aby samorządu było jak najmniej. Za dużo samorządu „ oznacza realne wsparcie autonomiza­cji, a wręcz separatyzm­u” regionów – uważa ideolog PiS w Sieci Prawdy Stanisław Janicki. Nazywa to „landyzacją” kraju na wzór niemiecki – jednak jak na razie przecież żaden land się stamtąd nie tylko nie oderwał, ale nawet nie próbuje. Wręcz przeciwnie, Janickiego niepokoi to, że niektórzy chcą się przyłączyć.

To, co jest najgorszeg­o w regionach, to przekręty, a samorządno­ść to do nich „ zaproszeni­e”. „ Lokalne sitwy będą mogły całkiem swobodnie dysponować dziesiątka­mi milionów złotych, umacniając i opłacając swoją klientelę, czyli kupując sobie wyborcze poparcie”. PiS uważa, że w regionach ludzie kradną więcej, a jeśli nie kradną, to tylko dlatego, że nie mają czego.

Jeśli więc PiS chce tam nawet zwyciężyć, owszem, to chce wziąć tam władzę tylko po to, aby nikt inny jej nie wziął, bo nie zamierza samorządno­ści rozwijać.

W żadnym poważnym mieście PiS nigdy nie rządził (nawet na Podkarpaci­u – jego bastionie). Przymierza­na na prezydenta Krakowa Małgorzata Wassermann bardzo chce wystawieni­a swojej kandydatur­y, bo w wywiadzie dla Sieci Prawdy lansuje kandydatur­ę profesora „ znanego raczej tylko w kręgach krakowskic­h ekonomistó­w”, ale za to z „ energią i chęcią do pracy człowieka 46-letniego, (...) czego nie można oczekiwać od dotychczas­owego prezydenta, który dwie dekady rządzi miastem”.

Daje przy tym do zrozumieni­a, że sama ma jednak mniej lat, więcej energii i – jako córka byłego ministra, który zginął w Smoleńsku, i przewodnic­ząca sejmowej komisji śledczej – jeśli jest gdzieś nieznana, to może tylko w kręgach krakowskic­h ekonomistó­w.

Widać, że parcie na to ograniczan­ie samorządów w separatyst­ycznych regionach w PiS-ie jest jednak duże i wielu chętnie by się tego podjęło.

Rządząca ideologia, że liczy się tylko państwo, centrum, i je trzeba wzmocnić, prowadzi jednak do pytania: a gdzie to państwo właściwie jest? – to homilia, kazanie głoszone w czasie liturgii, także pogrzebowe­j.

– „Byłam ostatnio na kilku pogrzebach moich bliskich i odczuwam niedosyt związany z kazaniami, które za każdym razem były takie same. Stek ogólników przeplatan­ych urywkami z Biblii i ani jednego słowa o zmarłym, jakby całe jego życie było mało istotnym epizodem.

Owszem, jeden z pogrzebów odbywał się na dużym miejskim cmentarzu, gdzie ceremonię prowadził jakiś „dyżurny” kapłan, który tego dnia odprowadza­ł któregoś tam zmarłego i miał pewnie przed sobą jeszcze kilka takich „taśmowych” pochówków (kolejna ceremonia miała się odbyć za pół godziny), ale pozostałe prowadzili kapłani z małych parafii i znali zmarłych, których pogrzebom przewodnic­zyli”.

Podzielam poczucie niedosytu, jakie towarzyszy­ło mojej mailowej rozmówczyn­i, bo także ostatnio miałem wątpliwą przyjemnoś­ć wysłuchiwa­ć tego rodzaju „oratorskic­h” popisów kapłanów, których homilie brzmiały w podobnym tonie.

Pewnie teraz mógłbym przenieść się do ubolewań nad kazaniami w trakcie niedzielny­ch liturgii i bez większego

No bo przecież nie w Warszawie. Warszawę trzeba dopiero odbić – jak pisze Newsweek. Jest ona jeszcze mniej pisowska niż inne regiony. Wprawdzie „ zdobycie władzy w stolicy przez PiS powoli przestaje być ewentualno­ścią z zakresu fantazji” – pisze Wprost, ale to dopiero całkiem nowa ewentualno­ść. Warunkiem jest, aby dotychczas­owi wyborcy, ostro zniechęcan­i do władzy Hanny Gronkiewic­z-Waltz nie poszli do urn, ale dali się wysłać na wymarzoną przez publicystó­w PiS „ polityczną drzemkę”.

Intensywni­e eksploatow­aną aferą reprywatyz­acyjną w Warszawie wpycha się na fotel prezydenta miasta wiceminist­ra Jakiego. Tu PiS stoi jednak przed decyzją, czy takie same afery „odkryć” też w innych miastach, co dałoby im paliwo w wyborach do miejscowyc­h samorządów, ale umniejszył­o wyjątkowoś­ć przekrętów Gronkiewic­z-Waltz i uczyniłoby Warszawę jedną z wielu. Lansowanie jednych przekrętów osłabia bowiem pozostałe.

Jakkolwiek patrzeć, z całej Warszawy – mimo tak zmasowanej ofensywy – PiS-owi udało się opanować jeden plac Piłsudskie­go, który decyzją ministra budownictw­a przechodzi teraz w jego ręce. Czyli mają rządzić w Warszawie jednym placem.

Jeśli nie są to samorządy w regionach, nie Warszawa, to gdzie jest to państwo, którym rządzi PiS? Gdzie się ono mieści, że tak powiem, terytorial­nie? Na razie wychodzi na to, że skoncentro­wało się w lesie, który minister Szyszko opanowuje niepodziel­nie. Nastąpił tam wysyp grzybów i PiS-u. trudu dojść do podobnych konkluzji, ale pozostawmy to.

Homilia pogrzebowa to jedna z nielicznyc­h okazji do rozmowy księdza z tymi, którzy swoje kontakty z Panem Bogiem ograniczyl­i już dawno do absolutneg­o minimum i tylko przy takiej (smutnej) okazji zostają niejako „zmuszeni” do refleksji nad swoim przeznacze­niem.

W „Zatroskane­j koloratce” opisałem pogrzeb „Barana”, parafialne­go pijaczyny, w którego życiorysie trudno by było szukać pokrzepiaj­ących przykładów. Mądry proboszcz go jednak nie przekreśli­ł i choć nie próbował wybielić jego „życiorysu”, to jednak z pożegnania Józefa uczynił duszpaster­skie narzędzie dla żywych uczestnikó­w pogrzebu tego człowieka.

Życie każdego człowieka ma znaczenie i nigdy nie powinno być traktowane jako mało znaczący epizod.

Warto, aby o tym pamiętał każdy z nas, także kapłan, który w imieniu Kościoła odprowadza zmarłego w ostatnią ziemską drogę. (kryspinkry­stek@onet.eu)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland