Kibolska „kosa” na murach w Bydgoszczy
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Licząca nieco ponad 700 dusz wieś nad Dunajcem, Nieciecza, ma swoją drużynę w piłkarskiej Ekstraklasie. Natomiast licząca nieco ponad 700 tysięcy dusz Łódź nie ma swoich futbolistów ani w Ekstraklasie, ani nawet w I
Na zdjęciach widać nawet zamazany słynny napis „Śródmieście – Zabiegowy” przy Gdańskiej.
Miejsca nie były przypadkowe, goście doskonale wiedzieli, gdzie uderzyć. Zawisza ma z Widzewem tzw. kosę – kibole klubów się zwalczają. Za to trzyma zgodę z innym łódzkim klubem – ŁKS-em. Ludzie znający środowisko obawiają się, że teraz w Łodzi pojawi się grupa z Bydgoszczy i w połączeniu z kibolami ŁKS-u przeprowadzi... akcję odwetową.
Po wizycie „vandalsów” Widzewa Łódź w Bydgoszczy i ataku na murale zawiszaków ci ostatni zareagowali szybko. Przy Gdańskiej już jest gotowy podkład pod nowego, a zniszczonego grafa WKS-u. To kolejna odsłona wojny między grupami zwalczających się kiboli (...).
– Nie było żadnych zgłoszeń dotyczących bójek czy podobnych zdarzeń w tym czasie – mówi Lidia Kowalska z zespołu prasowego bydgoskiej Komendy Wojewódzkiej Policji. Miejski monitoring także niczego nie zarejestrował. Wydaje się jednak, że kibole Widzewa wiedzieli dokładnie, gdzie uderzyć. Chwalą się wizytą w Bydgoszczy na stronie internetowej, pokazując efekty swojej działalności.
„Doprowadzimy do tego, że w Łodzi nie będzie żadnego grafu Widzewa” – piszą w internecie kibole Zawiszy. Komentarze pod tym wpisem są – delikatnie mówiąc – dalece niekulturalne.
Widać, że zawiszacy się mobilizują. Po zasmarowanym grafie przy ul. Gdańskiej nie ma śladu – został zamalowany na biało. Zapewne pojawi się tu nowy malunek, ale tym razem już z motywem WKS-u.
Policja na razie o eskalacji napięć między kibolami nic nie wie, mimo że działają specjalne komórki do spraw walk między fanatykami klubów. – Obserwujemy sytuację, w sezonie praktycznie w każdy weekend policjanci zabezpieczają tzw. pociągi specjalne z kibicami przejeżdżające przez województwo – mówi podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego. – Do tego trzeba doliczyć autokary. Najtrudniejszy dla nas jest transport indywidualny.