Komandosi udusili komandosa? USA
Koniec legendy czy tylko skandal
Navy SEAL to najsławniejsza jednostka armii Stanów Zjednoczonych. Wizerunek tej elitarnej formacji może jednak doznać uszczerbku. Być może komandosi z Navy SEAL udusili żołnierza sił specjalnych.
34-letni sierżant Logan J. Melgar z Teksasu uczestniczył w misji w afrykańskim państwie Mali. Wraz z innymi miał prowadzić działalność wywiadowczą i zapewniać ochronę amerykańskiej ambasadzie w Bamako, stolicy Mali. Melgar cieszył się opinią znakomitego żołnierza, odbył dwie tury służby w Afganistanie, był wyróżniony licznymi odznaczeniami. Należał do Zielonych Beretów, czyli Sił Specjalnych Armii Lądowej Stanów Zjednoczonych. Kwaterował wraz z kilkoma komandosami z Navy SEAL ( SEALs po angielsku znaczy Foki, więc jej żołnierze nazy- wani są często Fokami) w domu, który zapewniła ambasada. Współlokatorzy sierżanta należeli do Zespołu 6. najsłynniejszego oddziału Navy SEAL. Żołnierze Zespołu 6. uczestniczą w najbardziej karkołomnych misjach zagranicznych. Polują na terrorystów i ludzi uznanych za wrogów Stanów Zjednoczonych od Libii po Somalię i Irak. To oni w 2011 w Pakistanie wyprawili na tamten świat herszta Al-Kaidy – Osamę bin Ladena.
Do dramatu doszło 4 czerwca 2017 r. około godziny 5 rano. Według jednej z wersji komandosi zaczęli się mocować. Gdy żołnierze Navy SEAL spostrzegli, że Melgar nie oddycha, usiłowali go reanimować. Daremnie. Przybyły lekarz stwierdził zgon sierżanta. Krążą pogłoski, że Foki pokłóciły się z Zielonymi Beretami i doszło do bójki. Niektórzy przypuszczają, że Melgar wpadł na trop przestępczej działalności SEAL-sów. Śmierć wydała się przełożonym podejrzana. Ze Stuttgartu w Niemczech przybył do Bamako oficer śledczy. Przeprowadzono sekcję zwłok. Wojskowy lekarz orzekł, że przyczyną zgonu było „zabójstwo przez uduszenie”.
Wiadomość o śmierci sierżanta zwróciła uwagę amerykańskiej opinii publicznej na operacje sił zbrojnych USA w Afryce. Szczegóły działań trzymane są w tajemnicy. Wiadomo, że amerykańscy komandosi uczestniczą w walkach z dżihadystami w Mali, Nigrze, Czadzie, Somalii i innych krajach. 4 października amerykańscy żołnierze wpadli w zasadzkę urządzoną przez islamistów na granicy Mali i Nigru. Pomoc przyszła za późno – czterej komandosi zginęli.
Żołnierze Navy SEAL uchodzili dotąd w Stanach za bohaterów bez skazy. Ich wyczyny opiewano w książkach, filmach, grach komputerowych. Na tym wizerunku pojawiły się wszakże skazy. W styczniu dziennikarz śledczy Matthew Cole opublikował na portalu „The Intercept” artykuł, w którym oskarżył niektórych SEAL-sów o zbrodnie wojenne, zabijanie cywilów i dobijanie rannych. Według Cole’a komandosi strzelali poległym lub konającym w głowę w ten sposób, że kula zrywała kość czołową i widać było mózg. Ponoć tak „oznaczono” pośmiertnie bin Ladena. Śmierć sierżanta Melgara z pewnością nie przysporzy Fokom dobrej sławy. (KK)