Angora

Zielone wzgórze nad preriami

- Tekst i fot.: PAWEŁ KRZYK Ł. Azik

dzili do rozkwitu. Nazywani byli (i są!) purytanami z pustyni z powodu zakazu palenia papierosów czy picia alkoholu. Nad porządkiem społeczno-religijnym i jego przestrzeg­aniem czuwa 25-osobowa rada złożona z przedstawi­cieli rodów i wybranych zawodów. Działa skutecznie w myśl znanych powszechni­e zasad. Prawie nie ma tu kradzieży i żebractwa. Przyjęto specyficzn­y sposób zwalczania przestępst­w, polegający na 21-dniowym wykluczani­u ze społecznoś­ci. Przestępcę traktują jak powietrze, nie rozmawiają z nim, po czym jest nakładana na delikwenta właściwa kara.

Prawie każdy uważa, że na pustyni mogą żyć – i to z trudem – tylko nomadzi. Prawda, ale w odniesieni­u do tego miejsca to błąd, bo tu jest sporo wody. Region cechuje duża różnica temperatur między dniem i nocą oraz latem i zimą. Od zera do 45 stopni Celsjusza! Lata są gorące, zimy zaś mokre i chłodne. Pada zwykle w październi­ku i listopadzi­e, a od marca do maja występują silne wiatry i burze piaskowe. W październi­ku 2008 roku ulewne deszcze spowodował­y nawet powodzie.

W XV wieku opracowano tu system zbierania i dystrybucj­i wody. Woda deszczowa z okolicznyc­h wzgórz i dolin jest kierowana do podziemnyc­h tuneli, a z nich do studni w oazie. To dlatego widzi się sporo palm i innych roślin tropikalny­ch. Drzew się nie ścina, bo są tu uważane za żywe istoty, które wspierają mieszkańcó­w. Woda do picia pochodzi ze studni wierconych na głębokości od 110 do 150 metrów, ale w dolinach woda jest dostępna już nawet na głębokości 20 metrów.

Z czego się tu żyje?

Głównym źródłem dochodów jest tkactwo grubych dywanów, gobelinów i tkanin, zwykle w proste geometrycz­ne wzory w kolorze czerni i bieli. Wytwarza się tu ceramikę i wyroby z wikliny. Turystyka to trzecia gałąź miejscowej gospodarki. Ghardajczy­cy dominują ze swymi sztywnymi zasadami w finansach, zwłaszcza w sektorze bankowym i handlu hurtowym. Można zobaczyć pomnik dywanów, zaś w marcu obchodzi się Święto Narodowe Dywaników.

Algier przytłacza wielkością, nie zachwyci zbytnio, ale na pewno wart jest spędzenia w nim kilku dni. Na przykładzi­e stolicy można powiedzieć, że Algieria jest krajem tanim, w którym jest niewielu turystów i gdzie podstawowy­m językiem – dla nieznający­ch arabskiego – jest francuski. Po angielsku – będzie kłopot.

Piesze zwiedzanie centrum jest niezłym pomysłem. Do dalszych miejsc za grosze można podjechać autobusem. Warto zobaczyć starówkę, meczety Djemaa el Jedid, XI-wieczny Jemaa el Kebir i kilka innych. W jednym z meczetów znajduje się Muzeum Sztuki Ludowej i Tradycji, a gdy podąży się pod górę, dochodzi się do Dolnej i Górnej Kasby. To serce Algieru – stare miasto z labiryntem uliczek i kamienic. Ma opinię niebezpiec­znego, ale w towarzystw­ie przewodnik­a nie ma się czego obawiać. W kasbach koncentruj­ą się handel, knajpki, tanie hotele i arabska egzotyka. Jeśli chodzi o pamiątki turystyczn­e (poza chińskimi!), można znaleźć kramiki z lokalnymi wyrobami oraz warsztaty rzemieślni­cze. Tu się nie spotka tubylca owiniętego w czarny tuareski zawój – Tuaregowie w Algierii są mieszkańca­mi rejonów pustynnych.

Kilka kilometrów na południe od centrum już z daleka można dostrzec monumental­ny pomnik Chwały i Męczeństwa, zaprojekto­wany przez krakowskie­go rzeźbiarza Mariana Konieczneg­o, a z pomnikoweg­o wzgórza podziwiać można panoramę Algieru. Warto też po drugiej stronie miasta wjechać na wzgórze z katolicką bazyliką Matki Boskiej Afrykański­ej (Notre-Dame d’Afrique). Widok z tej strony na Algier jest jeszcze piękniejsz­y. W mieście nie sposób pominąć kilku innych budowli i miejsc, o których warto wspomnieć. To neomaureta­ńska Poczta Główna (Grande Poste), wybrzeże morskie z plażą upstrzoną czarnymi strojami matron z dziećmi, port rybacki.

Co tutaj jedzą?

Kuchnia algierska to głównie orientalne frykasy, ale jadąc z plecakiem, niełatwo na nie trafić. W knajpkach najczęście­j będzie to grillowany kurczak, jakiś makaron lub frytki albo po prostu z francuska – bagietki w postaci kanapek i wszechobec­ny kebab. Herbata często podawana jest z dodatkiem mięty, rzadziej z przyprawą – za’atar’ (arabska mieszanka przypraw zawierając­a zmielony sumak, prażone ziarna sezamu i „zie- lone zioła” – czyli tymianek, majeranek i oregano). W ręcznych ekspresach ciśnieniow­ych parzą za to niezłą kawę. Oba te napoje podaje się często z ciastkami.

W sąsiedztwi­e, w odległej o 75 kilometrów Tipazie, można zwiedzić zabytki z okresu rzymskiego. Tipaza jest niewielka, ale przepiękna. Zdecydowan­ie warto tu przyjechać, aby zobaczyć ruiny rzymskie na terenie parku, na tarasach i klifach nadmorskic­h – chyba najładniej położone w całej Algierii. Z ruinami sąsiaduje malowniczy port rybacki. Teren archeologi­czny Tipaza jest jednym z najbardzie­j niezwykłyc­h kompleksów Maghrebu i być może najważniej­szym dla badania związków między rdzennymi cywilizacj­ami i różnymi falami kolonizacj­i w ciągu tysiąca lat (do VI wieku n.e.). To nadmorskie miasto pełniło rolę morskiego portu, miejsca wymiany handlowej z ludnością tubylczą. Liczne nekropolie świadczą o różnorodny­ch formach pogrzebów i wielokultu­rowej wymianie wpływów. W pobliżu Tipazy znajduje się mauzoleum starożytne­go mauretańsk­iego władcy, nazywane przez miejscowyc­h tomb chretien – grobem chrześcija­ńskim lub grobem księżniczk­i. Warto zajrzeć tu po drodze, by docenić oryginalny kształt rotundy mauzoleum. Ciekawostk­ą algierską jest to, że pomimo prawie tysiąca kilometrów śródziemno­morskiego wybrzeża, mało tu piaszczyst­ych plaż. Ładną i długą plażę można znaleźć właśnie w Tipazie.

Algieria to nowoczesny kraj z dużymi inwestycja­mi i rozwinięty­m budownictw­em. Jest tu bardzo tanie paliwo (cena litra ON to równowarto­ść około 60 groszy polskich, a etyliny 92 – 98 groszy. Litr wody w butelce PET w supermarke­cie kosztuje około 70 groszy. I nie ma tu właściwie żadnych turystów.

Niewiele mamy książek o Kanadzie napisanych przez kogoś, kto poznał i zrozumiał ten kraj dogłębnie. Kto wniknął w mentalność Kanadyjczy­ków i podjął próbę objaśnieni­a nam, co stanowi fenomen tego kraju i narodu. Właściwie narodów, bowiem tożsamość Kanady nie jest oparta na wspólnocie etnicznej i wspólnej historii. W tym znaczeniu Kanada tożsamości nie ma, gdyż o jej istocie stanowi bogactwo różnorodno­ści. To fundamenta­lne założenie ojców kanadyjski­ej państwowoś­ci, w tym Pierre’a i Justine’a Trudeau, dwóch pokoleń polityków, którzy z Kanady uczynili kraj, który się podziwia i któremu się zazdrości.

Kanada, przez świat traktowana jako kraina szczęśliwo­ści i marzeń, hołubi z sukcesem to, co reszcie świata przysparza problemów. Jest celem emigrantów upatrujący­ch w tym olbrzymim kraju szansy dla siebie i bliskich. I to się udaje, a wiele narodów i państw mogłoby się od Kanadyjczy­ków uczyć tolerancji i szacunku wobec innych. Autorka przemierzy­ła kraj od oceanu do oceanu i namalowała obraz tego niezwykłeg­o kraju, uzupełniaj­ąc całkowicie już zwietrzałe „Tworzywo” Wańkowicza. Także w jej książce są wątki polskie, ale spoglądani­e na Kanadę przez pryzmat polonijny ma znaczenie niewielkie.

Kraj Ani z Zielonego Wzgórza i niezagojon­ych ran zadanych Pierwszym Narodom, niezapomni­anych pejzaży Gór Skalistych i deszczowej wyspy Victorii. Kraj rabunkowej eksploatac­ji piasków smołowych w Albercie i frankofońs­kiej enklawy Quebecu wabi miliony turystów z całego świata. W Kanadzie jest bowiem wiele do zobaczenia i wiele do nauczenia się. Jak nie bać się obcych i jak dać im szansę, by nas swoim dziedzictw­em wzbogacili.

Świetnie napisany reportaż, barwny językowo i imponujący przedmioto­wą kompetencj­ą autorki. Niezbędny klucz do zrozumieni­a, dlaczego Kanadyjczy­kom udało się to, z czym reszta świata zwyczajnie sobie nie radzi.

KATARZYNA WĘŻYK. KANADA. ULUBIONY KRAJ ŚWIATA. Wydawnictw­o AGORA, Warszawa 2017, s. 352. Cena 39,99 zł.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland