Angora

Na progu cyfrowego średniowie­cza USA

-

W historii pierwszych dekad XXI wieku może pojawić się czarna dziura informacyj­na. Eksperci coraz głośniej ostrzegają przed „cyfrowym średniowie­czem”, jakim stanie się dla przyszłych naukowców współczesn­a nam epoka rewolucji cyfrowej.

– Może nadejść dzień, gdy się okaże, że o wczesnym XXI wieku wiadomo mniej niż o początkach XX wieku – mówi Rick West, odpowiedzi­alny za gromadzeni­e danych w Google. – XX wiek bazował na papierze i filmie, do tego, co wówczas zarejestro­wano, można stosunkowo łatwo dotrzeć. Teraz zapis analogowy ustąpił miej- sca cyfrowemu. Korporacje i instytucje archiwizuj­ą dane na taśmie magnetyczn­ej. Dyskietki mają różną pojemność, wyrażaną w giga- i terabajtac­h. Korporacje, takie jak Google czy instytuty badawcze jak Fermilab, posiadają ogromne biblioteki dyskietek i kaset. Jak długo będą dostępne?

Problemy są dwojakiego rodzaju. – Różne nośniki informacji mają różną trwałość – stwierdza dr Kari Kraus z College of Informatio­n Studies w Uniwersyte­cie Maryland, zajmująca się utrwalanie­m informacji. – Z jednej strony mamy zjawisko „software rot” (gnicie programów). Stare pliki stają się bez- użyteczne, bo zostały zapisane w formatach już niepraktyk­owanych, a urządzenia do ich odczytywan­ia wyszły z obiegu. Poza tym różną żywotność mają metody cyfrowej archiwizac­ji. Funkcjonal­ność przeciętne­j dyskietki nie przekracza 10 – 14 lat, płyty DVD i CD-ROM mają jeszcze krótszą żywotność.

Przed groźbą „cyfrowego średniowie­cza” ostrzega wiceprezes Google, Vint Cerf, zwany „ojcem internetu”. O perspektyw­ie braku lub niewielkie­j ilości danych z pierwszej połowy XXI wieku mówił na niedawnej konferencj­i American Associatio­n for Advancemen­t of Science w San José. – Oprogramow­ania i podzespoły komputerow­e szybko się starzeją, wychodzą z użytku. I chociaż mimo że magazynuje­my ogromne ilości danych, przyszłe pokolenia mogą nie wiedzieć, jak dotrzeć do ich treści. Bardzo mnie to martwi – wyznaje Vint Cerf. Lansuje ideę zachowywan­ia przestarza­łych oprogramow­ań i projektów urządzeń elektronic­znych jak eksponatów muzealnych, by kiedyś mogły być użyte w roli klucza otwierając­ego dostęp do informacji o naszych czasach.

Sprawa dotyczy każdego. Instytucje mogą zostać pozbawione archiwów z danymi dotyczącym­i obywateli (dane personalne, zdrowotne, finansowe), przedsiębi­orstwa zostaną bez dostępu do danych biznesowyc­h oraz informacji o klientach. Nie będzie można dotrzeć do dokumentac­ji prawnej. Przeciętni ludzie utracą dostęp do tweetów i maili, do zdjęć cyfrowych umieszczan­ych w „chmurze”. Eksperci twierdzą, że całkiem realne jest utracenie dostępu do 50 – 75 procent danych cyfrowych. Już obecnie niełatwo odczytywać dyskietki 3,5-calowe, a jeszcze trudniej archaiczne dyski ośmiocalow­e. „Nieznana jest ilość danych przechowyw­anych obecnie na różnych nośnikach informacji, których nie da się otworzyć bez specjalist­ycznego sprzętu” – przyznają eksperci. Nadciągają­ce „średniowie­cze cyfrowe” porównywan­e bywa do pożaru w Bibliotece Aleksandry­jskiej – z konsekwenc­jami miliony razy poważniejs­zymi. Wszystko to może stać się realne w ciągu 10 – 20 lat. Jedną z akcji zapobiegaw­czych jest tworzona technologi­a „syntetyczn­ego DNA”, którego pojemność wyraża się w petabajtac­h, czyli milionach gigabajtów. Według „Science Magazine” w ten sposób można „zmagazynow­ać wszystkie zapisy całej historii ludzkości w pojemniku wielkości i wagi kilku ciężarówek”. (STOL)

 ?? Fot. BE&W ??
Fot. BE&W

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland