Będą wcześniejsze wybory?
Macierewicz schowany, rozłam w opozycji, dobre sondaże PiS, Tusk w Brukseli
Gdy w połowie grudnia Mateusz Morawiecki zamienił się miejscami z Beatą Szydło, zostając szesnastym premierem III RP, niewiele osób przypuszczało, że zapowiadana od wielu miesięcy rekonstrukcja rządu będzie tak głęboka. Wydawało się, że jedynym pewnym kandydatem do zwolnienia jest Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych, który po meandrach dyplomacji poruszał się z gracją nosorożca.
Wielu ekspertów uważało za mało prawdopodobną, ale jednak możliwą, dymisję Jana Szyszki, ministra środowiska, entuzjastę polowań jako: „najbardziej humanitarnego sposobu pozyskiwania najwyższej jakości pożywienia pochodzenia zwierzęcego”, zaufanego ojca Tadeusza Rydzyka. Ale bardzo niewielu dopuszczało myśl, że Jarosław Kaczyński poświęci Antoniego Macierewicza, szefa MON, twórcę religii smoleńskiej, człowieka, który wprowadzał go do antykomunistycznej opozycji.
Podobno negocjacje w sprawie rekonstrukcji – w wielkiej konspiracji – prowadziły tylko trzy osoby: prezes Jarosław Kaczyński, prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Gdy więc 9 stycznia otworzyły się drzwi i do sali balowej Pałacu Prezydenckiego weszła marszowym krokiem kolumna nowych ministrów, nawet dla wielu posłów Prawa i Sprawiedliwości było to wielkim zaskoczeniem.
W zreformowanym gabinecie zabrakło nie tylko Konstantego Radziwiłła, Witolda Waszczykowskiego i Anny Streżyńskiej, ale przede wszystkim Jana Szyszki i Antoniego Macierewicza.
Opozycja dość życzliwie komentowała zmiany w składzie Rady Ministrów. Za to przez internet nieoczekiwanie przetoczyła się fala prawicowego hejtu.
Najgłośniej protestowali zwolennicy Jana Szyszki.
„Otorbiło pana lewactwo. Pan już nie jest w stanie odróżnić, co jest normalnością, a co nienormalnością” – w tak nieparlamentarny sposób zwracali się do prezesa Kaczyńskiego prawicowi młodzi „ekolodzy”, a Ekologiczne Forum Młodzieży zbiera podpisy w obronie swojego patrona.
Pojawiło się też wiele wpisów na Twitterze w obronie Antoniego Macierewicza, a Tomasz Sakiewicz, naczelny „Gazety Polskiej”, oświadczył:
– Po tym, co zrobił, nie zagłosuję na Andrzeja Dudę. Wymuszenie dymisji na stanowisku szefa MON jest decyzją prezydenta i prezydent musi za to ponieść odpowiedzialność.
Katarzyna Gójska, zastępca Sakiewicza, była bardziej dosadna:
– Prezydent Duda definitywnie pozbawił się szans na drugą kadencję, a przez wielu swoich wyborców zostanie zapamiętany jako polityk, który po prostu ich zdradził. W kluczowych sprawach, jakimi są wyjaśnienie Smoleńska i oczyszczenie armii RP ze złogów i nominatów Kiszczaka, stanął po stronie, którą plastycznie można opisać: „tam, gdzie stało ZOMO”.
Przekazując resort Mariuszowi Błaszczakowi, Antoni Macierewicz wygłosił bardzo emocjonalne przemówienie.
– Po raz pierwszy od dziesięcioleci Polacy mogli powiedzieć, że czują się bezpieczni, że są dumni ze swojej armii.
Błaszczak rozpływał się nad zasługami Macierewicza, mianował go szefem podkomisji smoleńskiej i błyskawicznie przystąpił do usuwania najbardziej zaufanych ludzi poprzednika. Swoje stanowiska stracili: szef gabinetu politycznego, dyrektor generalny, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, rzecznik prasowy (Anna Pęzioł-Wójtowicz, jeszcze wiosną była majorem, dziś jest pułkownikiem). A to podobno jeszcze nie koniec. Zagrożeni dymisją są Mariusz Marasek, szef Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO, Sławomir Cenckiewicz, dyrektor Centralnego Archiwum Wojskowego, i kilku generałów.
Wystrugany z banana
Po rekonstrukcji w mediach pojawiły się setki komentarzy ekspertów, którzy starali się odpowiedzieć na pytanie, co też było prawdziwą przyczyną upadku filarów rządu Beaty Szydło.
Krótko i zwięźle przyczyny dymisji szefa MON wyłożył w internecie Stanisław Michalkiewicz, prawicowy publicysta, wykładowca Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej ojca Rydzyka:
– Kiedy prezydent Duda zbuntował się przeciw swojemu wynalazcy, prezesowi Kaczyńskiemu, który wystrugał go z banana na prezydenta (...), to Stare Kiejkuty (Ośrodek Kształcenia Kadr Wywiadu – przyp. autora) zaoferowały mu swoje usługi, ale (...) za cenę przyniesienia im na tacy głowy ministra Macierewicza.
Dużo bardziej wyważony jest prof. Antoni Dudek, politolog:
– Jedni mówią, że Macierewiczowi zaszkodziło podkreślanie własnej niezależności, inni, że sprawa Misiewicza, ale pojawiają się też plotki dotyczące działań nadzorowanej przez niego Służby Kontrwywiadu Wojskowego, co chyba zaczyna się potwierdzać, sądząc po dymisji jej szefa pana Bączka. Ale co naprawdę zadecydowało o odejściu Macierewicza, wie tylko Jarosław Kaczyński. Nie ulega wątpliwości, że prezes znakomicie to rozegrał, kierując niezadowolenie prawicowego elektoratu na osobę prezydenta, chociaż nawet redaktor Sakiewicz musi przyznać, że ostateczną decyzję o dymisji Macierewicza podjął Kaczyński, a nie Duda.
– Macierewicz jest jedynym politykiem PiS, który poza prezesem miał silną pozycję nie tylko w partyjnym aparacie, ale przede wszystkim wśród wyborców – uważa dr Marek Migalski, politolog, europoseł VII kadencji (z listy PiS). – Do tego demonstracyjnie okazywał swoją niezależność, co musiało irytować Kaczyńskiego. Przeprowadzona rekonstrukcja była więc ostatnim momentem, w którym prezes mógł go jeszcze „przyciąć” bez wielkich konsekwencji.
– Rekonstrukcję zgodnie przeprowadził triumwirat: Duda, Morawiecki, Kaczyński, i to ci politycy mogą czuć się zwycięzcami w tej rozgrywce – twierdzi psycholog społeczny prof. Norbert Maliszewski.
Podobnego zdania jest politolog prof. Kazimierz Kik:
– Przez lata, słusznie, mówiono o PiS, że jest partią wodzowską. Tymczasem teraz sytuacja zaczyna się normalizować. I chociaż nadal najwięcej do powiedzenia ma Jarosław Kaczyński, to okazało się, że obok niego wyrośli nie tyle jego przeciwnicy, co partnerzy. Mam na myśli zarówno prezydenta, jak i premiera, którzy potrafią wziąć na siebie także część obowiązków i ciężarów. Gdy w formacji rządzącej zaczęły pojawiać się nieporozumienia, zwłaszcza między prezydentem a ministrem obrony, na co nałożyły się konflikty ze służbą zdrowia i Unią, to nie bacząc na ewentualne konsekwencje, ta trójka dokonała chirurgicznego cięcia i przygotowała przedpole przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi.
Czy jednak rekonstrukcja przyniesie PiS-owi i prezesowi Kaczyńskiemu spodziewane korzyści?
– Już przyniosła – zapewnia Kik. – W sondażu przeprowadzonym po 9 stycznia okazało się, że wśród najpopularniejszych polityków na pierwszych czterech miejscach są osoby związane z obecnym obozem władzy: prezydent, premier, wicepremier Beata Szydło i na czwartym miejscu Jarosław Kaczyński. Prezes, który zawsze miał bardzo duży negatywny elektorat, po raz pierwszy od lat w tym rankingu znalazł się na tak wysokiej pozycji.
–W krótkim okresie rekonstrukcja z pewnością zapewni PiS-owi sukces – ocenia prof. Ryszard Bugaj, ekonomista, poseł na Sejm X, I, II kadencji. – W długim będzie to zależeć od dwóch czynników. Pierwszy – czy odsunięcie Macierewicza spowoduje ferment w obozie władzy? Drugi – od powodzenia gospodarczych reform Morawieckiego.
– W 2018 roku PiS zapewne nadal będzie utrzymywał wysokie notowania w sondażach albo nawet jeszcze je zwiększy, czemu sprzyja nieprawdopodobny brak profesjonalizmu opozycji, a także rozpad morale zarówno polityków Nowoczesnej, jak i Platformy – dodaje Antoni Dudek. – W niedawnym wywiadzie poseł Platformy Antoni Mężydło stwierdził, że wybory parlamentarne są już przegrane. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek polityk największej partii opozycyjnej zaprezentował tak wielki fatalizm.
– Przeprowadzając rekonstrukcję rządu, Jarosław Kaczyński kolejny raz potwierdził, że jest cwanym politykiem.
Celowo użyłem słowa cwany, a nie sprawny, profesjonalny czy mądry, gdyż moim zdaniem Kaczyński nie działa dla jakiegoś wspólnego dobra, a jedynie dla zdobycia i umocnienia swojej władzy – wyjaśnia prof. Marcin Król, historyk idei, uczestnik obrad Okrągłego Stołu. – Po dymisji Macierewicza w PiS-ie widzę dla Kaczyńskiego tylko jedno zagrożenie, jakim jest biologia. Poza tym nie musi się niczego obawiać. Nie ma też żadnego poważnego przeciwnika po stronie opozycji, na której czele stoją ludzie słabi. Jednak taki stan rzeczy paradoksalnie może działać przeciwko PiS-owi! Opozycja jest tak bardzo skompromitowana, że nieunikniony jest jej koniec. Im wcześniej to nastąpi, tym lepiej, a wówczas na gruzach może powstać nowa siła, która, za jakiś czas, będzie miała szansę wygrać z PiS.
Skorpion czy emeryt?
Teraz najważniejsze pytanie brzmi, czy były minister obrony pogodzi się z porażką, czy będzie chciał się zemścić na prezydencie, premierze i prezesie?
– Za kilka miesięcy Antoni Macierewicz kończy 70 lat. W tym wieku ciężko od nowa rozpoczynać karierę polityczną, budując nową formację, a w samym PiS-ie jego rola będzie coraz bardziej marginalna. Zapewne będzie czekać na jakiś kryzys w kierownictwie partii, ale może się go nie doczekać i skończyć jako polityczny emeryt – twierdzi Dudek.
– PiS jest u szczytu popularności, dysponuje stanowiskami, pieniędzmi i władzą, dlatego ewentualne odejście Macierewicza i tworzenie własnej partii byłoby skazane na porażkę, a Polacy dawno już przestali głosować na partie kanapowe – uważa Maliszewski.
– Macierewicz jest na tyle inteligentnym i doświadczonym człowiekiem, że wie, iż nie ma dla niego miejsca w polityce poza PiS-em kierowanym przez Jarosława Kaczyńskiego. Ale ponieważ jest wyjątkowym egocentrykiem, więc trudno przewidzieć jego reakcję. Myślę, że nawet on sam jeszcze nie wie, jak się zachowa w nowej sytuacji – dodaje Kik.
– Na razie Macierewicz jest w szoku, gdyż nie wierzył, że zostanie odwołany – tłumaczy Migalski. – Nie przyjął propozycji zostania wicemarszałkiem, gdyż według niego byłaby to degradacja, czego dowodem jest fakt, że tę funkcję objęła pani Mazurek. Jeśli zaakceptuje swoją dymisję, to w partii, w której jest wiceprezesem, może nadal odgrywać istotną rolę. Jeżeli jednak zwyciężą w nim emocje i ambicje, to choć sam nie odniesie sukcesu, może znacznie zaszkodzić PiS-owi. Stąd podczas ostatniej miesięcznicy prezes wspominał, że bardzo ceni pracę Macierewicza w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej. Te wszystkie spekulacje na temat byłego szefa MON to raczej rozważania natury psychologicznej, nie politologicznej. Jak uczy stara przypowieść o skorpionie i żółwiu, skorpion zawsze będzie skorpionem, więc odpowiedź nasuwa się sama.
Według niektórych politologów ostatnie roszady mogą wskazywać, że prezes zaczyna szukać następcy.
– W obecnym rządzie jest kilka osób, które mają wystarczający potencjał, żeby po zdobyciu niezbędnego doświadczenia stać się kiedyś liderem zjednoczonej prawicy. Prócz premiera Morawieckiego to także Brudziński, Błaszczak, Ziobro. Nie zapominajmy też o Glińskim, który po krótkim okresie terminowania w polityce w roli premiera technicznego przeszedł twardą szkołę i dziś jest już dojrzałym politykiem. Nie oznacza to, że za kilka lat, po ewentualnym przejściu prezesa na emeryturę, ci politycy od razu znajdą się w konflikcie, gdyż wiedzą, że sukces można osiągnąć, tylko grając drużynowo – zapewnia prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog, doradca prezydenta Andrzeja Dudy. Innego zdania jest dr Migalski: – Gdy w 2006 r. sondaże dawały PiS-owi blisko 50 proc. poparcia pod pretekstem nieuchwalenia budżetu, Kaczyński mógł się zdecydować na wcześniejsze wybory. Nie zrobił tego tylko z jednego powodu, że wówczas twarzą tego zwycięstwa byłby Kazimierz Marcinkiewicz. Gdy więc wyborcy dojdą do wniosku, że za gospodarczymi i społecznymi sukcesami PiS-u nie stoi jego geniusz, tylko Mateusz Morawiecki, wówczas dni premiera na szczytach władzy będą policzone.
*** Przed wyborami prezydenckimi w 2015 roku Adam Michnik zapewniał, że „Komorowski przegra tylko wtedy, jeśli pijany przejedzie na pasach zakonnicę w ciąży”.
Teraz wydaje się, że w podobnej sytuacji znajdują się PiS i Jarosław Kaczyński, który ma szansę rządzić do 2023, a może i dłużej. Prezes jest jednak w lepszej sytuacji od byłego prezydenta, bo nie ma prawa jazdy.