Czarnecki poleci z PE za to, że obraził Różę Thun?
Blogi i blagi.pl
Awantura w europarlamencie. Ryszard Czarnecki porównał udział europosłanki Róży Thun w reportażu o Polsce zrealizowanym przez niemiecką telewizję Arte do czynów popełnianych w trakcie drugiej wojny światowej przez szmalcowników. Czyli do Polaków wymuszających szantażem pieniądze od Żydów. Liderzy czterech frakcji PE złożyli już wniosek, w którym apelują o jego odwołanie za obrażenie europosłanki PO.
– Wiceprzewodniczący paskudzi przestrzeń publiczną ohydnymi zdaniami – skomentowała Thun. Zapowiada przeciwko niemu pozew za „szmalcownika”. Czarneckiego broni premier Mateusz Morawiecki: – Uważam, że pan przewodniczący nie powinien tracić stanowiska. Ja bym w takiej sytuacji wskazał na niektóre wypowiedzi naszych oponentów, które są nie tylko daleko ostrzejsze, ale też niekulturalne – skwitował.
– Róża Thun wypowiedziała się na temat polityki w Polsce. I co w tym złego? Atak na PiS to nie to samo, co atak na Polskę – wyjaśnia Myślę, więc jestem (Salon24.pl).
– Ale będzie lament, że okropny ten Parlament Europejski – pisze Style (Gazeta.pl). – Autorka filmu o Róży Thun, wieloletnia korespondentka i dyrektorka Studia Warszawa, Studia Nowy York i Studia Londyn, pierwszego programu telewizji niemieckiej ARD, była zszokowana wypowiedziami Czarneckiego i swoistym linczem, zarówno na europosłance, autorce, jak i na filmie. Bo w filmie wyjątkowo realistycznie i prawdziwie zobrazowane są: troska o demokrację, sprzeciw wobec zawłaszczania państwa przez Kaczyńskiego. Annette Dittert jest doskonałą obserwatorką życia, także w Polsce.
– Większość tych eurolewaków nie pochodzi z bezpośrednich wyborów i mają oni najmniej do powiedzenia, a ujadają najbardziej. To oczywiście kolejna potyczka z reparacjami za zniszczenie naszego kraju przez Niemców w tle (...). Gehenna wojenna został przedłużona na długie lata komunizmu, a teraz drapieżnego liberalizmu, który różni się tylko nazwą. O to nazywanie rzeczy po imieniu należy bezwzględnie walczyć. Zdrajca, kolaborant czy współczesny szmalcownik to słowa, które powinny wejść na stałe do języka, a poprawność jest tu oznaką słabości i lęku; dyskwalifikuje każdego, kto temu ulega. Brawo, panie pośle... – pisze John50 (Niezalezna.pl).
– Kiedy wreszcie obrażani dotąd bezkarnie zaczną występować z pozwami o ochronę dóbr osobistych i kierować sprawy karne? – pyta Andrzej Ryszka (Oko.press). – Gdy taki „pseudoobatel” zapłaci równowartość kilkumiesięcznego zarobku w Parlamencie Europejskim, może wreszcie się zamknie. Może to będzie również droga do powstrzymania mowy nienawiści?
– Mieliśmy już „wrogów ludu”. Nic nowego, czyli powtórka z historii. Ale czy PiS chce się utożsamiać z tamtym okresem? Kto nie popiera PiS, jest „wrogiem Polski”? – pyta Bolesław Bonczol (Oko.press).
– Jak to jest? Europoseł i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, a cały czas siedzi w Polsce. Każdą, ale to każdą sprawę komentuje (skądinąd głupio). To co? Obija się jako europoseł czy olewa funkcję wiceprzewodniczącego? Czy tak tęskni za ojczyzną, że nie może w tej Brukseli czy Strasburgu wytrzymać? – pyta BMD (Fakt.pl). – To niech wraca do Polski, a na jego miejsce niech jedzie ktoś inny, kto będzie przykładał się do pracy, a nie wałkonił i robił zamęt w kraju. Ale cóż, trzeba dbać przede wszystkim o swoje interesy, nie dać o sobie zapomnieć prezesowi i suwerenowi, bo następne wybory za pasem, a przecież z czegoś trzeba żyć, a człowiek do pewnego poziomu życia szybko się przyzwyczaja. A może media łaskawie przestałyby pytać tego pana o zdanie w każdej sprawie? Suweren byłby wdzięczny!
– Brawo, pani Różo! Niestety, poplecznicy PiS-u nie lubią prawdy. Przeczytajcie biografię p. Róży i „obatela” Czarneckiego dla porównania – proponuje USzatek (wPolityce.pl).
– Pan Morawiecki broni chamstwa Czarneckiego. Czyli jest człowiekiem partii, a nie zasad. Marne to nowe otwarcie – komentuje Marian Nowak (Info.wiara.pl).