Angora

Ringo Starr

- GRZEGORZ WALENDA

Rok zaczął się pomyślnie dla dwóch słynnych artystów. Ringo Starr (prawdziwe nazwisko Richard Starkey) oraz Barry Gibb znaleźli się na liście osób uhonorowan­ych szlachecki­m tytułem Rycerza Kawalera (Knight Bachelor). Wyróżnia się w ten sposób wybitnych polityków, naukowców, dziennikar­zy, artystów i sportowców w krajach będących członkami Wspólnoty Narodów, czyli uznających brytyjskie­go monarchę za władcę. Osoby, które dostępują takiego zaszczytu, są tytułowane „Sir” przed imieniem i nazwiskiem lub przed samym imieniem (tytułu nie używa się z samym nazwiskiem).

Starr jest drugim – po Paulu McCartneyu – byłym członkiem The Beatles, który takie wyróżnieni­e otrzymał. Artystę uhonorowan­o za działalnoś­ć muzyczną. Jego dawny kolega z grupy posługuje się tytułem „Sir” od 1997 roku. „New Musical Express” informuje, że Sir Paul pogratulow­ał swojemu koledze zaszczytu. „Sir Richard Starkey świetnie brzmi – stwierdził McCartney. – Najlepszy perkusista, najlepszy kumpel!”. We wrześniu miała premierę dziewiętna­sta płyta studyjna Starra, zatytułowa­na „Give More Love”.

To nie pierwsze wyróżnieni­e dla byłych Beatlesów. W 1965 roku muzycy tej liverpools­kiej grupy zostali uhonorowan­i tytułami Członków Orderu Imperium Brytyjskie­go (Member of the Most Excellent Order of the British Empire – MBE). Jest to najniższa klasa orderu, nieupoważn­iająca do używania tytułu „Sir”. Mimo to przyznanie Beatlesom tytułów MBE spotkało się z oburzeniem elit, bowiem muzyka rockowa nie uchodziła jeszcze wtedy za coś godnego wysokich, przeznaczo­nych dla osób wybitnych, zaszczytów. Z biegiem lat ten muzyczny styl zyskał uznanie, a Beatlesi stali się legendą. Dlatego tak szeroki wydźwięk miał antywojenn­y gest Johna Lennona, kiedy słynny muzyk 25 listopada 1969 roku zwrócił swój order MBE w proteście przeciwko poparciu Wielkiej Brytanii dla działań zbrojnych USA w Wietnamie.

Barry Gibb – pasowany na Rycerza Kawalera nie tylko za muzykę, ale także za działalnoś­ć charytatyw­ną – może pochwalić się wieloma artystyczn­ymi sukcesami. Utworzone w 1958 roku przez niego oraz dwójkę jego młodszych braci, Robina i Maurice’a, muzyczne trio zdobyło serca słuchaczy bezpretens­jonalnymi piosenkami rozpisanym­i na głosy. Nastoletni artyści śpiewali w nadmorskic­h kurortach i okazjonaln­ie występowal­i w telewizji. Pierwszą płytę jako Bee Gees wydali w 1965 roku. Z początkowe­go okresu ich estradowej działalnoś­ci popularnoś­cią cieszyły się nagrania „Spicks and Specks”, „To Love Somebody”, „Massachuse­tts”, a także piosenki z podwójnego albumu „Odessa”. Największy jednak rozgłos Bee Gees zdobyli dzięki utworom tanecznym, w których dominował charaktery­styczny falset Barry’ego Gibba. Hity „You Should Be Dancing”, „Nights On Broadway” oraz nagrania ze ścieżki dźwiękowej muzycznego dramatu „Gorączka sobotniej nocy” (1977) z Johnem Travoltą w roli dyskotekow­ego tancerza podbiły świat. Rok po premierze tego filmu Bee Gees zostali zaproszeni do udziału w amerykańsk­im musicalu opartym na twórczości The Beatles, zatytułowa­nym „Klub samotnych serc sierżanta Pieprza”. Wreszcie w 1979 roku ukazał się ich rewelacyjn­y krążek „Spi- rits Having Flown”, wyznaczają­cy ówczesne dyskotekow­e trendy. Niezależni­e od pracy w grupie Bee Gees Barry Gibb nagrywał solowe płyty, z których ostatnia to „In the Now” (2016). Komponował też dla innych artystów, w tym dla Barbry Streisand, z którą nagrał albumy „Guilty” (1980) i „Guilty Pleasures” (2005). Portal CNN cytuje wypowiedź muzyka, jakiej udzielił na wiadomość o przyznanym tytule, z którego jest bardzo dumny: „To cenna chwila w życiu, której nigdy nie zapomnę – oznajmił. – Pragnę podkreślić zasługi moich braci dla tego zaszczytne­go tytułu. Jest on tak samo ich, jak mój”.

Podczas gdy na Wyspach Brytyjskic­h wśród osób docenionyc­h znaleźli się przedstawi­ciele rocka i muzyki rozrywkowe­j, za Atlantykie­m królował rap. Tam na szczyt listy bestseller­ów Billboard 200 dostał się nowy album Eminema. Krążek obrazuje wszystko, co w światowej muzyce modne. Zaczynając od stylu, w jakim utrzymana jest płyta, kończąc zaś na pseudonimi­e, którym posługuje się wykonawca. Bo teraz prawie żaden pragnący zdobyć popularnoś­ć artysta prawdziwym nazwiskiem się nie posługuje. Takie czasy!

Marshall Bruce Mathers III – bo tak naprawdę nazywa się 45-letni amery- kański raper – zaczął przygodę z estradą na początku lat 90. ubiegłego wieku. Współpraco­wał z kilkoma grupami tworzącymi w stylu hip-hop (m.in. z The New Jacks i Soul Intent). Później związał się z zespołem The Dirty Dozen – znanym również jako D12 – współtworz­ąc repertuar i pełniąc rolę producenta części nagrań, które złożyły się na krążek „Devil’s Night” (2001).

Równocześn­ie z pracą w zespołach próbował sił jako solista. Pierwszy własny album („Infinite”) wydał w 1996 roku. Od tamtej pory ukazało się dziewięć jego płyt studyjnych. Wszystkie rozeszły się w nakładzie blisko 250 milionów egzemplarz­y. Eminem jest jedynym artystą w USA, którego osiem albumów z rzędu debiutował­o na czele listy Billboard 200. Tak było również z najnowszym, zatytułowa­nym „Revival”. Krążek nie tylko przynosi 19 premierowy­ch kompozycji w modnym stylu hip-hop, ale charaktery­zuje się innymi typowymi dla obecnego muzycznego rynku cechami. Przede wszystkim Eminem nie jest na płycie jedyną gwiazdą. Artysta zaprosił do współpracy innych wykonawców, jak to jest ostatnio w zwyczaju. Pierwsze nagranie („Walk On Water”) rozpoczyna Beyoncé, w „River” słyszymy Eda Sheerana, w „Like Home” śpiewa Alicia Keys... Znanych nazwisk – a raczej pseudonimó­w – co niemiara! Jest nawet P!nk, która niedawno wsławiła się zapierając­ą dech w piersiach cyrkową akrobacją podczas gali Amerykańsk­ich Nagród Muzycznych, kiedy śpiewała zawieszona na linie spuszczone­j z dachu wieżowca. Wreszcie jeszcze jeden element wpisuje album w nowe muzyczne trendy. Można go w całości odsłuchać z serwisów „streamingo­wych”, takich jak Spotify. Nic dziwnego, że sklepowe półki z kompaktami są coraz mniejsze.

 ?? Fot. East News ??
Fot. East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland