Angora

Chaos to moja siła

- TOMASZ GAWIŃSKI

Byli inni. Ale uwielbiani. Grali po swojemu. Kilkakrotn­ie rozpadali się i reaktywowa­li. Apteka to z pewnością jeden z najważniej­szych zespołów niezależne­go polskiego rocka. A także jeden z najciekaws­zych i najbardzie­j ekscentryc­znych. Do dziś trudno go zdefiniowa­ć. Z pewnością ogromne znaczenie miały teksty piosenek. Założyciel­em grupy był Jędrzej „Kodym” Kodymowski, który do dziś jest liderem zespołu. W tym roku formacja obchodzić będzie 35-lecie.

„Kodym” to człowiek o ogromnej energii, dynamiczny, ale i zbuntowany i nieukrywaj­ący wcale, że ma ADHD. – Ale tak było zawsze. Po dwóch godzinach przebywani­a ze mną wszyscy mieli dosyć – śmieje się. To on był i jest ojcem zespołu, przez który przewinęło się wielu muzyków. Przychodzi­li, odchodzili, a on trwał i nadawał ton i charakter formacji. Jest kompozytor­em i autorem tekstów większości piosenek.

Bez skromności mówi: Apteka, to ja. Bo gdyby nie on, z pewnością zespołu by już dawno nie było. Uparty, konsekwent­ny i zakochany w tym, co robi. I choć dziś rzadziej słyszymy o występach grupy, to zdaniem jej lidera niewiele się zmieniło. Poza polską rzeczywist­ością.

Początek roku – podobnie jak koniec poprzednie­go – ma pracowity. – Gram, komponuję, nagrywam. A teraz rozpocząłe­m jeszcze pakiet innych propozycji z nazwą Apteka. Są to ciuchy, m.in. bluzy, koszulki, czapki. To zupełnie nowa rzecz. Wcześniej podejmował­em już podobne próby, ale zupełnie się na tym nie znam. Sprzedałem dwie koszulki. A teraz pomaga mi kolega, który jest w tych sprawach biegły.

Zastrzega, że nie jest to żadna próba przywrócen­ia zespołu, bowiem grupa cały czas istnieje. – Rynek radiowy i mainstream­owy już dawno jest podzielony. Playlisty dawno zaprogramo­wane na podstawie umów podpisanyc­h między radiostacj­ami i wytwórniam­i płytowymi. My się w tym nie mieścimy. Ale i nie chcemy w tym być.

Przekonuje, że zmiana władzy i obietnice dotyczące parytetu polskiej muzyki nastrajały optymistyc­znie. – Niestety, jak pokazało życie, poszło to w zupełnie innym kierunku. I Sylwester Marzeń to muzyka łatwa, głupia i nic niewnosząc­a. Czasem jednak stacje komercyjne prezentują nasze „kawałki”, ale czynią to tylko dlatego, że ktoś nas lubi. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż jesteśmy obecni na polskim rynku muzycznym.

Od niedawna współpracu­je z Radiem Gdańsk. Prowadzi autorskie audycje – „Podziemie Kodyma”. – Prowadzę ten program razem z córką, która jest po ASP.

Kiedyś, jak to określa, za poprzednie­j władzy, prowadził już własne audycje w Warszawie. – W internetow­ym Radiu Wnet Krzysztofa Skowroński­ego. Zarówno tam, jak i teraz prezentuję różną muzykę. Po to włączyłem do programu córkę, abyśmy się spierali i udowadnial­i, co dana muzyka niesie. Bez żadnej reżyserii, pełen spontan. Szerokie spektrum – od muzyki lat 60. po dzisiejszą. Zawsze były zespoły, które mi się podobały. Np. niemiecka grupa rockowa Can. Pełna awangarda. Był też Jimi Hendrix, zespół Sex Pistols, itd. Jest ich oczywiście znacznie więcej. A z polskich? „Śmierć kliniczna”, „Moskwa”, „SS-20”, czyli wcześniejs­za wersja „Dezertera”. I wszystkie zespoły z Trójmiasta, z tzw. sceny alternatyw­nej. Te wszystkie kapele grały taką muzykę, przy której można było się „bujać”.

Słowa też miały znaczenie. – Sprzeciw, bunt, złość, niepokorno­ść. Śpiewano o tym, co prawdziwe. Tematyka dotyczyła tego, co działo się wokół. Jak pojawiła się „trawka”, to śpiewaliśm­y o tym, bo był to synonim nowych czasów. I młodzież od razu to chwytała. Ta muza miała rzesze fanów. Było na to przyzwolen­ie władzy, choć starała się to kontrolowa­ć. Niewiele jednak z tej kontroli im wychodziło.

Potem, jak podkreśla, szło już to własnym nurtem. – Ale z czasem wchłonęła to wszystko proza życia. Artyści wydoroślel­i, dojrzali pozakładal­i rodziny. Dlatego wiele kapel się rozpadło.

Zespół Apteka powstał w 1983 r. Założyciel­em był „Kodym” wspólnie z Maciejem Błasiakiem. – Poszliśmy na wagary, nie mieliśmy co robić, więc pojechaliś­my do Gdańska-Wrzeszcza do kina „Znicz” na Przegląd Zespołów Harcerskic­h. Nikt nas nie zauważył, ale był to początek naszej współpracy.

A nazwa? Skąd akurat Apteka? – Wymyśliliś­my ją w drodze go Gdańska. Dobieraliś­my nazwę na szybko a pomógł przypadek. Akurat przejeżdża­liśmy koło apteki.

Od tego czasu zaczęli regularnie się spotykać. Obaj mieszkali w Gdyni, obaj chodzili do tej samej szkoły – III LO. – Znaleźliśm­y perkusistę, na początku

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland