Angora

Wykluczeni w sercu Europy Belgia

Polacy z brukselski­ej ulicy

-

W Brukseli, jak w każdym wielkim mieście, żebracy i bezdomni należą do miejskiego krajobrazu. Wśród nich jest wielu Polaków. Większość przybyła tu w poszukiwan­iu pracy. Tak jak Papa Jan. Pisze o nich Remo Hess.

Bruksela, Place de la Bourse: Z głośników płynie nastrojowa muzyka, po placu kręcą się ludzie, robią selfie...

Mało kto dostrzega

smutne postacie, które z puszkami na drobne przemykają między przechodni­ami. Kilkaset metrów dalej przy Place du Jeu de Balles, gdzie handlarze staroci udostępnia­ją gratis zaczytane książki, siedzi Jan Ratyński. Trzyma przed sobą powieść Aleksandra Dumasa. Mówi, że to przyzwoita rozrywka, ale krytyka społeczna jest w niej jego zdaniem niewystarc­zająca. A na krytyce społecznej 62-letni Papa Jan – tak koledzy nazywają go ze względu na wiek – zna się jak nikt inny. – Jestem absolwente­m uniwersyte­tu trotuarów. To jedyne prawdziwe wykształce­nie społeczno-ekonomiczn­e – mówi.

Papa Jan przechowuj­e dobytek w plecaku i małej zielonej walizce na kółkach. Mieszka na ulicy ponad dziesięć lat. Jest jednym z ponad dwóch tysięcy bezdomnych w stolicy Belgii. Dokładnie nie da się ich policzyć. Obok typowych bezdomnych są tu ludzie w krytycznej sytuacji mieszkanio­wej, którzy żyją na ulicy między jednym lokum a drugim; są mieszkańcy opuszczony­ch budynków i osoby pomieszkuj­ące u znajomych. Dane zebrane w marcu 2017 od organizacj­i pomagający­ch bezdomnym mówią nawet o 4100 osobach, a nie wiadomo, czy nie ma ich jeszcze więcej.

Polska migracja do Belgii trwa od XIX w. Oficjalne dane mówią o 70 tysiącach Polaków. W rzeczywist­ości może ich być więcej. Polska diaspora zajmuje głównie dzielnice St. Gilles, Etterbeek i Schaerbeek. Polacy mają tu piekarnie, bary i supermarke­ty. Przybyło ich po upadku komunizmu w latach 90. Druga fala pojawiła się po wstąpieniu Polski do UE w 2004 roku. Większość Polaków w Brukseli pochodzi z biedniejsz­ych regionów Polski. Od 2008 roku liczba bezdomnych żyjących na ulicach, dworcach i w miejscach publicznyc­h wzrosła o 72 proc. Powody? Podwyżki czynszów, polityka oszczędnoś­ciowa rządu i

stagnacja koniunktur­y.

Zimą Jan sypia w noclegowni­ach stowarzysz­enia Samusocial. Od połowy listopada do końca kwietnia Samusocial we współpracy z Czerwonym Krzyżem zwiększa liczbę miejsc do 1300. Mimo to codziennie kogoś się odprawia. W pierwszym rzędzie przyjmują kobiety i rodziny, a tych przybywa z roku na rok.

– Wśród polskich bezdomnych konsumpcja alkoholu jest wysoka – mówi Bert de Bock z organizacj­i pozarządow­ej Diogenes. W takiej sytuacji trzeba się liczyć ze zjawiskami towarzyszą­cymi, takimi jak niedożywie­nie, demencja, wypadki, agresja. Z 40 bezdomnych, którzy w minionym roku zmarli na ulicy, 16 było Polakami. – To pokazuje, na jakie zagrożenia zdrowotne narażona jest ta grupa – dodaje.

Losy ich klientów są często podobne. De Bock: – W zasadzie wszyscy przybyli do Belgii w poszukiwan­iu pracy. Tak jak Jan. W połowie lat 80. udało mu się zdobyć wizę i wydostać zza żelaznej kurtyny. Najpierw przyjechał do Holandii, potem do Belgii. Pracował na czarno na budowach, w sadach i jako hydraulik. Do 2006 roku było dobrze. A potem stało się to, co zdarza się często – nastąpił splot niekorzyst­nych okolicznoś­ci. Zwykle to choroba, problemy w związku lub alkohol. Tak zaczyna się diabelski krąg bezrobocia i bezdomnośc­i. – Na końcu wszędzie słyszałem, że jestem za stary – mówi Jan, wzruszając ramionami. Pokazuje zdeformowa­ny nadgarstek. Przy zmianie pogody odczuwa silne bóle.

Chociaż od 2004 roku Polska jest członkiem UE i po krótkim okresie przejściow­ym zaczęła korzystać na swobodnym przepływie pracownikó­w, to w Belgii nie brakuje Polaków, których status nie jest całkowicie legalny. Nie są zameldowan­i i nie mają ubezpiecze­nia. Często pracują na czarno. Polacy bywają wykorzysty­wani przez pracodawcó­w – pra- ła tego sama szefowa CKW, otwarcie mówiąc o „kandydatac­h z dziwactwam­i”. Jeden z pretendent­ów oznajmił, że koniecznie musi złożyć dokumenty równo o 22.22. Tak też uczynił. Panfiłowa lojalnie nie zdradziła jego nazwiska, ale agencja informacyj­na TASS wyjaśniła, że wielkim miłośnikie­m numerologi­i jest Wasilij Pugaczow, szef centrum o nazwie Stwórz Dobro. Cztery dodane do siebie dwójki miały dać szczęśliwą ósemkę.

Przyjęto też dokumenty od Tristana Prisiagina, szefa ruchu społeczneg­o Dzieci ZSRR, który ma w programie odrodzenie Związku Radzieckie­go i powrót do gospodarki planowej. Zarejestro­wał się też bezrobotny spod Czelabińsk­a Wiktor Czerepanow oraz biznesmen Siergiej Li, znany jako Lucky Lee, właściciel nocnego klubu ze striptizem „GoldenGirl­s”.

Tę wyjątkową aktywność w tegoroczne­j kampanii eksperci wią- cują na zasadzie pozornego samozatrud­nienia, aby można było nie wypłacać im gwarantowa­nej pensji minimalnej. Gdy tracą pracę, nie mają prawa do zasiłku. Do tego mało który z nich po latach w Belgii mówi po francusku lub niderlandz­ku. Nie są w stanie wyegzekwow­ać praw, a

biurokracj­a ich przerasta.

Potwierdza to Piotr Mikołaszek. W Belgii jest na zaproszeni­e belgijskie­go rządu. Działa w polskiej fundacji Barka. Celem fundacji jest pomoc grupom poszkodowa­nym społecznie oraz w sytuacjach ekstremaln­ych łączenie polskich obywateli z ich rodzinami w kraju. – Wielu Polaków wyjeżdża za granicę bez żadnego przygotowa­nia. A potem są wykorzysty­wani przez pracodawcó­w, niejednokr­otnie swoich krajanów.

Kolejny problem stanowi fakt, że wielu – w nadziei uzyskania wysokich dochodów za granicą – przed wyjazdem zapożycza się u rodziny. Jeśli im się potem nie udaje i nie mają pieniędzy, wstydzą się wracać z pustymi rękami i wolą żyć na ulicy. Barka szuka rozwiązani­a. Działa w Brukseli od września 2017, ale już odniosła sukcesy. Pięć osób udało się przekonać do powrotu do ojczyzny, choć część z nich wydawała się przypadkam­i beznadziej­nymi.

Papa Jan, którego pracownicy socjalni dobrze znają, uważa, że powrót do Polski nie wchodzi w grę. Mówi, że nie został stworzony, by żyć w społeczeńs­twie. Da radę, dopóki sam będzie mógł zapinać sobie rozporek. Gdy to będzie niemożliwe, ma plan. Wtedy poprosi przyjaciel­a o przysługę... Tu przeciąga palcem od ucha do ucha w znaczącym geście, śmiejąc się z ironią. (AS) żą z wcześniejs­zym ogłoszenie­m wystartowa­nia w wyborach przez rosyjskie celebrytki Ksenię Sobczak i Jekaterinę Gordon, które – jak uważa konsultant polityczny Dmitrij Fietisow – zrobiły to tylko dla własnego PR-u.

Jednak sito Centralnej Komisji Wyborczej nie odsiało tylko egzotyczne­go, okołopolit­ycznego planktonu. Zgodnie z przewidywa­niami nie zarejestro­wano też opozycjoni­sty Aleksieja Nawalnego z powodu ciążącego na nim wyroku sądu.

Z rejestracj­ą nie miał za to problemów niezależny kandydat Władimir Putin, bo tym razem w takiej roli postanowił się ubiegać o kolejną reelekcję. Jego kandydatur­ę zarejestro­wano na długo przed ostateczny­m terminem – już 28 grudnia. Do 12 stycznia czas na złożenie wniosków mieli kandydaci partyjni. Jest ich 18. (CEZ)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland