– ale za sanacji!
Polskie obozy koncentracyjne były
– Nakładem wydawnictwa Prohibita ukazała się już druga pańska książka o szkodliwości dyktatury Piłsudskiego. Co było tematem pierwszej, a co jest tematem drugiej?
– Pierwsza książka, zatytułowana „Jak sanacja budowała socjalizm”, traktuje – najogólniej mówiąc – o tym, dlaczego i w jaki sposób sanacja przekształcała gospodarkę według wzorców etatystycznych, socjalistycznych, oraz o tym, jakie były skutki tego przedsięwzięcia. Natomiast druga moja książka, która stosunkowo niedawno pojawiła się na księgarskich półkach – „Czarna księga sanacji” – w 29 rozdziałach przedstawia przypadki łamania prawa przez mniejszych i większych sanatorów. Oprócz spraw dość dobrze znanych, jak np. afera Piłsudskiego-Czechowicza czy wybory brzeskie, zamieściłem szereg spraw mniej znanych – ciekawych, bardzo interesujących – ukazujących powszechność procederu łamania prawa przez piłsudczyków, zarówno tych z sanacyjnego Olimpu, jak z drugiego i trzeciego szeregu. Podobno – a nie mnie to oceniać – książkę czyta się świetnie, „trochę jak kryminał, trochę jak czarną komedię” – tak przynajmniej zapewnia dr Wojciech „Glaukopisu”.
– Jaki był stosunek Piłsudskiego i jego najbliższych współpracowników do przemocy politycznej sanacyjnych bojówek wobec przeciwników politycznych?
– Przyzwalający, aprobujący. Nawet jeśli marszałek Piłsudski dowiedział się post factum o jakiejś napaści sanacyjnej bojówki na „endeckiego krzykacza”, to ją aprobował i nie pozwalał na wykrycie sprawcy. Tak było np. w przypadku pobicia Jerzego Zdziechowskiego, gdy Piłsudski kazał prowadzącemu śledztwo „ukręcić łeb całej sprawie”, a w rozmowie z księciem Lubomirskim powiedział, że on, Piłsudski, uczyni wszystko, aby nie odnaleziono sprawcy pobicia byłego ministra skarbu.
Podobny stosunek do przemocy politycznej sanacyjnych bojówek mieli najbliżsi współpracownicy Piłsudskiego: Kazimierz Świtalski i Bogusław Miedziński – wiele na to wskazuje – organizowali napaść na Zdziechowskiego, Walery Sławek mówił „o łamaniu kości posłom” itd.
– Kim były bojówek?
– Mamy tutaj całą paletę poszkodowanych: od osób bardzo znanych – jak to się mówi, z pierwszych stron gazet – po osoby zupełnie przypadkowe, które miały nieszczęście znaleźć Muszyński, ofiary naczelny sanacyjnych się nie w tym czasie i nie w tym miejscu, np. przechodziły koło wiecu antysanacyjnej partii. Wymieńmy tych najbardziej znanych: Jerzy Zdziechowski – polityk endecki, poseł, były minister skarbu; Tadeusz Dołęga-Mostowicz – publicysta, felietonista, literat; Adolf Nowaczyński – pisarz, dramaturg, felietonista, publicysta; Jan Dąbski – wicemarszałek sejmu, polityk chłopski; Stanisław Cywiński – docent Uniwersytetu Wileńskiego, filozof, historyk literatury, publicysta; Aleksander Zwierzyński – redaktor naczelny „Dziennika Wileńskiego”, były poseł (I, II i III kadencji) i wicemarszałek sejmu, polityk endecki; dr Zygmunt Fedorowicz – zastępca redaktora naczelnego „Dziennika Wileńskiego”, polityk endecki; dr Władysław Świrski – redaktor naczelny „Gońca Krakowskiego”; dr Roman Kordys – zastępca redaktora naczelnego „Słowa Polskiego”; generał Włodzimierz Ostoja-Zagórski. Do tego dodajmy napaści na siedziby redakcji opozycyjnych gazet i ich demolowanie, rozbijanie wieców politycznych, a nawet procesji kościelnych, rozbijanie wieców mniejszości narodowych czy też morderstwa popełnione na przedstawicielach mniejszości niemieckiej oraz serię zgonów w podejrzanych okolicznościach – np. część badaczy, publicystów sugeruje otrucie wybitnego polityka chadeckiego, dyktatora III powstania śląskiego, posła i senatora Wojciecha Korfantego, a także generała broni Tadeusza Rozwadowskiego.
– Jaki był stosunek policji do przestępstw popełnianych przez sanacyjne bojówki i ofiar tych przestępstw?
– Jak już przed momentem powiedziałem, wśród sanacyjnych bojówkarzy byli także funkcjonariusze Policji Państwowej. Policja Państwowa w latach 1926 – 1939 była powolnym narzędziem w rękach sanatorów i niezbyt kwapiła się do wykrywania sprawców brutalnych napaści na działaczy antysanacyjnych. Mamy też wiele przypadków, np. podczas kampanii wyborczej w 1930 roku (tzw. wybory brzeskie), kiedy to policjanci biernie asystowali, przyglądali się, jak rozwydrzeni bojówkarze piłsudczykowscy demolowali redakcje opozycyjnych gazet i bili uczestników wieców ugrupowań antysanacyjnych. Kwintesencją postawy Policji Państwowej wobec przemocy stosowanej przez bojówkarzy spod znaku sanacji było zachowanie funkcjonariuszy 14 lutego 1938 roku. Otóż po tym jak bojówki oficerskie zdemolowały redakcję „Dziennika Wileńskiego” i skatowały kilku dziennikarzy, pojawili się policjanci, którzy nie udzieliwszy pobitym żadnej pomocy, aresztowali ich i opieczętowali lokal, a dowodzący oddziałem starosta grodzki przywitał się serdecznie z bojówkarzami i podziękował bandytom za obywatelską postawę!
– Jaki był język sanacyjnej propagandy, a jaki samego Piłsudskiego?
– Język sanacyjnej propagandy przede wszystkim miał na celu