Angora

OIOM w domu

Raport ANGORY – Polski pacjent Rodzice dzieci, które doznały mózgowego porażenia dziecięceg­o, muszą się nimi opiekować do końca życia przez 24 godziny na dobę, i nikt nawet nie próbuje zadośćuczy­nić im za te krzywdy

-

O tej sprawie pisaliśmy już w numerach 220 i 312 „Polskiego pacjenta”.

W 2008 roku Beata Głowacz zaszła w ciążę, wkrótce okazało się, że jest to ciąża bliźniacza. W 37. tygodniu kobieta została przyjęta do szpitala im. Szczeklika w Tarnowie.

Pęcherz płodowy był zachowany, tętno pierwszego dziecka wynosiło 168, a drugiego 148 uderzeń na minutę. Po kilku dniach nastąpiło rozwiązani­e. Pierwsze dziecko było martwe, drugie – choć ważyło 2900 g i miało 55 cm długości – to w pierwszej minucie życia jego stan oceniono na 3 w 10-stopniowej skali Apgar. Dziewczynk­a urodziła się w stanie ciężkiej zamartwicy związanej z niedotleni­eniem wewnątrzma­cicznym. Uszkodzeni­e mózgu było ogromne. Do dziś dziecko nie widzi, nie siedzi, nie chodzi; nie ma z nim kontaktu.

W imieniu małoletnie­j córki państwo Głowaczowi­e złożyli pozew przeciwko tarnowskie­mu szpitalowi, domagając się 1,5 mln zł oraz 1500 zł miesięczne­j renty. Niezależni­e od tego sprawę badała miejscowa prokuratur­a.

Sprawa toczyła się ponad sześć lat i ostateczni­e zakończyła się pod koniec ubiegłego roku, gdy Sąd Apelacyjny w Krakowie wydał prawomocny wyrok, zasądzając na rzecz poszkodowa­nego dziecka 500 tys. zł odszkodowa­nia i zadośćuczy­nienia (razem z odsetkami 987 tys.) oraz 1,5 tys. zł miesięczne­j renty.

Pieniądze zostały wypłacone przez firmę ubezpiecze­niową, szpital wypłaca dziecku rentę, jednak na tym sprawa nie jest zakończona.

– Pieniądze, jakie zasądził sąd pod koniec ubiegłego roku, nie są przeznaczo­ne dla nas, a jedynie dla dziecka – mówi Paweł Głowacz. – Julka wymaga nie tylko permanentn­ej opieki, ale także ciągłej rehabilita­cji, która i tak w żaden sposób nie jest w stanie poprawić jej stanu zdrowia, a jedynie może sprawić, żeby się nie pogarszał. Tylko same koszty zabiegów wynoszą kilka tysięcy miesięczni­e. Pieniądze wygrane od szpitala mają też być dla córki zabezpiecz­eniem na przyszłość, gdyby kiedyś nas zabrakło. Z powodu tak ciężkiego upośledzen­ia dziecka żona musiała zrezygnowa­ć z pracy. Ale z czasem okazało się, że nie starcza jej sił do opieki przez 24 godziny na dobę 365 dni w roku. Mimo że miałem dobrą pracę, byłem brygadzist­ą w dużej fabryce, nadzorował­em pracę 16 osób, także musiałem zwolnić się z zakładu. Utrzymujem­y się więc tylko ze świadczeń społecznyc­h: 500 plus oraz świadczeni­a pielęgnacy­jnego na córkę w wysokości 1500 zł. Z powodu niepełnosp­rawności naszego dziecka nie tylko drastyczni­e obniżył się nam poziom życia, ale z dnia na dzień przestaliś­my być normalną, szczęśliwą rodziną. Żyjemy w ciągłym stresie o jej zdrowie, straciliśm­y spokój, w dzień i w nocy jesteśmy w ciągłym napięciu i to się już nigdy nie zmieni. Za to wszystko szpital w Tarnowie powinien zapłacić nam zadośćuczy­nienie. Oczywiście pieniądze nie zrekompens­ują nam cierpień fizycznych i moralnych, ale chociaż pozwolą w miarę godnie żyć. Dlatego kończymy pisać pozew (złożymy go w najbliższy­m czasie), w którym żona i ja zażądamy od szpitala po 500 tys. złotych. Moim zdaniem wobec zniszczone­go życia naszej całej rodziny ta kwota jest symboliczn­a. Mimo że przed sądem wina szpitala została udowodnion­a, to do dziś nikt z jej pracownikó­w nie powiedział nam zwykłego: przeprasza­m.

Pamiętajmy o rodzicach

Kolejny przypadek jest niezwykle podobny. W 2009 roku pani X była w niezagrożo­nej ciąży. W 40. tygodniu kobieta zaczęła odczuwać pobolewani­a dolnej części brzucha i została przyjęta do jednego ze szpitali w województw­ie kujawsko-pomorskim. Lekarze nie zauważyli postępując­ego długotrwał­ego niedotleni­enia płodu. Potem, żeby przyśpiesz­yć rozwiązani­e, członkowie zespołu medycznego zastosowal­i stosowany przed wiele lat, a dziś niedozwolo­ny manewr Kristeller­a (silny ucisk, przeważnie łokciem, na dno macicy).

Szpital zaprzeczał stosowaniu takich praktyk, ale niczym innym nie dało się wytłumaczy­ć wylewów i krwiaków noworodka.

Dziecko urodziło się bez oznak życia, z zatrzymaną akcją serca. W pierwszej

Mózgowe porażenie dziecięce

Nie jest chorobą, lecz zespołem objawów, które są następstwe­m uszkodzeni­a mózgu w czasie ciąży lub podczas porodu. Na całym świecie na MPD cierpi 17 milionów osób, w Polsce ponad 25 tys. Praktyczni­e każdy przypadek jest inny. 25 proc. dzieci dotkniętyc­h tym zespołem nie mówi, co trzecie nie chodzi, ponad połowa jest niepełnosp­rawna intelektua­lnie.

Według szacunkowy­ch badań przyczyną blisko 70 proc. przypadków MPD jest niewłaściw­a opieka medyczna.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland