Angora

Moim żywiołem są teatr i piosenka

Andrzej Zarycki, wybitny muzyk związany z Krakowem, mimo emerytury wciąż pracuje

-

koncerty, czasem już grał z kolegami na różnych imprezach. – Powoli przedostaw­ałem się do środowiska. A po maturze, w zupełnie naturalny sposób znalazłem się w Wyższej Szkole Muzycznej. Trafiłem do klasy kompozycji prowadzone­j przez prof. Lucjana Kaszyckieg­o.

Któregoś dnia zauważyłem ogłoszenie, że Teatrzyk Piosenki „Hefajstos”, czyli studencki kabaret działający przy Uniwersyte­cie Jagiellońs­kim, poszukuje pianisty, akompaniat­ora. I dobrze, gdyby jeszcze coś napisał. Teksty dla Teatrzyku pisali już: Leszek Długosz, zmarły niedawno, Leszek Aleksander Moczulski, Wincenty Faber, a także Zbigniew Korwin Piotrowski, autor hymnu „Żył kowal raz Hefajstos...”. W zamian oferowali możliwość zamieszkan­ia w akademiku. Bardzo mu to odpowiadał­o. Zgłosił się do Leszka Długosza. Dogadali się i zaczął uczęszczać na próby, a potem pisać piosenki. Wystartowa­ł nawet w konkursie piosenki studenckie­j i jako kompozytor zadebiutow­ał utworem „Dniepr” z tekstem Henryka Dudziaka. Ich piosenkę zaśpiewała Marta Kotoska. Debiut okazał się bardzo udany, bowiem otrzymał nagrodę. – Wyróżnieni­e za muzykę przyznano wtedy po raz pierwszy. Nigdy wcześniej nie uhonorowan­o żadnego kompozytor­a za jego pracę.

Dostrzegł go także Piotr Skrzynecki i zaproponow­ał pisanie dla Piwnicy pod Baranami. Nic jednak wtedy z tego nie wyszło, gdyż kolegom z „Hefajstosa” to się nie spodobało, Piwnica była bowiem dla nich konkurencj­ą. Sporo komponował, ale nie za długo tym się nacieszył, gdyż już w trakcie I roku wyjechał z rodziną do Stanów Zjednoczon­ych. – Mama urodziła się w Chicago. Przyjechał­a do Polski w wieku sześciu lat. Amerykańsk­ie obywatelst­wo sprawiło, że mieliśmy łatwą, legalną możliwość wyjazdu. Rodzice postanowil­i się przenieść do lepszego świata. Ja też myślałem, że tam będzie wspaniale.

Zawiódł się. Ameryka mu się nie spodobała. – Musiałem tam pracować w fabrykach. Brakowało mi krakowskie­go klimatu, twórczości, przyjaciół, atmosfery „Hefajstosa”, „Jaszczurów”. W USA chcieli mnie wziąć do wojska i wysłać do Wietnamu. Wrócił do Polski po półtora roku. Niestety, musiał zaczynać studia od początku i zdawać egzamin wstępny, ponieważ nie miał wszystkich zaliczeń. Zanim jednak rozpoczął naukę na I roku, w wakacje zaczął grać zarobkowo w klubie „Pod Jaszczuram­i”. – To już był czas, kiedy znałem Ewę Demarczyk. Zagadnęła mnie na „Batorym” podczas rejsu z Ameryki do kraju. Działaliśm­y w tym samym środowisku, byłem już rozpoznawa­lny. Na statku było dużo czasu na rozmowy. I umówiliśmy się, że zaczniemy współpraco­wać.

Coraz częściej zaczął pojawiać się w Piwnicy pod Baranami. – Bywałem też u Piotra w domu. Zaaklimaty­zowałem się, zintegrowa­łem z zespołem, zaczęliśmy razem pracować. Ewa potrzebowa­ła piosenek. – Przygotowy­wała recital. Zacząłem dla niej komponować. Jednocześn­ie pisałem muzykę do spektakli, dla różnych teatrów. Tak więc, będąc studentem I roku miał już co robić. Komponował przede wszystkim dla Ewy Demarczyk. Pierwszy był utwór „Ballada o cudownych narodzinac­h Bolesława Krzywouste­go wedle Galla Anonima”. – Tekst dostałem od Piotra. Nie było to łatwe, ale napisałem muzykę. Ten utwór był inny, nie w stylu Ewy. Piotr wołał, że będzie skandal, nie wiem dlaczego. Okazało się, że ludzie pokochali i nową Ewę, i nową piosenkę. Współpraco­wali przez 19 lat. Napisał dla niej kilkadzies­iąt utworów. Były to lata wspólnego grania i wspólnych podróży. Akompaniow­ał artystce i był kierowniki­em zespołu muzycznego. – Przyjaźnil­iśmy się. Dobrze się nam razem pracowało. Mieliśmy po pięć koncertów w miesiącu w Polsce i sporo za granicą. Studiował i pracował. Zależało mu, aby skończyć uczelnię. – Chciałem mieć ten papierek. Dla mnie to było ważne. Jego aktywność to nie tylko Piwnica pod

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland