Faceci nie płaczą Austria
Przemoc domowa wobec mężczyzn to temat tabu. Nie przyznają się, że biją ich kobiety. Nie oskarżają
zwrócić się o pomoc. Towarzyszy im lęk, że zostaną uznani za mięczaków, bitych, terroryzowanych przez swoje kobiety. – Mężczyźni jako ofiary nie mają tożsamości – mówi Waldmann.
Miro, 50-latek, specjalista IT. „Ty ciulu, niczego nie możesz osiągnąć”, „Twój penis jest mały, a brzuch obelgi, rękoczyny. Biła telefonem, patelnią, wazonem. On to znosił, zgodnie ze społecznym oczekiwaniem, że mężczyzna cierpi w samotności i radzi sobie sam. W pracy wymyślał niestworzone historie, gdy przychodził posiniaczony. Przynosił kwiaty, by sytuację załagodzić. Ona pluła, kopała go, uciskała kolanem w krocze. Kobiety są bardziej agresywne i okrutne w atakach na bliskich, mówią terapeuci. Próbował popełnić samobójstwo, nieraz. Uciekał; znajdowała go, biła, straszyła. Spał u znajomych, w aucie, w ogródku. – To był horror – przyznaje. Po siedmiu latach, psychiczny i fizyczny wrak trafił do mieszka- czyzny, ofiary kobiety. Psycholog Thomas Krieg z Hamburga przyjmuje mężczyzn, ofiary przemocy domowej. – Pochodzą ze wszystkich grup społecznych, mają różne wykształcenie. Są świetni w pracy, świadomi swej wartości. Myślą, że nie powinni się bronić, jeśli partnerka ich atakuje. Inni mężczyźni są zależni od kobiet. Jeszcze inni znajdują partnerki, które powtarzają sytuacje, znane im z własnej rodziny.
Chris, trzy lata w związku pełnym przemocy psychicznej i fizycznej. Zespół stresu pourazowego, terapie, oddział zamknięty. Kawał chłopa, prawie dwumetrowy, wysportowany, wyższe wykształcenie. Był bity, upokarzany, wykorzystywany seksualnie i zgwałcony. Trudno uwierzyć, że większy, silniejszy nie bronił się przed atakami „słabszej” oprawczyni. Ale fizyczna przewaga nie ma znaczenia w domowej i seksualnej przemocy.
Najpierw była kontrola, wybieranie, z kim się może kontaktować. Szczypanie, popychanie, policzkowanie, gdy miał inne zdanie. Miał wiecznie siniaki, ale nic więcej. Za to w duszy było coraz mroczniej, coraz bardziej bolało. – Może i mogłem się bronić, ale trwałem w szoku, nie byłem w stanie nic zrobić. Kiedy byłem sam albo z dala, czułem, że mi ten związek nie służy, jak tylko byłem „w środku”, nie udawało mi się. Chris stawia ultimatum: „Jeszcze raz będziesz agresywna, rozstajemy się”. Wyprowadził się. Po wielu prośbach spotkał się z nią w jej mieszkaniu. Zgwałciła go.
– Po wszystkim nie mogłem na nikogo spojrzeć, z nikim rozmawiać. Stałem bez końca pod prysznicem, czułem obrzydzenie sobą – wspomina ofiara. Poprosił o pomoc przyjaciela, ten wezwał karetkę. Okazało się, że nie ma procedur dla męskich ofiar gwałtu. Kobietę zabiera się na ginekologię, a mężczyznę? Chris musiał podpisać rezygnację z leczenia na własną odpowiedzialność. Przyjaciel zgwałconego wymusił termin u psychiatry. Po tygodniu stacjonarnego leczenia Chris był w stanie się odezwać. Wyszedł po 30 dniach, terapeutom udało się go „odbudować”. Nie oskarżył byłej partnerki. Gdyby poszedł do sądu, to po to, by uznano, że on jest ofiarą, a nie po wyrok dla sprawczyni.
Focus pokazał kiedyś filmik z OckTV: para się szarpie na ulicy. Kiedy chłopak chce uderzyć dziewczynę, przechodnie natychmiast rzucają się jej na pomoc. Kiedy ona zaczyna bić chłopaka, nikt mu nie pomaga. Przechodnie przyłączają się do bicia.
W języku polskim „ofiara” jest rodzaju żeńskiego. A przecież „on” też bywa ofiarą.