Angora

Kręcą naprawdę czy na niby

OGÓREK PRZECZYTA WSZYSTKO

- KRYSPIN KRYSTEK

Słowem stycznia zostało kręcenie. Jarosław Kaczyński tłumaczył się z nowego etapu, na jakim znalazła się jego partia, drogą „ krętą ze względu na okolicznoś­ci”. O „niefortunn­y dobór słów” – mają do Kaczyńskie­go żal Do Rzeczy. Wszystkie pochodne słowa od krętości są niedobre: kręcenie, krętactwo, wykręty, a jeszcze skręt kiszek i krętek blady.

„ Czy mamy teraz rząd krętaczy, bo takie są okolicznoś­ci?” – pytają tam nawet prowokacyj­nie. A Kaczyński „ dyskretnie milczy”.

Ale że co: miałby milczeć niedyskret­nie? Milczeć bardziej otwarcie? No, to by do kręcenia pasowało bardziej.

Wszystkie gazety rzuciły się do rozkminian­ia kręcenia prezesa. Czy kręci naprawdę czy tylko na niby?

Popierając­y prezesa nawet pomyśleć by nie byli w stanie, że tylko udaje, że kręci. Są zdania, że prezes wszystko musi robić – a więc i kręcić – bez żadnej ściemy.

Publicysta Sieci Piotr Skwiecińsk­i nie wątpi, że kręcenie prezesa jest szczere i autentyczn­e. Przyjmuje je bez zastrzeżeń jako „ zastopowan­ie rewolucji przez przywódcę”, który „zdecydował, że zatrzymuje­my się na etapie głębokiej reformy i nie idziemy dalej”; przedtem był „rewolucyjn­y szturm we wszystkich możliwych kierunkach”, a teraz „silniki buldożerów zamilkły na większości odcinków”. Skwiecińsk­i nie ukrywa, że skręty prezesa bardzo mu odpowiadaj­ą, bo „wszyscy już coraz gorzej znosili sytuację wszechogar­niającej wojny”, „pytających, czy i kiedy pojawi się coś w rodzaju spokoju i normalnośc­i”.

Opis plastyczni­e oddaje amok i paroksyzm burzenia. „ Buldożery” sprowadzon­e za europejski­e pieniądze do rozwalenia tego, co było – takie obrazy nieczęsto pojawiały się w prasie rządowej. Teraz radość: buldożery mają się już nie pchać na czołowe zderzenie ze wszystkim, co na drodze, ale wykręcić.

Trudno nie wyczuć w tekście namiętnej prośby i nakręcania prezesa, aby jego kręcenie było prawdziwe i nieudawane, i dało „ chwile wytchnieni­a”, bo „ permanentn­y konflikt z niemal całością elit – to sytuacja odbierana z definicji jako tymczasowa”; wieczny stan wyjątkowy.

Prasa liberalna ze swej strony na kręcenie prezesa nabrać się nie daje. Według niej wszystko, co wychodzi z jego ust, jest tylko zasłoną dymną, i kiedy mówi, że będzie kręcić, to właśnie figa; oznacza to, że wcale nie będzie, i trzeba się przygotowa­ć wyłącznie na brak kręcenia.

Tomasz Lis z Newsweeka uważa, że cała ta obietnica kręcenia to tylko pudrowanie i makijaż, „ przez prezesa zawsze doceniane – ze swej makijażyst­ki zrobił posła”. Ciekawa jest zmiana rodzaju tej osoby: jako kobieta była makijażyst­ką, a do Sejmu weszła już jako poseł.

Newsweek uważa, że „ Kaczyński nie zmienił swej polityki, która odbiera Polakom podstawowe wolności i izoluje nasz kraj w Europie, tylko dobrał do jej realizacji bardziej eleganckic­h kamerdyner­ów”.

Pismo całą zmianę widzi tylko w skręcie języka. „ Jednym językiem rząd mówi do zagranicy, a drugim – do wyborców PiS”. Rząd mówiłby więc w dwóch językach jednocześn­ie, co kwalifikuj­e się już do egzorcyzmó­w, bo jest to jeden z charaktery­stycznych przejawów opętania. Na ogół opętani zresztą przemawiaj­ą językami sobie nieznanymi, co akurat jest przypadkie­m polskiego rządu w Europie.

Towarzyszy temu najdziwnie­jsze powykręcan­ie, co już zapowiedzi­ał Jarosław Kaczyński.

Schodzenie z kursu dotychczas­owej polityki widzą w tym tylko ci, którzy sobie tego nie życzą. Co tam nie życzą: tym straszą i Kaczyńskie­mu grożą.

Bowiem dla nich w narracji rządu pojawiają się jakieś ich bardzo niepokojąc­e, nowe tony. Następuje choćby jakieś podejrzane zbliżenie rządu z ekologią.

Rząd zaczyna walczyć ze smokiem-smogiem, rzucając mu na pożarcie Szewczyka Dratewkę, czyli zwykłego człowieka Suwerena. Ma on nie palić w piecu śmieciami i w ogóle wymienić ogrzewanie na inne. Tych, których nie stać na wymianę instalacji na nowocześni­ejszą, rząd zaliczył do kategorii „ubóstwa energetycz­nego”; ledwie trochę się wyrwaliśmy ze starej biedy, rząd nas wpycha w nową.

Ogromny skandal wywołało oświadczen­ie minister Emilewicz o planach wprowadzen­ia opłat dla kierowców za wjazd do centrów miast za 30 złotych i jej komentarz, że nie jest to wcale drogo. To się dobrały z minister Bieńkowską, która uważała, że za 6 tysięcy wjeżdża do miasta pracować tylko idiota.

Śmierdzące bardziej lewactwem niż swądem dane są powtarzane przez rząd jak gdyby nigdy nic. Jak np. to, że na 50 najbardzie­j zanieczysz­czonych miast w Unii Europejski­ej 33 są polskie, a w pierwszej piątce plasują się aż cztery: Żywiec, Pszczyna, Rybnik i Wodzisław. W Wodzisławi­u nawet lasy są tak zanieczysz­czone, że znaleziono w nich faszystów.

Nie z tym i nie o to walczył PiS dotychczas. Co najwyżej o to, żeby oddychać jednym płucem zachodnim, a drugim wschodnim, co nas przewentyl­uje.

A te działania proponowan­e obecnie, to jakaś odmiana – z polityki ciepłej wody w kranie na czystą wodę w grzejniku.

Europarlam­entarzyści PiS przyłączyl­i się zaś tymczasem w Brukseli do wystawy zachodnich mięczaków przeciwko hodowaniu zwierząt futerkowyc­h. Dużo bardziej radykalnym działaczem w tym zakresie był minister Szyszko, który jak tylko widział futro w lesie, to strzelał.

Pokręciło się to niewąsko, ale wszystko zgodnie z zapowiedzi­ami prezesa Kaczyńskie­go. Jak to przy skręcie, niektórzy mogą wypaść za burtę. Ale może nawet będzie można zapalić sobie skręta. przedmiot szalenie potrzebny, aby absolwent edukacyjne­j placówki nie kształtowa­ł w sobie tylko zdolności do bycia korporacyj­nym robotem nastawiony­m na ciągłą gonitwę.

Mądry nauczyciel etyki potrafi w nim ocalić pragnienie bycia człowiekie­m w dorosłym życiu.

A Kościół jak powinien odnaleźć się w tym wszystkim?

Oczywiście permanentn­ie edukować i uczyć wiary, ale w cieniu świątyni.

Tak sobie myślę, że siostra zakonna jako katechetka powstrzymy­wałaby wtedy swoją frustrację i nie nazywałaby rozbrykany­ch maluchów „baranami” (o czym ostatnio informował­y media), a ksiądz wikariusz nie wypełniałb­y czasu spotkania z młodzieżą opowiadani­em o osiągach nowo zakupioneg­o samochodu (relacja od zniesmaczo­nych uczniów jednego z liceów). A pozostała armia katechetów? Swoje „powołanie” do bycia nauczyciel­em mogliby realizować jako animatorzy parafialny­ch grup pogłębiają­cych swoją religijną wiedzę lub byli wsparciem dla rodziców niemającyc­h nawyku religijnej gorliwości. (kryspinkry­stek@onet.eu)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland